Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Willa Monastero. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Willa Monastero. Pokaż wszystkie posty

sobota, 4 maja 2013

Lombardia. Willa Monastero w Varennie.



Varenna to obok Bellagio najbardziej urokliwe miasteczko, spośród wszystkich leżących w obrębie Jeziora Como. Może się poszczycić prześliczną panoramą, którą możemy podziwiać kiedy przypływamy tam statkiem. Miejscowość ta, prezentuje się równie pięknie gdy wysiądziemy na ląd, wyruszymy na spacer po jej malowniczych zaułkach i wąskich uliczkach, które aż proszą o uwiecznienie ich pędzlem malarza...




Varenna leży pomiędzy brzegiem wody i długim górskim grzbietem. W tym miejscu jezioro mające kształt odwróconej litery "Y" rozdziela się na trzy części; zachodnie odgałęzienie czyli Como oraz wschodnie zwane Lecco, ciągną się w stronę południa, natomiast na północy zaczyna się odnoga nosząca nazwę Lario. Varenna cieszy się wielką i zasłużoną popularnością wśród turystów ze względu na swoje walory a także z powodu dwóch interesujących zabytków, jakie można zobaczyć w okolicy. Jeden to Castello di Vezio (napiszę o nim niebawem) zaś drugi to willa "Monastero" ze swoim pięknym ogrodem, rozciągającym się na terenie dzielącym Varennę i sąsiednią miejscowość Fiumelatte. 

Podobnie, jak inne wille, o których pisałam dotychczas, również i ona ma  bardzo bogatą i ciekawą historię. Jej początki sięgają XII stulecia, kiedy w tym miejscu powstał klasztor sióstr cysterek, istniejący aż do drugiej połowy XVI wieku, kiedy z powodu małej liczby zakonnic został zlikwidowany na polecenie  kardynała Karola Boromeusza. Opuszczone klasztorne budynki kupił zamożny szlachcic Paolo Mornico; Lelio, jego syn i spadkobierca, po dokonaniu wielu wyburzeń i przeróbek stworzył tu luksusową rezydencję. 
Domostwo przez dwa stulecia pozostawało w rękach kolejnych członków tej rodziny, później zostało sprzedane i przez następne siedemdziesiąt lat kilkakrotnie zmieniało właścicieli. W 1897 roku nabył je bogaty niemiecki przemysłowiec, Walter Kees. Dzięki niemu, willa wraz z otaczającym ją ogrodem przeszła następną transformację i osiągnęła dzisiejszy wygląd, jemu też zawdzięcza swą obecną nazwę. Jednak i Kees nie cieszył się długo jej pięknem, gdyż po I Wojnie Światowej cała posiadłość (podobnie jak niedaleka willa Carlotta) została przejęta przez państwo włoskie. W 1925 roku kupił ją Marco de Marchi, uczony i przemysłowiec w jednej osobie, wieloletni prezes Włoskiego Towarzystwa Naukowego.

 Po śmierci jego i jego żony Rosy, na mocy testamentu willa przeszła na własność Instytutu Hydrobiologii i stała się centrum kongresowym, gdzie urządzane są spotkania i konferencje naukowe. W jej wnętrzach pozostało praktycznie całe wyposażenie, zarówno to, które pochodzi z czasów Waltera Keesa, jak i małżonków de Marchi. Zgodnie z wolą tych ostatnich, willa z biegiem czasu uzyskała również status muzeum i dzięki temu można ją zwiedzać w wyznaczonych dniach. Kiedy wiele lat temu byłam tam po raz pierwszy, nie było jeszcze takiej możliwości, więc musiałam się ograniczyć do wizyty w ogrodzie. Natomiast podczas mojego drugiego pobytu podwoje willi były zachęcająco otwarte, a przy wejściu stali mili panowie z ochrony, którzy z ogromną kurtuazją zapraszali do wejścia wszystkich posiadaczy biletu wstępu. Muszę przyznać, że wnętrze ze swoim wystrojem naprawdę robi wrażenie! Po poprzednich właścicielach pozostały tu piękne arrasy, rzeźby i obrazy, wspaniałe porcelanowe wazy a także misternie kute żyrandole. W pokojach rozmieszczonych na dwóch kondygnacjach, znajdują się imponujące marmurowe kominki, ściany pokrywają mięsiste tapety, naśladujące tłoczoną skórę, oprócz tego zgromadzono tu cenne meble z różnych epok, wielkie lustra w rzeźbionych ramach i zegary pochodzące z najlepszych pracowni.

