Pisząc o Czerwonym Kościółku w dobrach Pomelasca, wspomniałam na koniec, że będą następne wpisy na temat zabytków gminy Inverigo, ponieważ ta niewielka miejscowość ma dużo więcej do zaoferowania. Są tu piękne zabytkowe wille a także interesujące Sanktuarium Santa Maria della Noce (noce to po włosku orzech) o bardzo ciekawej historii, któremu chcę poświęcić tego posta.
Wszystko zaczęło się w 1501 roku, kiedy dwoje dzieci z Inverigo, które wówczas było małą wioską wybrało się do pobliskiego lasu po drewno. Nie było ich bardzo długo a po powrocie twierdziły, że pomyliły drogę. Mówiły też, że kiedy zziębnięte i głodne błąkały się po lesie na drzewie orzecha ukazała im się Madonna, pocieszyła je, dała im po kawałku chleba i pokazała drogę do domu. Nikt nie kwestionował ich opowieści, uznano to za objawienie a po kilku latach nieopodal Inverigo na pamiątkę tego zdarzenia wzniesiono niewielką kaplicę. Spotkałam się też z informacją, że związek z tym objawieniem ma kapliczka (pisałam o niej w poprzednim poście), która stoi nieopodal Czerwonego Kościółka i jest określana jako '"bramatesca" jednak nie mam pojęcia, ile jest w tym prawdy.
W latach 70 - tych XVI wieku w okresie narastającej kontrreformacji, sprawą zajął się sam Carlo Borromeo, biskup Mediolanu i późniejszy święty, który dla upamiętnienia cudu nakazał gminie budowę kościoła oraz seminarium. Jednak uboga miejscowa ludność nie była w stanie podołać takim ciężarom finansowym, więc z czasem seminarium zlikwidowano i skupiono się na budowie świątyni. Tu dodam, że jej projekt wykonał Pellegrino Pellegrini, znany też jako Pellegrino Tibaldi, architekt pochodzący z wioski Puria, leżącej na terenie gminy Valsolda, która w przeszłości wydała wielu wybitnych artystów, pracujących między innymi w Polsce o czym pisałam tutaj. Budowę sanktuarium ukończono dopiero w drugiej połowie XVII wieku, prawdopodobnie dzięki finansowemu wsparciu miejscowego notabla. Był nim markiz Giovani Battista Crivelli, człowiek powszechnie znany ze swej pobożności i działalności dobroczynnej. Między innymi z tego powodu papież Urban VIII odznaczył go orderem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny i mianował generalnym komisarzem rycerskiego zakonu pod tymże wezwaniem. Choć markiz pozostał osobą świecką, w drodze wyjątku otrzymał tonsurę oraz zezwolenie na noszenie habitu; ponieważ nie założył rodziny, jego spadkobiercami byli najbliżsi krewni, dwaj bratankowie Enea oraz Flaminio, którzy parali się dyplomacją w ościennych krajach.
Markiz musiał być do nich bardzo przywiązany, bo intencji ich szczęśliwego powrotu w domowe pielesze sfinansował piękną cyprysową aleję, która połączyła Inverigo z sanktuarium, "źródłem zbawienia" jak to zostało zapisane na pamiątkowej tablicy. Ta wspaniała aleja ma niemal czterysta metrów długości a ogromne, liczące po trzysta lat cyprysy nadal mają się dobrze, Kiedyś była o wiele dłuższa, zaczynała się w centrum Inverigo nieopodal willi La Rotonda, biegła obok zamku markiza aż do odległego o dwa kilometry oratorium San Andrea al Navello. Niestety, w trakcie budowy linii kolejowej TreNord aleja została przecięta na pół co spowodowało, iż jej druga część stała się niedostępna, zarosła zdziczałą roślinnością i z biegiem czasu uległa niemal całkowitemu zniszczeniu, podobnie jak opuszczone oratorium.
W sanktuarium wisi ciekawy obraz, przedstawiający markiza Crivelli w paradnym stroju zakonu, któremu przewodził. Nad nim unosi się Matka Boska z aniołami a w tle malarz uwiecznił Castello Crivelli i cyprysową aleję. Pod obrazem umieszczono tablicę z czarnego marmuru z napisem mówiącym o tym, że markiz w swoim testamencie ustanowił donację na rzecz ubogich, zapisując im dochody z wioski, którą zakupił na ten cel. Rozdzielaniem jałmużny miał się zajmować ksiądz sprawujący opiekę nad sanktuarium, który z powierzonych pieniędzy co miesiąc miał wypłacać zasiłek piętnastu osobom żyjącym w niedostatku. Do obowiązków duchownego należało również dbanie o to, żeby wsparcie trafiało do właściwych osób, bez faworyzowania kogokolwiek. Obraz i pamiątkową tablicę ufundował Flaminio Crivelli, bratanek markiza, który po jego śmierci przejął opiekę nad sanktuarium.
Tym razem zamiast własnych zdjęć udostępniam nastrojowy filmik, który znalazłam na You Tube >