Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ławeczka kopernika. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ławeczka kopernika. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 16 kwietnia 2024

Warmia. Frombork, pozostałe zabytki.



Tym postem chciałabym zakończyć temat Fromborka i jego zabytków, choć nie wykluczone, że wrócę do niego w przyszłości, ponieważ jest tam  parę rzeczy, których nie widziałam albo widziałam zbyt pobieżnie, żeby o nich napisać. Mam taki plan, żeby odwiedzić to miasteczko po raz kolejny; jeśli skończą się moje problemy zdrowotne, być może uda mi się to jeszcze tej jesieni...

Ponieważ pisząc o katedrze pominęłam kaplicę Szembeka, tym razem chciałabym zacząć właśnie od niej, żeby zakończyć moją relację ze Wzgórza Katedralnego. Kaplica (poza gotycką kaplicą św. Jerzego) jest jedyną przybudówką do korpusu katedry; przy tym zdecydowanie wyróżnia się stylistycznie swoją barokową bryłą w kolorze różowym z białymi pilastrami i kopułą pokrytą blachą. Wzniesiono ją w latach 1732-35 pod wezwaniem Zbawiciela i św. Teodora z Amazji, jednak potocznie nazywa się ją kaplicą Szembeka, od nazwiska biskupa, który ją ufundował. Kaplica jest jednocześnie okazałym nagrobkiem swego donatora, gdyż został on pogrzebany w jej podziemnej krypcie a w późniejszym czasie obok niego spoczęło również kilku jego następców.




Choć wzniesiona w tym samym czasie co większość ołtarzy katedry, wyróżnia się nie tylko rozmiarami i bogatą ornamentyką, ale przede wszystkim tym, że w jej ołtarzu umieszczono liczne skrzynki z relikwiami świętych. Wbudowano je w nastawę ołtarzową a także w mensę, na niej umieszczono jeszcze jeden wielki relikwiarz w kształcie trumny. Wszystkie relikwiarze wykonał  olsztyński złotnik Jan Krzysztof Giese ze srebrnej blachy ozdobionej misternymi ornamentami a ponieważ są przeszklone, więc można zobaczyć szczątki, które w nich umieszczono.
Ołtarz podobnie jak cała kaplica jest datowany na pierwszą połowę XVIII wieku, z tego samego okresu pochodzi umieszczony w nim obraz, przedstawiający Chrystusa Zwycięskiego w otoczeniu świętych. Co dziwne, brakuje danych co do jego twórców, choć znane są nazwiska innych artystów i rzemieślników,  pracujących  na zamówienie biskupa Szembeka, jak choćby warmińskiego malarza Rogawskiego, który namalował piękny, iluzjonistyczny portal oraz Jana i Krzysztofa Schwartzów z Reszla, wykonawców przepięknej kutej kraty zamykającej wejście  (pomalował ją również Rogawski). Wiadomo też, że polichromie wewnątrz kaplicy, w tym owalne portrety świętych, których relikwie złożono w ołtarzu, są dziełem Macieja Meyera z Lidzbarka Warmińskiego. Mając to na względzie, naprawdę może dziwić fakt, że o twórcach ołtarza nie wiemy absolutnie nic...




Na Wzgórzu Katedralnym znajduje się również Muzeum Mikołaja Kopernika, które ma swoją siedzibę w dawnym pałacu biskupim. Pierwotny budynek wzniesiono w XIV wieku, następnie przebudowano go w okresie baroku, jednak podobnie jak wieża Radziejowskiego został on  spalony w 1945 roku. Odbudowany w okresie powojennym, w roku 1972 został zaadaptowany na potrzeby wciąż rosnących zbiorów Muzeum Mikołaja Kopernika, natomiast w dawnych salach muzealnych, czyli domu kustosza i budynku kurii, znalazła swe miejsce biblioteka naukowa z bogatymi zbiorami starodruków i inkunabułów. Obecnie w muzeum można oglądać wystawę stałą związaną z życiem i działalnością astronoma, między innymi kopię znanego obrazu Matejki namalowaną przez Annę Szymborską a także płytę z brązu z wizerunkiem uczonego, pochodzącą z jego pomnika, jaki wzniesiono we Fromborku w 1909 roku. Oprócz tego w tej części ekspozycji są liczne plansze informacyjne z notami biograficznymi i kalendarium prac wielkiego uczonego. Z innych ciekawostek można tu zobaczyć starodruki  - wydania prac Kopernika z XVI i XVII wieku a także repliki przyrządów, jakich używał oraz wyposażenie gabinetu renesansowego uczonego, pochodzące z czasów współczesnych astronomowi.





