Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dach Duomo Mediolan. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dach Duomo Mediolan. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 6 maja 2012

Lombardia. Mediolan, dach Duomo.



Dach Katedry okazał się jedną z najmilszych niespodzianek, jakie Mediolan kryje w swoim zanadrzu. Kiedy zaczęłam poznawać miasto, nie miałam pojęcia o tej atrakcji, gdyż oglądając kościół z zewnątrz, skupiałam się przede wszystkim na jego niezliczonych detalach architektonicznych. Mediolańska katedra swój obecny kształt przybrała (zważywszy na jej długą historię) w zasadzie niedawno i chyba bije rekord pod względem liczby posągów, płaskorzeźb, pinakli i ażurowych attyk. Patrząc na to niezmierzone bogactwo, nie zastanawiałam się nad obecnością niewielkiej, brzydkiej budki przyklejonej do bocznej ściany, a napis „salita”, czyli „wejście na górę”, umknął mojej uwadze.



Jednak pewnego razu, zupełnie przypadkowo, patrząc z większej odległości na katedrę, dostrzegłam ludzkie sylwetki pomiędzy pinaklami. Zapytałam jakiegoś przechodnia, co robią te osoby na dachu. Otrzymałam bardzo wyczerpującą odpowiedź i dzięki temu dowiedziałam się, że dach jest dostępny dla zwiedzających. Można się tam dostać windą albo po schodach (wejście to była właśnie owa tajemnicza budka) i że warto się tam pofatygować. Oczywiście, nie trzeba było mi tego powtarzać dwa razy. Przekonałam się na własne oczy, że warto było pokonać 201 stopni schodów (stromych, wąskich i pełnych zakrętów), aby znaleźć się na dachu. Jest on zupełnie inny, niż można by oczekiwać - pokryty nie dachówką ani miedzianą blachą, lecz płytami z marmuru, tego samego, którym oblicowano całą Katedrę. Dla przeciętnie sprawnej osoby wejście na dach nie jest szczególnym wyczynem, a stopnie pokonuje się nadspodziewanie szybko. Jedynym utrudnieniem jest wymijanie innych ludzi, zwłaszcza na licznych zakrętach, gdyż chwilami robi się tu naprawdę tłoczno.



Natomiast po dotarciu do celu przed zwiedzającym otwierają się doprawdy nieoczekiwane i zaskakujące perspektywy. Jest to niesamowite uczucie, kiedy można zobaczyć z bliska te wszystkie detale, subtelne niczym koronka, posągi świętych, męczenników i fantastyczne w formie rzygacze. Dach składa się z ułożonych piętrowo tarasów, gdzie przy dobrej pogodzie krążą tłumy zachwyconych turystów. Nad prezbiterium znajduje się dodatkowa konstrukcja w kształcie misternej wieży, zwieńczona pozłacaną figurą Madonny. Mieszkańcy Mediolanu są z niej bardzo dumni i nadali jej pieszczotliwą nazwę „Madonnina”.



Z góry rozciąga się przepiękny widok na dachy miasta, Plac Duomo i pobliską Galerię Wiktora Emanuela. Podczas mojej pierwszej wizyty miałam to szczęście, że dzień był pogodny i mogłam podziwiać łańcuch ośnieżonych Alp na horyzoncie. Jednak największe wrażenie zrobiły na mnie ażurowe przypory, ciągnące się wzdłuż głównego korpusu Duomo, na wysokości pierwszego tarasu. Krążąc po dachu i podziwiając ogrom pracy architektów i rzeźbiarzy, nabrałam szacunku dla mieszkańców Mediolanu i ich determinacji w chęci uczynienia ze swojej katedry czegoś niepowtarzalnego, chociaż muszę przyznać, że osobiście nie do końca mi się ona podoba, ponieważ mojemu sercu bliższe są budowle w innym stylu. Po tej pierwszej przechadzce jeszcze kilkakrotnie byłam na dachu Duomo aby popatrzeć z góry na miasto i po raz kolejny szukać interesujących detali, które być może umknęły moim oczom. 



Dzięki temu mogłam zobaczyć go w delikatnym błękicie letniego dnia, wydobywającego naturalny, biało-różowy kolor marmuru, a później, podczas przepięknego, jesiennego popołudnia (było to niezapomniane przeżycie), gdy pomarańczowy blask zachodzącego słońca nasycał marmur barwą miodu, a niebu nadawał odcień ultramaryny. Jednak najbardziej fascynowało mnie to, że miałam wrażenie, iż architektura i zwiedzający stanowią w pewnym sensie odrębny świat, małą próbkę społeczności, zawieszoną w przestworzach. Podobnie jak na placu u stóp Katedry, również na dachu można zobaczyć zarówno zorganizowane wycieczki z przewodnikiem, zadumanych samotników, flirtujące pary, jak i wygłupiające się dzieci. Ludzie jedzą, opalają się i robią zdjęcia, a wszystko to dzieje się w milczącej asyście niezliczonych posągów i wszędobylskich gołębi...



Wszystkich czytelników zachęcam do obejrzenia pozostałych zdjęć w albumie>


wtorek, 24 kwietnia 2012

Lombardia. Mediolan i jego Katedra.



Nie ma wątpliwości, że mediolańska katedra czyli Duomo, jest centralnym punktem miasta i jego chlubą. Nie chcę tu o niej pisać jako o przybytku sakralnym czy fenomenie architektonicznym, gdyż jest ona czymś o wiele więcej, jego prawdziwym sercem, bez którego Mediolan nie byłby tym, czym jest.



