Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Łempicka Tamara. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Łempicka Tamara. Pokaż wszystkie posty

środa, 26 czerwca 2013

Gabriele d'Annunzio. Gabriele i Tamara - romans, którego nie było.


Zbliżał się koniec 1926 roku. Gabriele d'Annunzio żył  złotej klatce Vittoriale, otoczony swoim haremem, książkami i bibelotami. Miał sześćdziesiąt trzy lata, lecz nadal nie brakowało mu apetytu na życie. Tamara Łempicka, po ucieczce z Rosji wraz ze swym mężem zamieszkała w Paryżu, gdzie z dobrym skutkiem zaczęła się uczyć malarstwa. Młoda, zdolna o  niebanalnej urodzie i z dobrej rodziny, szybko zaczęła robić karierę. W tym czasie miała lat dwadzieścia dziewięć (a może nawet trzydzieści dwa?) i w pewnych kręgach cieszyła się  zasłużoną sławą utalentowanej portrecistki. Obracała się w paryskim "towarzystwie" będąc jego prawdziwą ozdobą. D'Annunzia znała ze słyszenia i doszła do wniosku, iż sportretowanie kogoś tak sławnego a do tego cieszącego się opinią wielkiego znawcy i kolekcjonera sztuki z całą pewnością wyniosło by ją na wyżyny i nadało jej karierze jeszcze większy rozpęd. W związku z tym, udała się do Florencji aby zapoznać się z włoskim malarstwem a przy okazji powziąć odpowiednie kroki, celem zrealizowania owego projektu. Pomiędzy malarką i poetą nawiązała się (z jej inicjatywy) przyjacielska korespondencja. Tamara nadmieniła w jednym z listów, że chciałaby go namalować; w odpowiedzi d'Annunzio ochoczo zaproponował jej przyjazd do Vittoriale. Jednak o ile  Łempicka  w tym wypadku myślała jedynie o swojej karierze, gospodarz domu widział w niej jeszcze jedną potencjalną zdobycz. A że była to utalentowana malarka i kobieta światowa, no cóż, to zapewne tylko zaostrzało apetyt Vate na jej wdzięki...W Vittoriale czekało na Łempicką iście królewskie przyjęcie, miedzy innymi, poeta nakazał strzelać na wiwat z dział na okręcie "Puglia" i nie szczędził swemu pięknemu gościowi różnych faworów (malarka otrzymała od niego w prezencie klejnoty o znacznej wartości). 


Jednak bardzo szybko okazało się, jaki był rzeczywisty powód zaproszenia, gdyż gospodarz domu nie ukrywał celu swych zabiegów. Tamara nie należała do niewiast przesadnie cnotliwych, ale w tym wypadku nie miała najmniejszego zamiaru powiększać zastępów kobiet przewijających się przez "Pokój Ledy" czyli sypialnię pana domu. Co prawda, kiedyś zdarzyło się jej upaść przymusowo wprost w ramiona konsula szwedzkiego, lecz była to cena za zwolnienie jej męża z sowieckiego więzienia, można więc przyjąć, że popełniła tę ofiarę w szczytnym celu. Tym razem chyba uznała, że cena za zgodę na namalowanie portretu jest zbyt wysoka. Sama była wytrawną uwodzicielką, przyzwyczajoną  wybierać partnerów  (i partnerki) wedle własnego gustu i ani myślała ulegać zachciankom Mistrza. Po pierwsze, znając jego rozpustny tryb życia obawiała się zarażenia częstym a w owych czasach nieuleczalnym syfilisem, po drugie, Gabriele fizycznie nie pociągał jej w najmniejszym stopniu. Faktem jest, że jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny poeta lata swojej świetności miał już za sobą, Łempicka była jednak po prostu bezlitosna i wspominając całe zajście, wyraziła się  o nim "okropny karzeł ubrany w mundur wojskowy". Poeta, znany ze swego egotyzmu i otoczony kobietami gotowymi na każde jego skinienie, chyba nie był świadomy jej odrazy i wielokrotnie próbował wprowadzić swe zamysły w czyn. Zapraszał ją na przejażdżki samochodem i loty aeroplanem, niestety, osiągnął tylko tyle, że pani się przeziębiła... Przestał też wspominać o malowaniu portretu, co Łempicką po pewnym czasie doprowadziło do ostateczności i uczyniła złośliwą uwagę, że być może poeta nie mówi o tym, gdyż boi się usłyszeć cenę.


