Varenna to obok Bellagio najbardziej urokliwe miasteczko, spośród wszystkich leżących w obrębie Jeziora Como. Może się poszczycić prześliczną panoramą, którą możemy podziwiać kiedy przypływamy tam statkiem. Miejscowość ta, prezentuje się równie pięknie gdy wysiądziemy na ląd, wyruszymy na spacer po jej malowniczych zaułkach i wąskich uliczkach, które aż proszą o uwiecznienie ich pędzlem malarza...
Varenna leży pomiędzy brzegiem wody i długim górskim grzbietem. W tym miejscu jezioro mające kształt odwróconej litery "Y" rozdziela się na trzy części; zachodnie odgałęzienie czyli Como oraz wschodnie zwane Lecco, ciągną się w stronę południa, natomiast na północy zaczyna się odnoga nosząca nazwę Lario. Varenna cieszy się wielką i zasłużoną popularnością wśród turystów ze względu na swoje walory a także z powodu dwóch interesujących zabytków, jakie można zobaczyć w okolicy. Jeden to Castello di Vezio (napiszę o nim niebawem) zaś drugi to willa "Monastero" ze swoim pięknym ogrodem, rozciągającym się na terenie dzielącym Varennę i sąsiednią miejscowość Fiumelatte.
Podobnie, jak inne wille, o których pisałam dotychczas, również i ona ma bardzo bogatą i ciekawą historię. Jej początki sięgają XII stulecia, kiedy w tym miejscu powstał klasztor sióstr cysterek, istniejący aż do drugiej połowy XVI wieku, kiedy z powodu małej liczby zakonnic został zlikwidowany na polecenie kardynała Karola Boromeusza. Opuszczone klasztorne budynki kupił zamożny szlachcic Paolo Mornico; Lelio, jego syn i spadkobierca, po dokonaniu wielu wyburzeń i przeróbek stworzył tu luksusową rezydencję. Domostwo przez dwa stulecia pozostawało w rękach kolejnych członków tej rodziny, później zostało sprzedane i przez następne siedemdziesiąt lat kilkakrotnie zmieniało właścicieli. W 1897 roku nabył je bogaty niemiecki przemysłowiec, Walter Kees. Dzięki niemu, willa wraz z otaczającym ją ogrodem przeszła następną transformację i osiągnęła dzisiejszy wygląd, jemu też zawdzięcza swą obecną nazwę. Jednak i Kees nie cieszył się długo jej pięknem, gdyż po I Wojnie Światowej cała posiadłość (podobnie jak niedaleka willa Carlotta) została przejęta przez państwo włoskie. W 1925 roku kupił ją Marco de Marchi, uczony i przemysłowiec w jednej osobie, wieloletni prezes Włoskiego Towarzystwa Naukowego.
Po śmierci jego i jego żony Rosy, na mocy testamentu willa przeszła na własność Instytutu Hydrobiologii i stała się centrum kongresowym, gdzie urządzane są spotkania i konferencje naukowe. W jej wnętrzach pozostało praktycznie całe wyposażenie, zarówno to, które pochodzi z czasów Waltera Keesa, jak i małżonków de Marchi. Zgodnie z wolą tych ostatnich, willa z biegiem czasu uzyskała również status muzeum i dzięki temu można ją zwiedzać w wyznaczonych dniach. Kiedy wiele lat temu byłam tam po raz pierwszy, nie było jeszcze takiej możliwości, więc musiałam się ograniczyć do wizyty w ogrodzie. Natomiast podczas mojego drugiego pobytu podwoje willi były zachęcająco otwarte, a przy wejściu stali mili panowie z ochrony, którzy z ogromną kurtuazją zapraszali do wejścia wszystkich posiadaczy biletu wstępu. Muszę przyznać, że wnętrze ze swoim wystrojem naprawdę robi wrażenie! Po poprzednich właścicielach pozostały tu piękne arrasy, rzeźby i obrazy, wspaniałe porcelanowe wazy a także misternie kute żyrandole. W pokojach rozmieszczonych na dwóch kondygnacjach, znajdują się imponujące marmurowe kominki, ściany pokrywają mięsiste tapety, naśladujące tłoczoną skórę, oprócz tego zgromadzono tu cenne meble z różnych epok, wielkie lustra w rzeźbionych ramach i zegary pochodzące z najlepszych pracowni.