Kiedy zwiedzałyśmy muzeum była tam właśnie wystawa czasowa, na której prezentowano precjoza ze zborów Archidiecezji. Był to wspaniały zbiór naczyń liturgicznych, monstrancji, lichtarzy, krzyży i wotów, wykonanych ze srebra i złota. Artyzm tych przedmiotów jest naprawdę trudny do opisania a ilość miniaturowych elementów może  przyprawić o zawrót głowy, Oprócz tego mogłyśmy też zobaczyć ekspozycję  zabytkowych witraży, których fragmenty odzyskano po wojennych zniszczeniach katedry i po przeprowadzeniu prac konserwatorskich pięknie zaprezentowano w muzealnych salach




Innym fromborskim zabytkiem, który bez wątpienia warto zobaczyć, jest szpital św. Ducha wraz z należącą do niego kaplicą św. Anny. Choć ze względu na wielkość i przeznaczenie nie może konkurować ze wspaniałościami katedry, stanowi on bardzo ważny przyczynek do poznania historii szpitalnictwa a oprócz tego, jest jedynym tego rodzaju zabytkiem w Polsce, który zachował się do naszych czasów w stanie niemal nie zmienionym od chwili swego powstania.




Należy pamiętać, że czasach średniowiecza szpital był nie tylko miejscem, w którym leczono ludzi, lecz również przytułkiem, gdzie mogli znaleźć schronienie starcy lub kaleki a także sieroty; osoby z jakichś względów niezdolne do samodzielnej egzystencji, nie posiadające wsparcia w rodzinie. Zwykle takie instytucje powstawały z inicjatywy władz kościelnych a bezpośrednią opiekę nad pensjonariuszami sprawowali zakonnicy, czasem wspierani przez świecką służbę. Fromborski szpital powstał w latach 20-30 XV wieku, dzięki staraniom proboszcza kapituły kanonika Arnolda von Dattelna. W tym czasie w pewnej odległości od siebie wzniesiono dwa skrajne, ceglane budynki, czyli kaplicę św. Anny i tzw. dom gotycki, które następnie połączono w jedną całość długą halą zbudowaną metodą szachulcową. Kaplica pełniła funkcję sakralną, natomiast w domku znajdowały się pomieszczenia gospodarcze, kuchnia, jadalnia, łaźnia z ogrzewającymi ją piecami typu hipokaustum w części piwnicznej oraz małe mieszkanie, natomiast obszerny halowy łącznik był przeznaczony dla pacjentów i podopiecznych. Na początku XVI wieku, za rządów biskupa Watzenrode szpital poddano modernizacji; szachulcowe ściany zastąpiono ceglanymi a nieco późnej słomiany dach zamieniono na ceramiczny. W tym stanie szpital przetrwał do lat 80-tych XVII wieku, kiedy poddano go ponownej modernizacji. Pieniądze na ten cel pochodziły ze składek i donacji kanoników katedry a przedsięwzięciem kierował kanonik Ludwik Demuth, który również przeznaczył na ten cel znaczne środki finansowe. Podczas prac zlikwidowano łaźnię a w jej miejscu powstała lecznica, natomiast główne pomieszczenie podzielono za pomocą ścian działowych na trzy nawy. W nawach bocznych utworzono po sześć cel z każdej strony z przeznaczeniem dla stałych podopiecznych, podczas gdy główna, centralna sala służyła chorym. Do ogrzewania całości wymurowano piece opalane z głównej sali a nieopodal lecznicy dobudowano latrynę. W tym stanie budynek przetrwał aż do lat 30 XX wieku, w tym czasie w szpitalu założono centralne ogrzewanie i odnowiono jadalnię. Oprócz tego przeprowadzono prace konserwatorskie, podczas których w kaplicy św. Anny odkryto cenne gotyckie malowidła naścienne, przedstawiające Sąd Ostateczny. Brakuje dokumentów, które by mówiły cokolwiek o ich twórcy, jednak powstała pewna ciekawa teoria na ten temat. 