Jest tu również oryginalna klatka schodowa, ze ścianami pokrytymi zdobionymi kafelkami, tworzącymi podobizny wybitnych przedstawicieli kultury i nauki oraz łazienka w stylu pompejańskim z wanną wpuszczoną w podłogę, do której wchodzi się po kilku schodkach. Także tutaj użyto pięknych kobaltowych i niebieskich kafelków oraz ozdobnych ceramicznych paneli. Ta wspaniała wanna pochodzi z czasów Waltera Keesa, natomiast państwo de Marchi kontentowali się skromniejszą wanną z białej porcelany. Jedna z sal na parterze nosi imię Enrico Fermi, włoskiego laureata nagrody Nobla, który w 1954 roku prowadził tu wykłady podczas konferencji z zakresu 
fizyki. 
Po zwiedzeniu willi udałam się na wędrówkę po ogrodzie; co prawda widziałam go podczas poprzedniego pobytu, ale ponieważ jest to miejsce naprawdę urokliwe, więc z prawdziwą przyjemnością zrobiłam to ponownie. Ogród, z racji swego usytuowania pomiędzy taflą jeziora i zboczem góry, jest bardzo wąski, ale ten teren został świetnie wykorzystany. znajdziemy tu mnóstwo zakątków zagospodarowanych w bardzo przemyślany sposób z fontannami, kwietnymi tarasami, posągami i nieoczekiwanymi perspektywami. Na jego południowym krańcu znajduje się niewielka, ośmioboczna altanka, zwana Caffe-Haus, zbudowana w mauretańskim stylu, z niewielkim balkonem zawieszonym nad wodami jeziora. 

Altanka jest bardzo interesująca również z tego względu, że jej sześć ścian to umieszczone na przemian zwierciadlane panele i okna, co sprawia, że kiedy parzymy w lustro widzimy w ni odbity pejzaż za oknem, zwielokrotniony dzięki złudzeniu optycznemu. Po chwili zaczynamy się zastanawiać, czy to, co mamy przed sobą, to rzeczywisty ogród, czy też jego odbicie? To właśnie tam zrobiłam sobie dla żartu zdjęcie, które teraz widnieje przy moim blogowym profilu. Ogród willi ma rangę ogrodu botanicznego, gdyż można tu zobaczyć wiele cennych i rzadkich roślin, sprowadzonych z różnych zakątków świata. Jednak jego największy walor stanowi niezapomniany widok na drugi brzeg jeziora, z leżącym na wprost Menaggio wraz z otaczającymi je górami, zielony i górzysty półwysep Bellagio oraz rozległą połać jeziora Lecco z charakterystyczną sylwetką Corni di Canzo w głębi. Parząc na północ widzimy cypel, nad którym góruje wieża kościoła w Varennie; jeszcze wyżej, ponad miastem, pośród drzew możemy dostrzec szare mury zamku królowej Teodolindy, zwanego Castello di Vezio.




Chociaż zarówno willa jak i ogród stanowią zlepek wielu stylów, całość sprawia miłe i gustowne wrażenie. Zapewne nie bez wpływu jest to, że długi i wąski ogród jest wprost predysponowany do tego, aby stworzyć tu  odrębne części o odmiennym charakterze, płynnie przechodzące jedna w drugą. Natomiast willa mimo swego eklektyzmu również nie sprawia wrażenia dysharmonii, dzięki umiejętnemu doborowi mebli i pozostałych elementów wystroju. Wszystkich czytelników zapraszam do obejrzenia zdjęć w albumach, mam też nadzieję, że przynajmniej w części oddają one atmosferę tego miejsca.

Link do albumu  >


Jeśli ktoś miałby ochotę zwiedzić willę Monastero radzę zasięgnąć informacji o dniach, w których jest otwarta, w tym roku podobno jest to piątek po południu oraz sobota i niedziela przez cały dzień.