Wywołało to prawdziwy atak furii ze strony Mistrza, lecz mimo to, nie ustawał on w swoich usiłowaniach aby zdobyć jej względy. Tamara, nie chcąc zaogniać sytuacji pozwalała mu na dość śmiałe pieszczoty, ale ani myślała ulegać całkowicie. Stosowała w tym celu różnego rodzaju wymówki z sakramentalnym bólem głowy na czele, więc ta dwuznaczna erotyczna gierka podsycana jej uporem trwała nadal. Pewnego razu, d'Annunzio wszedł do jej pokoju i po prostu stanął przed nią nago, jak go Bóg stworzył, sądząc, że może ją zachęci widok jego męskich walorów. Jednak tak się nie stało i w odpowiedzi usłyszał od niej jedynie następną kąśliwą uwagę, że ma wstręt do pornografii. Następnym razem, gdy zapukał do jej drzwi z zapytaniem, czy może wejść w odpowiedzi padło "tak, ale ubrany". Pewnej nocy znów zawitał do niej, tym razem uzbrojony w swój arsenał wytrawnego kochanka -  skórzany neseser, gdzie znajdowały się jego ulubione erotyczne akcesoria - jedwabne szale, pióra, pachnące olejki do masażu, perfumy oraz kokaina. Jednak Tamara  należała do kobiet które albo upadają za pierwszym razem albo nigdy, więc i tym razem poeta nic nie wskórał. Podobno po tej ostatniej próbie wybiegł z jej pokoju zrozpaczony, z okrzykiem: "Ona mnie nie chce, bo jestem stary!" Prawdopodobnie  był to moment przełomowy w tej historii, bo na drugi dzień gospodarz zażądał aby malarka opuściła jego dom jak najszybciej, nie szczędząc jej przy tym morałów i ubolewając nad losem jej męża (sic!). Tamara wyjechała do Mediolanu, gdzie przez "umyślnego" otrzymała list od poety z wierszem zatytułowanym "Złota kobieta" i pierścień z ogromnym topazem, który zresztą nosiła aż do śmierci. D'Annunzia nie spotkała nigdy więcej, niebawem też przebolała nieudaną próbę namalowania jego portretu, gdyż jej kariera samoistnie zaczęła się rozwijać w bardzo szybkim tempie. Całe to niezbyt przyjemne zdarzenie opisała  Aelis Mazoyer, gospodyni, powiernica i kochanka Mistrza. Łempicka od pierwszej chwili wzbudziła jej głęboką niechęć, więc pisząc swe wspomnienia nie szczędziła niepochlebnych słów pod jej adresem. Dla poety była to chyba jedna z niewielu (jeśli nie jedyna) porażka tego rodzaju, zaś do naszej narodowej legendy poza Wandą co nie chciała Niemca, przeszła też Tamara, która odmówiła Włochowi. Na szczęście tym razem obeszło się bez samobójstwa!


P.S. A swoją drogą to wielka szkoda, że Łempicka nie zmierzyła się z tym zadaniem... Bardzo jestem ciekawa, jak w wydaniu portretowym tej malarki, która swoich modeli malowała z taką pasją, odkrywając nam ich urodę, wyglądałby "okropny karzeł w mundurze". A może stało by się tak, jak z portretem Tadeusza Łempickiego i oprócz "Męża niedokończonego" byłby jeszcze "Kochanek niedokończony" (dosłownie i w przenośni)?


Zdjęcia portretowe protagonistów tej historii pochodzą z zasobów internetu.