Ponieważ są one jedyne w swoim rodzaju a poza tym brak jest doniesień o bytności we Fromborku jakiegokolwiek malarza, jeszcze przed wojną przypisano je pisarzowi miejskiemu Krzysztofowi Blumenrothowi, który w  swych pismach umieszczał podobne miniaturowe rysunki w  kolorach niebieskim, zielonym i czarnym. W tym samym czasie kiedy wznoszono kaplicę, Blumenroth przepisał dla kanonika Salendorfa Biblię (zrabowaną przez Szwedów) i ozdobił ją w ten sam sposób, więc wysnuto wniosek, że prawdopodobnie wykonał także malowidła w kaplicy. Choć nie jest to sztuka najwyższych lotów, to trzeba przyznać, że widać w tym dużo naiwnego wdzięku a roślinne motywy są  ładnie rozplanowane.
Szpital ucierpiał w czasie II Wojny Światowej, na szczęście po jej zakończeniu  dość szybko wykonano prace zabezpieczające, co zapobiegło jego dalszej dewastacji. Dopiero w latach 1977-1990 przeprowadzono gruntowne prace konserwatorskie, co pozwoliło na udostępnienie szpitala zwiedzającym. Obecnie znajduje się tam stała wystawa z zakresu historii medycyny z eksponatami ze zbiorów Muzeum Mikołaja Kopernika a poza tym są organizowane wystawy czasowe swą tematyką nawiązujące do tego miejsca. Trzeba tu oddać sprawiedliwość osobom zajmującym się przygotowaniem wystawy, która w tym niełatwym wnętrzu jest bardzo pięknie zaaranżowana a to sprawia, że można w pełni podziwiać urodę jej wszystkich elementów.




Kiedy tam byłyśmy miała miejsce wystawa czasowa 'Dębowa kamizelka/ skrzynka/drewniana jesionka. Trumna jako ostatnie mieszkanie zmarłego, znak odejścia i przejścia w zaświaty". Pokazywano na niej przedmioty związane z tradycją pogrzebową, mary, katafalki, chorągwie, rzeźby okolicznościowe oraz paradne, egzekwialne trumny, symbolicznie wystawiane podczas okolicznościowych mszy żałobnych. Bardzo ciekawym eksponatem była półka projektu Williama Warrena, nowoczesny regał wykonany z drewna wysokiej jakości, któremu artysta dał  tytuł "Półki dla życia". To designerski przedmiot, który może pełnić rolę poręcznego mebla a po śmierci właściciela zmienić się w skromną, lecz elegancką trumnę. Przyznam, że pomysł sam w sobie jest  nie tylko innowacyjny, ale ma też głęboki wydźwięk filozoficzny, niczym swoiste memento mori.
Niegdyś koło szpitala znajdował się cmentarz, współcześnie w tym miejscu założono  tarasowy ogród z ziołami, roślinami ozdobnymi i leczniczymi. Dodam jeszcze, że pierwotnie szpital miał na dachu dwie sygnaturki, do naszych czasów dotrwała jedna z nich, natomiast na pozostałościach drugiej bociany uwiły sobie okazałe gniazdo. 
Tu jeszcze raz sięgnę pamięcią do czasów, kiedy byłam tam jako dziecko i młoda osoba; pamiętam wąską brukowaną uliczkę i smętne małe domki ze spłachetkami ziemi na przedogródek, ogrodzone krzywymi płotkami. Szpital św. Ducha, dziś wyglądający tak atrakcyjnie  z otynkowaną na biało fasadą i również białą, górną częścią ścian bocznych, od których pięknie odbija czerwień cegły i ceramicznych dachówek, z uroczą sygnaturką i bocianim gniazdem, gdzie co roku wykluwa się nowe życie, w niczym nie przypomina obskurnego, szarego budynku, wyglądającego niczym opuszczony barak. Teraz z zewnątrz i wewnątrz wszystko jest odnowione i dopieszczone w każdym detalu, każąc myśleć nie tylko o wydanych na ten cel pieniądzach, ale również o ogromnej ilości pracy, jaką włożono w tę renowację. 


