Miasto Mediolan lata swojej świetności po raz pierwszy przeżywało pod panowaniem książąt z rodu Viscontich i Sforzów. Z tych czasów w kościołach pozostały liczne
kaplice, sarkofagi i podziemne katakumby, gdzie zwykle dokonywano pochówków najznamienitszych osób, powstawały też przykościelne cmentarze, gdzie w ziemnych grobach chowano osoby skromniejszej kondycji.
W późniejszym okresie, podczas dominacji austriackiej miasto nieco straciło na znaczeniu, lecz po odzyskaniu przez Włochy niepodległości, w drugiej połowie XIX wieku ponownie stało się ważnym ośrodkiem kulturalnym i przemysłowym. Dziewiętnastowieczny Mediolan rozwijał się wspaniale a do arystokracji z urodzenia dołączyła coraz liczniejsza bogata
burżuazja, prawdziwa "arystokracja pieniądza" Były to czasy, kiedy powstały całe kwartały ogromnych kamienic a raczej miejskich pałaców o bogatych zdobieniach, wspaniałych wewnętrznych dziedzińcach i luksusowych apartamentach. Miały one
nie tylko zapewnić swoim mieszkańcom wszelkie wygody, lecz przede wszystkim być świadectwem ich zamożności i prestiżu.
To pragnienie podkreślenia świetności rodziny
przejawiało się nie tylko w życiu doczesnym, miało także swój dalszy ciąg we
wznoszeniu imponujących kaplic cmentarnych oraz okazałych nagrobków. Zresztą nie ma
w tym nic zadziwiającego, gdyż ów obyczaj ma we Włoszech ogromną tradycję i niejeden wybitny rzeźbiarz zdobył nieśmiertelną sławę, tworząc grobowce na zamówienie papieży i władców; wystarczy wspomnieć w tym miejscu Michała Anioła,
Donatella, Sansovina, czy Antonio Canovę. Dziś ta " nagrobkowa moda" może się wydawać przejawem ludzkiej pychy i wybujałego ego, ale nie należy zapominać o
tym, że nie tylko jest to bardzo ważny aspekt włoskiej kultury, lecz również istotna forma mecenatu, gdyż zamówienia na kaplice i rzeźby realizowali najwybitniejsi artyści danej epoki. O Cimitero Monumentale słyszałam niejednokrotnie, jako o mediolańskim "muzeum pod gołym niebem".
W głębi duszy miałam co do tego cień wątpliwości, gdyż znając włoską skłonność do nadużywania entuzjastycznych przymiotników sądziłam, że w
opowiadaniach o jego wspaniałościach jest nieco przesady, tym bardziej, że
kilkakrotnie będąc w okolicy, widziałam w prześwicie ulic wielką, białą, eklektyczną budowlę, która (jak mi powiedziano) stanowi integralną część
cmentarza.
Nie wzbudziła ona mojego zachwytu, gdyż z pewnej odległości przypominała mi teatralną dekorację wykonaną z płyty kartonowo gipsowej, więc postanowiłam odłożyć projekt tej wizyty na bliżej nieokreśloną przyszłość. Jednak pewnego dnia, kiedy nie
miałam ochoty na bardziej wyczerpujące wycieczki postanowiłam, że mój wolny
dzień poświęcę na odwiedzenie kilku zakątków w Mediolanie, w tym Cimitero
Monumentale. Okazało się, że inne zakątki musiały poczekać, ponieważ na
cmentarzu spędziłam cały dzień. Mimo to, zobaczyłam najwyżej jego połowę, co
oczywiście musiało poskutkować następną wizytą.
Niestety, nie udało mi się skorzystać
z usług przewodnika (który w wyznaczone dni i godziny oprowadza grupy chętnych)
czego bardzo żałuję, gdyż z pewnością mogłabym się dowiedzieć
wielu interesujących szczegółów oraz zadać parę pytań. Jak już wspominałam, główny budynek cmentarza
nie wzbudził mojego entuzjazmu, mimo iż jest dziełem bardzo znanego architekta Carlo Maciachini. Budowla powstała w latach 60 -tych
XIX wieku, jest kompilacją stylu neogotyckiego, bizantyńskiego i
romańskiego, co chyba podobało się jego współczesnym, skoro Rada Miasta zaakceptowała projekt...