Jest tu również oryginalna klatka schodowa, ze ścianami pokrytymi zdobionymi kafelkami, tworzącymi podobizny wybitnych przedstawicieli kultury i nauki oraz łazienka w stylu pompejańskim z wanną wpuszczoną w podłogę, do której wchodzi się po kilku schodkach. Także tutaj użyto pięknych kobaltowych i niebieskich kafelków oraz ozdobnych ceramicznych paneli. Ta wspaniała wanna pochodzi z czasów Waltera Keesa, natomiast państwo de Marchi kontentowali się skromniejszą wanną z białej porcelany. Jedna z sal na parterze nosi imię Enrico Fermi, włoskiego laureata nagrody Nobla, który w 1954 roku prowadził tu wykłady podczas konferencji z zakresu fizyki.
Po zwiedzeniu willi udałam się na wędrówkę po ogrodzie; co prawda widziałam go podczas poprzedniego pobytu, ale ponieważ jest to miejsce naprawdę urokliwe, więc z prawdziwą przyjemnością zrobiłam to ponownie. Ogród, z racji swego usytuowania pomiędzy taflą jeziora i zboczem góry, jest bardzo wąski, ale ten teren został świetnie wykorzystany. znajdziemy tu mnóstwo zakątków zagospodarowanych w bardzo przemyślany sposób z fontannami, kwietnymi tarasami, posągami i nieoczekiwanymi perspektywami. Na jego południowym krańcu znajduje się niewielka, ośmioboczna altanka, zwana Caffe-Haus, zbudowana w mauretańskim stylu, z niewielkim balkonem zawieszonym nad wodami jeziora.
Altanka jest bardzo interesująca również z tego względu, że jej sześć ścian to umieszczone na przemian zwierciadlane panele i okna, co sprawia, że kiedy parzymy w lustro widzimy w ni odbity pejzaż za oknem, zwielokrotniony dzięki złudzeniu optycznemu. Po chwili zaczynamy się zastanawiać, czy to, co mamy przed sobą, to rzeczywisty ogród, czy też jego odbicie? To właśnie tam zrobiłam sobie dla żartu zdjęcie, które teraz widnieje przy moim blogowym profilu. Ogród willi ma rangę ogrodu botanicznego, gdyż można tu zobaczyć wiele cennych i rzadkich roślin, sprowadzonych z różnych zakątków świata. Jednak jego największy walor stanowi niezapomniany widok na drugi brzeg jeziora, z leżącym na wprost Menaggio wraz z otaczającymi je górami, zielony i górzysty półwysep Bellagio oraz rozległą połać jeziora Lecco z charakterystyczną sylwetką Corni di Canzo w głębi. Parząc na północ widzimy cypel, nad którym góruje wieża kościoła w Varennie; jeszcze wyżej, ponad miastem, pośród drzew możemy dostrzec szare mury zamku królowej Teodolindy, zwanego Castello di Vezio.
Chociaż zarówno willa jak i ogród stanowią zlepek wielu stylów, całość sprawia miłe i gustowne wrażenie. Zapewne nie bez wpływu jest to, że długi i wąski ogród jest wprost predysponowany do tego, aby stworzyć tu odrębne części o odmiennym charakterze, płynnie przechodzące jedna w drugą. Natomiast willa mimo swego eklektyzmu również nie sprawia wrażenia dysharmonii, dzięki umiejętnemu doborowi mebli i pozostałych elementów wystroju. Wszystkich czytelników zapraszam do obejrzenia zdjęć w albumach, mam też nadzieję, że przynajmniej w części oddają one atmosferę tego miejsca.
Link do albumu >
Kolejna niezwykła wycieczka po willach okolic jeziora Como. Co jedna to piękniejsza. Ta wykafelkowana klatka schodowa wręcz zachwyca. Ładnie tez wygląda łazienka. Równie wspaniały jest ogród.
OdpowiedzUsuńMasz tyle materiału zdjęciowego i informacji, że śmiało możesz wydać album o tych terenach.
Jak zawsze z przyjemnością pozwiedzałem, pozdrawiam.