Na przylegającym do niej Placu Duomo i pobliskich ulicach praktycznie w dzień i w nocy jak rok długi, krążą tłumy turystów i stałych mieszkańców. Na schodach przed katedrą można odpocząć, poopalać się, coś zjeść, umówić na randkę albo w interesach. Sam plac jest prawdziwym salonem po gołym niebem, gdzie odbywają się najróżniejsze imprezy, koncerty i manifestacje.


W sąsiedztwie są też inne, istotne dla Miasta budynki: galerie handlowe, Palazzo Reale  (muzeum i miejsce wystaw) a przede wszystkim konny pomnik króla Wiktora Emanuela, czyli tzw. "Koń" (cavallo) - nawet ktoś, kto nie zna miasta, pytając przechodniów o drogę, bez problemu trafi na spotkanie „przy Koniu”. podczas większych imprez jest on ogrodzony metalowymi barierkami, jednak normalnie jego wysoki cokół ze stopniami często służy za miejsce do siedzenia, podobnie jak ma to miejsce na schodach przed katedrą.



Osobiście nie jestem entuzjastką Duomo. Zawsze uważałam, że jest przeładowane a nadmiar jego ozdób i detali przyprawia mnie o zawrót głowy. Mimo to, pewnego razu widok katedry, jak  się czasem mówi potocznie „rzucił mnie na kolana''. Zdarzyło się to w pewien pogodny wieczór, kiedy zobaczyłam ją z okna samolotu; na  jaskrawo oświetlonym placu wyglądała niczym zachwycająco subtelna rzeźba z kości słoniowej. Za chwilę mieliśmy wylądować na lotnisku Linate, samolot leciał stosunkowo nisko i w ostrym podświetleniu nieomal widać było jej najdrobniejsze detale. Miałam wtedy dużo szczęścia, zwykle chmury, mgła i smog okrywają miasto, niwelując widoczność prawie do zera. Katedra, od stuleci przebudowywana i ozdabiana, po wielu metamorfozach przybrała obecny, neogotycki kształt.



Jej nieustający remont poszedł w przysłowie „Fabryka Duomo'' to popularne określenie pracy, której końca nie widać a jej początek ginie w pomroce dziejów... W ciągu mojego  wieloletniego pobytu we Włoszech całą fasadę katedry mogłam zobaczyć zaraz po moim przyjeździe do Mediolanu a następnie dopiero po upływie aż ośmiu lat ! Podczas tego długiego czasu przeprowadzano jej konserwację i gruntowne mycie; najpierw zasłonięto cały fronton a następnie usuwano te zasłony po kawałku, w miarę jak kończono renowację kolejnego fragmentu. Na banerach umieszczono rozliczne reklamy mające przysporzyć funduszy na remont oraz plansze poglądowe obrazujące jak Duomo zmieniało się na przestrzeni wieków, gdyż jak wspomniałam powyżej, wielokrotnie poddawano je kolejnym przeobrażeniom, zgodnie ze stylem panującym w danej epoce.



Mimo mojej osobistej opinii na jej temat, muszę przyznać, że katedra jest jednym z najbardziej charakterystycznych zabytków miasta i nie sposób ją pominąć, nawet jeśli przyjeżdża się tylko na kilka dni. Szczególną atrakcję stanowi  spacer po jej dachu ( osoby o lepszej kondycji fizycznej mogą tam wejść po schodach, dla pozostałych jest wygodna, szybkobieżna winda) skąd widać praktycznie całe miasto;  w pogodny dzień można także podziwiać piękną panoramę niedalekich Alp.



Na większości zdjęć fasada jest już częściowo odsłonięta, jak widać jej odnowiona część lśni czystością.

Mediolan do niedawna posiadał złą sławę miasta o najbardziej zanieczyszczonym powietrzu w Europie, na co bez wątpienia wielki wpływ ma ogromna ilość spalin samochodowych. Choć robi się sporo dla poprawienia sytuacji, związane z tym  kwaśne mgły i deszcze mają fatalny wpływ na kamień, z którego zbudowano katedrę. Biało - różowy marmur szarzeje, kruszą się misterne pinakle a posągom odpadają nosy i palce.  W związku z tym, pracownikom „Fabryki Duomo” raczej nie grozi bezrobocie,  gdyż jak sądzę, nie zabraknie im zajęcia przy kolejnych remontach.



Ze względu na wzmożone zagrożenie terroryzmem, do wnętrza  katedry można wejść tylko po uprzedniej kontroli. Przy wejściach stoją posterunki karabinierów, którzy sprawdzają wszystkich bez wyjątku. W tym celu należy ustawić się w dość długiej kolejce i otworzyć torebkę lub plecak. Patrząc jak ochoczo poddają się temu turyści, trudno się oprzeć wrażeniu, że traktują to jako dodatkową atrakcję. Nieco mniejszy entuzjazm wykazują stali mieszkańcy, lecz nikt nie protestuje ze względu na groźby podłożenia ładunków wybuchowych, padające ze strony ekstremistycznych bojówek.


Więcej zdjęć mediolańskiego Duomo można zobaczyć w albumie>


https://photos.google.com/album/AF1QipOqeACCn6Ze-PZRya_8DgONRse-2tiHkAkemufd?hl=pl