Ponieważ w Mediolanie w owych czasach było wiele mniejszych i większych cmentarzy, podjęto decyzję o uporządkowaniu tego stanu rzeczy, zarówno ze względów organizacyjnych, jak i sanitarnych.
Niejako przy okazji postanowiono też stworzyć godne miejsce, gdzie mogłyby spocząć prochy ludzi zasłużonych.
W związku z tym, powstał okazały, główny korpus z monumentalnymi schodami zwany "Famedio" oraz dwa boczne skrzydła, połączone z nim długimi portykami. Famedio, czyli "Świątynia Sławy", jest poświęcone
pamięci ludzi związanych z Mediolanem i szczególnie zasłużonych dla narodowej
kultury. W jego centralnym miejscu umieszczono wielki sarkofag, gdzie spoczął
Alessandro Manzoni, pisarz będący dla Włoch tym, czym Henryk Sienkiewicz
dla Polski. Napisał on najwybitniejszą włoską powieść "Promessi sposi", której akcja toczy się nad jeziorem Como, w Lecco, Mediolanie i jego
okolicy. Nieopodal Manzoniego spoczywa inny XIX -wieczny pisarz i patriota, Carlo Cattaneo. Brakuje grobu Verdiego, choć za życia był bardzo związany z Mediolanem, pochowano go w innej części miasta, w domu opieki dla emerytowanych muzyków ufundowanym przez kompozytora. Natomiast w bocznych skrzydłach
znajdują się ogromne, piętrowe katakumby, gdzie leżą nie tylko doczesne szczątki wielu
wybitnych osób zasłużonych dla społeczeństwa, lecz również tych, którzy mieli odpowiednie
środki, aby tu sobie wykupić miejsce
wiecznego spoczynku. Z tyłu, za budynkiem Famedio, jest ogromy obszar właściwego cmentarza liczący 25 hektarów, składający się z wielu sektorów, przedzielonych symetrycznie biegnącymi alejkami.
W części za lewym skrzydłem spoczywają chrześcijanie obrządków nie - katolickich, natomiast w sektorze po stronie prawej jest cmentarz żydowski. W głębi znajduje się ossarium a jeszcze dalej, na końcu głównej alei, budynek najstarszego w Europie
krematorium. Na całym tym obszarze na przestrzeni minionych 150 lat powstała ogromna ilość
kaplic i nagrobków w różnych stylach, od realizmu poprzez eklektyzm i symbolizm a na sztuce współczesnej skończywszy. Jedne z nich zadziwiają bogactwem i
ogromem, inne swą niespotkaną formą, zaś jeszcze inne budzą
wzruszenie prostotą emocjonalnego przekazu. Gdybym chciała napisać parę
słów przynajmniej o najbardziej niecodziennych, powstałaby dość gruba książka; jednak nie sposób nie zatrzymać się choć przez
chwilę przy tych, które z jakiegoś powodu szczególnie utkwiły mi w pamięci. I
tak, nie mogę pominąć dwóch nagrobków znajdujących się w galerii obok Famedio, ozdobionych pięknymi rzeźbami z
białego marmuru. Pierwsza przestawia postać młodej, nagiej dziewczyny, natomiast
druga matkę trzymającą w ramionach małe dziecko. Na cmentarzu znalazłam wiele
posągów bardzo wymownych, jak piękna postać młodej kobiety z niemowlęciem na
kolanach, anioł pochylający się nad maleństwem w kołysce, czy grupę dwojga dzieci przytulonych do siebie, umieszczoną na nagrobku, gdzie pochowano ich matkę. Są tu wykuci w marmurze żołnierze, którzy padli na polu chwały, spoczywający na płycie grobu, gdzie złożono ich doczesne szczątki a nawet postać mężczyzny wkładającego bochenek chleba do pieca (zmarły był starszym cechu piekarzy).