Mnie też się podoba w tej willi to, że podobnie jak w willi Balbianello wszystko zostało tam jak za życia gospodarzy, więc można odetchnąć dawną atmosferą tego domu. Również pozdrawiam!
Usuńale cudownie ! !! bajeczne widoki>>> chyba tęsknisz czasem za takimi widoczkami ?
OdpowiedzUsuńWspominam z przyjemnością ale boję się tęsknić, żeby mi się znowu nie namieszało w życiu bo jeszcze jakiś Mefisto to usłyszy i spełni moje życzenie ponownie wysyłając mnie na emigrację....ale jako turystka tak, jak najbardziej!
UsuńKolejne piękne miejsce nam pokazałaś, jak zwykle jest na co popatrzeć. Z tego co widzę to okolice jeziora Como są bardzo atrakcyjnym turystycznie terenem. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie nadzwyczaj atrakcyjnym, jednak podczas krótkiego pobytu jest się narażonym na to, że pogoda spłata nam głupiego figla, będzie padało albo foschia zniweluje widoczność. To niestety zdarza się, ja starałam się jeździć tam przy dobrej aurze ale i tak czasem w ciągu dnia coś się psuło. Jednak podczas pięknego słonecznego dnie widoki nie mają sobie równych. Również pozdrawiam!
UsuńAleż widoki! W takim położeniu to można mieszać! ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że jezioro Como usiane jest najrozmaitszymi perełkami, stąd dodatkowa wartość turystyczna, poza walorami krajobrazowymi.
Piękne wycieczki miałaś, Sukieneczko! :)BBM
Babciu dzięki za odwiedziny! Jezioro jest przepiękne od wiosny do jesieni, później jest gorzej, smutno, mokro i zimno...Dlatego w willach mieszkało się w lato, na zimę wszyscy wracali do Mediolanu. Jednak dla mnie to zimowe jezioro też miało dużo uroku co kiedyś opiszę i zilustruję zdjęciami
UsuńZachwycające miejsce.
OdpowiedzUsuńA mnie, oglądającą takie zdjęcie, dopada poczucie zazdrości, że u nas tyle piękna zmarnowano i nadal się marnuje..
Ewuniu, trafiłaś w sedno...mimo że we Włoszech też spotkałam się z nieciekawymi przykładami w tym względzie, to mimo wszystko mają lepiej. Zabytkowe budowle najczęściej nadal są prywatną własnością i nikt tam nie wchodzi żeby ukraść coś, co się nadaje do wyniesienia np kafle z pieca, więc jakoś trwają, choć niejednokrotnie w nie najlepszej kondycji. Jednak rzadko się widzi tak drastyczne przykłady jak te, które czasem pokazujesz.
UsuńOj, to prawda i nawet jeśli potrafię zrozumieć, dlaczego tak się działo, to już w odniesieniu do teraźniejszości taka 'wyrozumiała' nie jestem.
UsuńSpodobały mi się "mięsiste tapety naśladujące tłoczoną skórę". Wielość stylów jest zawsze najlepszym świadectwem oryginalności obiektu i jego niekłamanej zabytkowości. Nawet jeśli cierpi estetyka, a tutaj strat w estetyce nie dostrzegam :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc ja też nie zauważyłam szczególnych ubytków w tej mierze, tym bardziej że domostwo jest obszerne więc wszystko jakoś dało się pogodzić. Tapety istotnie są grube i całkiem nieźle naśladują wytłaczaną skórę
UsuńWitaj Sukienko. Te wille są niesamowicie piękne ale ile trzeba czasu żeby je pozwiedzać?
OdpowiedzUsuńJa będę nad Lago Maggiore za miesiąc i tu mam do Ciebie pytanie. Ponieważ zawożą mnie do Stressy a potem mam wolną rękę i idę gdzie chcę,czy ze Stressy kursują batello do Lugano do Szwajcarii? Trudno przewidzieć jaka będzie pogoda, bo od niej wszysko zależy ale mam ochotę na taki rejs wzdłuż całego Maggiore. Amoże odpływają z innego portu- którego? Alina.