Kiedy pisałam o ponownym pochówku Mikołaja Kopernika, nie wspomniałam nic o identyfikacji jego szczątków i rekonstrukcji twarzy na podstawie znalezionej czaszki, więc na początek powyżej zamieściłam wykonany przez mnie kolaż z jego trzema wizerunkami, na różnych etapach życia. Pierwszy i drugi wykazują wyraźne podobieństwo, natomiast trzeci przedstawiający człowieka w podeszłym wieku, jest wyżej wspomnianą rekonstrukcją.
Dodam jeszcze, że  poszukiwania grobu astronoma trwały od dawna, gdyż w kolejnych pokoleniach było duże zainteresowanie tym tematem (nawet Napoleon maszerując na Moskwę zawitał do Fromborka i zlecił swojemu oficerowi stosowne poszukiwania, skądinąd bezskuteczne). Trudność polegała na tym, że brak było wskazówek, gdzie dokładnie został pochowany astronom, jednak mimo to, w 2004 roku podjęto jeszcze jedną próbę, tym razem zakończoną powodzeniem. Polscy uczeni na prośbę prepozyta katedry postanowili jeszcze raz rozpocząć poszukiwania, tym razem koło ołtarza św. Krzyża, gdyż to nim opiekował się Kopernik za życia a tradycja nakazywała pochówek kanonika w pobliżu jego ołtarza. Istotnie w tym miejscu w krypcie znaleziono szczątki kilku osób; antropolodzy dość szybko wykluczyli większość z nich, gdyż nie zgadzał się wiek zmarłych, natomiast zainteresowała ich czaszka, która prawdopodobnie była czaszką mężczyzny w wieku około siedemdziesięciu lat, jakiej szukali uczeni. W laboratorium kryminalistycznym wykonano rekonstrukcję twarzy na podstawie tejże czaszki i uznano, że może to być twarz tej samej osoby co na wcześniejszych portretach wielkiego astronoma  Problemem było wyodrębnienie DNA do porównania, co dałoby ostateczny dowód na prawdziwość tej teorii, Próbowano odszukać szczątki wuja Kopernika, Łukasza Watzenrode lub jego żyjących krewnych, niestety ta ścieżka zawiodła. Na szczęście, wiedząc że w bibliotece w Uppsali znajduje się księgozbiór uczonego zrabowany w trakcie potopu szwedzkiego, spróbowano tam poszukać śladów biologicznych z nim związanych. Faktycznie, wśród kart jednej z ksiąg znaleziono jego włosy, w tym dwa z cebulkami, dzięki czemu udało się wyodrębnić DNA. Porównano je z DNA z kości długich znalezionych wraz z czaszką i uzyskano wynik pozytywny, co jednoznacznie potwierdziło, że są to poszukiwane szczątki Mikołaja Kopernika. Jak pisałam w poprzednim poście, w 2010 roku dokonano ich  uroczystego złożenia w krypcie fromborskiej katedry, lecz tym razem w oznaczonym grobie i ze stosownym epitafium.


Na koniec chcę napisać parę słów o ławeczce Mikołaja Kopernika na zrewitalizowanym ryneczku Fromborka. Pomysł na tę instalację jest bardzo oryginalny, ponieważ układając kostkę brukową użyto ciemniejszego koloru do wytyczenia kształtu orbit układu słonecznego a w miejsce planet ustawiono półkoliste ławki. Na trzeciej od środka ( ponieważ trzecią orbitę zajmuje Ziemia) umieszczono rzeźbę z brązu przedstawiającą wielkiego astronoma, który patrzy w stronę Wzgórza Katedralnego,  gdzie spędził trzydzieści trzy lata życia i dokonał swego wiekopomnego odkrycia. 
Nie mam pewności, czy powinnam tu  podzielić się refleksją, jaka mi się nasunęła w związku ze spiżowym pomnikiem Kopernika, dziełem Mieczysława Wetlera, widocznym na zdjęciu tytułowym. Jest on pięknie usytuowany u stóp Wzgórza Katedralnego i nie chcę negować jego wartości artystycznej, jednak muszę powiedzieć, że postać patrząca w kierunku Mierzei, mimo woli skojarzyła mi się nie tyle z astronomem, co z Krzysztofem Kolumbem, marzącym o odkryciu nowych lądów...

Więcej zdjęć można zobaczyć w albumach>