Należy też wspomnieć dwie okazałe budowle, widoczne z daleka i górujące swoim rozmiarami nad całym
otoczeniem. Pierwsza należy do rodziny Bocconi, której Mediolan zawdzięcza prywatną uczelnię cieszącą się wielką renomą (nosi ona nazwisko Ferdynanda Bocconi, swego założyciela) z ogromnym krzyżem i
wieloma figurami nadnaturalnej wielkości.
Drugi, również bardzo szczególny
grobowiec należy do rodziny Campari (właścicieli firmy produkującej sławne na
całym świecie drinki) ozdobiony grupą przestawiającą Chrystusa w otoczeniu apostołów, siedzącego przy stole podczas ostatniej wieczerzy, również w co najmniej naturalnych rozmiarach. Zapadła mi w pamięć także okazała, lecz dość skromna kaplica
grobowa Artura Toscaniniego, wykonana z białego marmuru, pokryta
symbolicznymi płaskorzeźbami oraz miejsce zbiorowego pochówku Kawalerów
Grobu Świętego; pozbawione zbędnych detali z sylwetkami rycerzy w zakonnych
płaszczach wykonanymi metodą sgraffito. Aby dokładnie obejrzeć cały
cmentarz należy spędzić tam wiele godzin, gdyż w zasadzie każda kaplica i
grobowiec zasługuje na uwagę. Mnie szczególnie zainteresowała część żydowska, nieco odmienna w
charakterze, gdzie oprócz bardzo okazałych nagrobków, widzi się również małe,
proste tabliczki z nazwiskiem zmarłego. Oczywiście i tu nie brakuje bardzo ciekawych, symbolicznych wyobrażeń, jak choćby dziewczynka wstępująca na schody, czy dwa drzewa przypominające ludzkie ręce splecione do modlitwy lub dwie istoty, których nawet śmierć nie rozłączy...
Cały
cmentarz nieco przytłacza, zarówno obszarem, jak i wystrojem. Nawet podczas wielokrotnych
wizyt nie sposób ogarnąć ogromu szczegółów, niosących przesłanie o
smutku rozstania i rodzinnych tragediach, kiedy to odchodziły dzieci ledwie
narodzone, młodzi ludzie zmarli gwałtowną śmiercią, matki i ojcowie
rodzin w kwiecie wieku... Jest tu bardzo wiele rzeźb o zdecydowanie portretowym
charakterze, wygląda to jakby osoba, która odeszła ze świata, strzegła miejsca swego wiecznego spoczynku. Inne przedstawiają zmarłych w codziennych sytuacjach, podczas czynności wykonywanych za życia. Na bogatej liście
mediolańskich zabytków, jakimi szczyci się to miasto, jest to ważne miejsce, niezwykłe i godne uwagi, zaś architektura i rzeźba w przeważającej części
zasługuje na miano dzieł sztuki i jest interesującym świadectwem gustu panującego w danej epoce. Jednak nagromadzenie tych wspaniałości sprawia,
że (przynajmniej w moim odczuciu) nie ma tu tej intymności i
atmosfery, jaką się oddycha na małych, wiejskich cmentarzach, skłaniającej do
refleksji i zadumy. Mimo to, w tym "Nekropolis" znalazłam coś, co mnie poruszyło i zaintrygowało, zagadkę, której mimo starań, nie udało mi się rozwiązać... W jednym ze skrzydeł głównego budynku umieszczono skromną stelę, gdzie na podstawie widnieją zdjęcia przedstawiające dwie kobiety i dwóch mężczyzn. Na obelisku umieszczono napis:
ALLA BALDA GIOVINEZZA
INES - VITTORIO - EURIDE - MOSE
MENOTTI
SEMPRE PIU TRISTE IL RINNOVATO PIANTO
Sii fedele fino alla morte, ed io ti darò
corona della vita.