Alinko, przepraszam nie wiem co się stało bo napisałam Ci wyczerpującą odpowiedź na Twoje pytanie, która gdzieś zniknęła...Dobrze że zauważyłam więc powtarzam: do Lugano nie można bo to inne strony, można do Locarno ale podróż trwa bardzo długo tam i z powrotem ok 5 godzin, do tego jest przerwa w Locarno ok 2 godz. Wysyłam Ci link do rozkładu rejsów http://www.navlaghi.it/file/PDF_orari/arona_locarno_estate2013.pdf Moze sobie coś dopasujesz tylko przeczytaj legendę i zwróć uwagę że wygląda to różnie w zależności od dnia tygodnia! W razie potrzeby pisz w komentarzach albo na e-maila
UsuńDzięki sukienko,znalazłam wszystko. Tak Lugano leży nad jeziorem Lugano to trochę wyżej. Wiesz, tam jest czynna teraz funivia na Cardado,żeby tylko było pogodnie, bo do dziś taki przekładaniec, rano słońce po południu burze i deszcz albo na odwrót. Dzięki,Alina.
UsuńAlinko, problemem może być czas chociaż ta kolejka linowa jest niedaleko portu ale z tego co pamiętam jedzie się tam w dwóch etapach, najpierw kolejką zębatą do sankturium Madonna del Sasso a później dalej kolejką linową. Ja miałam ochotę na tę jazdę ale wyglądało na to że czasowo nie da się tego zorganizować, może będziesz miała więcej szczęścia co by mnie ucieszyło bo mogłabym zobaczyć zdjęcia i przeczytać relację. Wysyłam Ci na wszelki wypadek linki do rozkładu jazdy kolejek. Pozdrawiam i życzę udanej wycieczki.
Usuńhttp://www.ascona-locarno.com/it/commons/details/Funicolare-Locarno-Madonna-del-Sasso/992.html
http://www.cardada.ch/estate/orarietariffe.php?lang=it
Powtórzę za Wkrajem- mogłabyś napisać przewodnik po okolicy jeziora Como - wystarczyłoby zamieścić w nim wszystkie te wpisy, a chętni do odwiedzenia byliby zadowoleni.
OdpowiedzUsuńMoże jak skończę pisać (chyba jeszcze nie prędko) poproszę syna i synową żeby mi złożyli to wszystko w książeczkę na własny użytek ale z wydaniem pewnie byłby kłopot, bo wydawnictwa odganiają się jak mogą od amatorów. Ale miło mi że moja skromna praca znajduje uznanie w oczach osób, które same dużo zwiedzają i potrafią to opisać!
UsuńOj tam, oj tam - coś wymyślimy!
Usuń:)
Hmmm, to brzmi zachęcająco!
UsuńFajna wycieczka, uwielbiam takie wille i zawsze z zazdroscia patrze jak to inni maja szczescie, ze im nikt niczego nie zbombardowal, nie ukradl i maja te swoje dziela sztuki, a pokolenia pozniejsze moga podziwiac co i jak tworzono.
OdpowiedzUsuńA ja zawsze zaczynam Twoje wpisy od ogladania zdjec wiec dopiero potem przeczytalam, ze te portrety wielkich ludzi sa z kafli... chyba nastepnym razem zaczne od czytania :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Ja też to lubię, mam wtedy wrażenie że czas się zatrzymał...Na wszelki wypadek napisałam komentarz o kafelkach. Również pozdrawiam!
UsuńWidzę,że i u Ciebie pałacowe wystroje wnętrz:)Tym Włochom to nie za dobrze?:)
OdpowiedzUsuńMoże i za dobrze bo jak śpiewała "Elita" czasem "nadmiar szczęścia jest nieszczęściem" i biedacy muszą się głowić jak to wszystko utrzymać na poziomie. Kiedyś słyszałam że wpływy z biletów pokrywają tylko część rzeczywistych wydatków. Ale za to jest pięknie....
UsuńTen widok, cudowne wnętrza. Lubimy odwiedzać takie miejsca, płacąc czasem słono za bilety. Ale trzeba, to takie połączenie dzisiejszych Włoch z dawnymi.
OdpowiedzUsuńPewnie można bez tego żyć i zaoszczędzić parę euro ale być w Rzymie i papieża nie zobaczyć...?