Apocalisse
( Śmiałej młodości Inez, Wiktora, Eurydyki i Mojżesza Menottich,
coraz smutniejszy, niekończący się
płacz. Bądź wierny aż do śmierci, a ja ci dam koronę życia.)
[Apokalipsa]
Na steli nie umieszczono żadnej wskazówki, ani daty śmierci tych czworga młodych ludzi. Ponieważ nosili to samo nazwisko zapewne łączyły ich więzy rodzinne, jednak ich charakter trudno odgadnąć.
Być może byli rodzeństwem a może dwiema parami małżonków? Jakie były okoliczności, w których stracili życie i kto ich opłakiwał? Choć stroje na zdjęciach wskazują, że żyli przed Wielką Wojną, pod obeliskiem oprócz wiązanki sztucznych kwiatów zastałam dużą donicę z chryzantemami, co świadczy o tym, że ich pamięć nadal jest dla kogoś żywa mimo upływu wielu lat.
Cimitero Monumentale w chwili obecnej nie jest jedynym mediolańskim cmentarzem, lecz mimo jego zabytkowego charakteru nadal odbywają się tu pochówki, gdyż okazałe kaplice i grobowce rodzinne są w stanie pomieścić szczątki jeszcze wielu zmarłych. Nadal też kultywuje się tradycję grzebania na nim ludzi szczególnie zasłużonych na polu kultury.
Zapraszam do obejrzenia pozostałych zdjęć w albumie Google >
Uwielbiam cmentarze. Przypominają, że wszystko przemija i nic nie jest dane na zawsze. I te wszystkie historie ludzkie, które kryją się za nagrobkami.
OdpowiedzUsuńCmentarz w Mediolanie jest niesamowity. Pozdrawiam.
Ja mam podobne odczucia, dlatego podczas moich wędrówek często zachodziłam na cmentarze, zwłaszcza te w małych, górskich wioskach. A Monumentale jest faktycznie wyjątkowym świadectwem włoskiej kultury.Pozdrawiam nawzajem!
UsuńTaką myśl wyraził również jeden z pisarzy biblijnych. który napisał,ze lepiej is do domu żałoby ja do domu wesela.... Jest nad czym myśleć.
UsuńPozdrawiam :)
Ja także bardzo lubię zwiedzać (tak, właśnie zwiedzać, a nie tylko odwiedzać) piękne nekropolie - pełnie ciekawych dzieł sztuki i pełne ludzkich historii; lektura zapisów na nagrobkach pozwala dopowiadać sobie losy tych, którzy są już po drugiej stronie. Całkiem niedawno odkryłam w sobie te "dziwne" (zdaniem mojej rodzicielki zamiłowanie do spacerów po starych cmentarzach. Mediolański aczkolwiek może sprawia wrażenie przytłaczającego monumentalnością niektórych budowli posiada wiele ciekawych "eksponatów". Scena Ostatniej wieczerzy - mnie zadziwiła. A dzisiejsze współczesne cmentarze takie zwykłe i nudne :( i zatłoczone w jeden dzień w roku. Jeden, jedyny, w który nie lubię ich odwiedzać, ale odwiedzam, bo tradycja...
OdpowiedzUsuńPamiętam Twój wpis o Pere Lachaise, który jakoś mi się skojarzył z Monumentale chociaż większego pdobieństwa chyba pomiędzy nimi nie ma. Ja też nie przepadam za atmosferą dzisiejszego dnia za to bardzo lubię dni poświąteczne, kiedy cmentarze są puste ale jeszcze stoją kwiaty i płoną znicze, zwłaszcza na tych starszych, gdzie nagrobki są skromniejsze i jest dużo starych drzew. A co do grobu rodziny Campari to przyznam, że byłam w szoku! Jednocześnie ze mną był tam jakiś pan, który też zwiedzał cmentarz i robił zdjęcia. Jakoś mimo woli odezwałam się do niego przysłowiem "Modestia umana ...i nie zdążyłam dokończyć bo on zrobił to za mnie mówiąc..non l'ha limiti..."Ale co kraj to obyczaj. Pozdrawiam!