UsuńZastanawiam się, jak można żyć w takich obszernych wnętrzach, wśród zabytkowych sprzętów, obrazów, ogrodów ... takim codziennym życiem; ale pewnie nie właściciele dbają o nie, tylko pracownicy; jakoś nie przemawia do mnie taki zbytek, chyba, że można zwiedzić i pooglądać, jak coś egzotycznego; ale, Sukienko, mnie wystarczy malusia powierzchnia do życia, a drzewiej inaczej bywało; pozdrawiam Cię serdecznie i dzięki za uroczą wycieczkę.
OdpowiedzUsuńCo do dbania to zapewne była tam spora ilość służby...Mnie osobiście chyba też nie jest potrzebna do szczęścia taka willa, o wiele bardziej przemawiają do mnie małe domki z kamienia i drewna ale jako obiekt do do zwiedzania, owszem, oglądam z przyjemnością.Także pozdrawiam!
UsuńWitam. Właśnie wróciłam z opisywanego tu przez Panią regionu najpiękniejszego, moim zdaniem, kraju w Europie. Zamieszkiwałam w Ghirli, a w zwiedzaniu pomagał mi także Pani blog. Niezapomniane wrażenia z wyciągu w Lageno Mombello, opactwo w Gannie, przepiękne krajobrazy nad jeziorem Como i ukryte w zaciszu zieleni stare uliczki Tremezzo to już niestety, wspomnienie. Ale cieszę, że trafiłam na Pani blog i posłużyłam się cennymi wskazówkami turystycznymi. Pozdrawiam i czekam na dalsze interesujące notatki z podróży. Millena.
OdpowiedzUsuńWitam również! To nadzwyczaj miłe co Pani pisze, to dla mnie naprawdę wspaniała wiadomość, że ktoś poszedł moim śladem i co więcej, wrócił usatysfakcjonowany. Dla takiej wiadomości warto się trudzić, więc bardzo dziękuję za ten komentarz. Mam też nadzieję, że ta wizyta nie była Pani ostatnią wycieczką w tamte strony, bo jak wiemy nie jest trudno "połknąć bakcyla"...a później chce się wciąż więcej i więcej. Serdecznie pozdrawiam!
UsuńNo to jest już nas przynajmniej dwoje. Ja zrobiłem to samo dziewięć miesięcy temu. I od tego czasu, jestem na blogu "Sukienki" prawie codziennie. Są nowe pomysły i plany, a wiedza "Sukienki" jest w tym przypadku niezastąpiona. Poza wyjątkową przyjemnością czytania, zwiedzam sobie w wersji on-line. Nie mogę się nasycić.
OdpowiedzUsuńCóż mogę powiedzieć...jest mi ogromnie miło i pozostaję z nadzieją że przy bliższym poznaniu z opisywanymi przeze mnie miejscami Twoje wrażenia pozostaną niezmienione. Jeśli zaś chodzi o okolice Varese i szwajcarski Kanton Ticino to bardzo polecam bloga który jest u mnie w zakładkach "Lago Maggiore e dintorni"jest co prawda po włosku ale ma opcję tłumaczenia automatycznego. Tłumacz automatyczny jak to on zwykle czasem plecie bzdury ale sens można zrozumieć. Serdecznie i wiosennie pozdrawiam !
UsuńUwielbiam pólnocne Włochy. Bardzo się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga. W przyszłym roku chciałabym wybrać się na dłużej w ten rejon i koniecznie zobaczyć jezioro Como. Być może połączę to ze zwiedzaniem Mediolanu, w którym jeszcze nie byłam. Bardzo zauroczyło mnie natomiast Bergamo...
OdpowiedzUsuńBergamo jest rzeczywiście śliczne, zresztą w Lombardii nie brakuje atrakcyjnych miejsc z jeziorem Como na czele. Ja mieszkałam w okolicy wiele lat i wciąż mnie tam ciągnęło...Mam nadzieję że Twoja wycieczka dojdzie do skutku bo naprawdę warto to zobaczyć na własne oczy. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńMeble na tym zdjęciu robią wrażenie. Od razu widać, że to wnętrze nawiązuje do tradycyjnego włoskiego wystroju.
OdpowiedzUsuńFaktycznie meble i cała willa robią spore wrażenie chociaż mnie szczególnie zinteresowała łazienka z wpuszczaną wanną.
Usuń