UsuńIstotnie, trudno o dwa bardziej odległe cmentarze od tych, które pojawiają się dziś na naszych dwóch blogach :) Wielki, monumentalny, pełen zabytkowych (i zbytkownych) pomników, pełen dzieł sztuki - i ten drugi, właściwie wiejski, bardzo skromny. Skrawek ziemi.
OdpowiedzUsuńA każdy można czytać jak wielką księgę. Jedną wielką, pełną złoceń i pięknych miniatur a drugą uboższą ale też ciekawą. Rzeczywiście ta eklektyczna budowla jest dość... specyficzna :) Natomiast pomniki i historie, które za nimi się skrywają - nadzwyczaj ciekawe. I tajemnicza zagadka z pięknym epitafium... pozostanie tajemnicą.
Dziękuję za włoski wieczór:) i serdecznie pozdrawiam!
To dobre określenie cmentarza który istotnie można nazwać "wielką księgą"...Równiez pozdrawiam!
Usuńniezwykły...
OdpowiedzUsuńEureka! Odkrylam blog, ktory opisuje bliskie- nie tylko geograficznie- mi miejsca. Mysle, ze moglysmy minac sie nie raz na lombardzkich szlakach. Torno, San Pietro al Monte, Villa Balbianello i inne miejsca nad Jeziorem to nasze czeste niedzielne wypady.
UsuńOd dzis bede stalym gosciem na twoim blogu.
Sciskam. Renata z Desio
Cześć witam z przyjemnością, jak widzę byłyśmy nieomal sąsadkami! Ja dość długo mieszkałam w Limbiate a ostatnio pracowałam w Muggio, więc Desio miałam po drodze. Cieszę się że mnie odwiedziłaś, mam nadzieję że Ci spodobają się moje wpisy i nie znajdziesz w nich zbyt wielu nieścisłości. Serdecznie pozdrawiam!
UsuńJo > kiedy zobaczyłam u Ciebie zdjęcie z cmentarza, wiedziałam ze równiez Monumentale Cię zainteresuje!
UsuńNo faktycznie, dla mnie Muggiò i Limbiate (oraz pare innych) to moje zawodowe szlaki.
OdpowiedzUsuńA co do niescislosci, to nie ma obawy, nigdy nie mialam takiej wiedzy i dokumentacji;)
Alla prossima.
Renata
Cmentarze, czy to mediolanski czy zakopiański, zawsze przypominają mi, że życie to tylko przemijanie......Alina
OdpowiedzUsuńNo proszę a moi rodziciele właśnie wrócili z Toskanii. Pomyśleć, że po cmentarzach nie chodzili a spoglądając na ten mediolański mogli sporo stracić :)
OdpowiedzUsuńZabytkowy cmentarz to drugie najpiękniejsze miejsce po parku. Też sobie fundnę wpis o cmentarzu!
Mam nadzieję że rodziciele wrócili zadowoleni a pogoda dopisała. Czekam na Twój wpis, z pewnością zaskoczysz mnie czymś interesującym!
UsuńSzczęściarze, mają to o czym ja marzę...
OdpowiedzUsuńMyślę chodząc przez cmentarze.
Jak znaleźć grób mojej Babci w Mediolanie?
Czy ktoś mi pomoże? Proszę, jadę tam i chciałabym pochylić się nad jej grobem.
Bardzo przepraszam, że nie odpowiedziałam wcześniej, ostatnio rzadko zaglądam na bloga a z jakiegoś powodu nie przychodzą do mnie powiadomienia o nowych komentarzach na pocztę...jeśli Pani to przeczyta, to proszę napisać do mnie na maila który widnieje po prawej stronie bloga pod zdjęciem profilowym. Pozdrawiam;)
Usuń