wtorek, 24 kwietnia 2012

Lombardia. Mediolan i jego Katedra.



Nie ma wątpliwości, że mediolańska katedra czyli Duomo, jest centralnym punktem miasta i jego chlubą. Nie chcę tu o niej pisać jako o przybytku sakralnym czy fenomenie architektonicznym, gdyż jest ona czymś o wiele więcej, jego prawdziwym sercem, bez którego Mediolan nie byłby tym, czym jest.



Na przylegającym do niej Placu Duomo i pobliskich ulicach praktycznie w dzień i w nocy jak rok długi, krążą tłumy turystów i stałych mieszkańców. Na schodach przed katedrą można odpocząć, poopalać się, coś zjeść, umówić na randkę albo w interesach. Sam plac jest prawdziwym salonem po gołym niebem, gdzie odbywają się najróżniejsze imprezy, koncerty i manifestacje.


W sąsiedztwie są też inne, istotne dla Miasta budynki: galerie handlowe, Palazzo Reale  (muzeum i miejsce wystaw) a przede wszystkim konny pomnik króla Wiktora Emanuela, czyli tzw. "Koń" (cavallo) - nawet ktoś, kto nie zna miasta, pytając przechodniów o drogę, bez problemu trafi na spotkanie „przy Koniu”. podczas większych imprez jest on ogrodzony metalowymi barierkami, jednak normalnie jego wysoki cokół ze stopniami często służy za miejsce do siedzenia, podobnie jak ma to miejsce na schodach przed katedrą.



Osobiście nie jestem entuzjastką Duomo. Zawsze uważałam, że jest przeładowane a nadmiar jego ozdób i detali przyprawia mnie o zawrót głowy. Mimo to, pewnego razu widok katedry, jak  się czasem mówi potocznie „rzucił mnie na kolana''. Zdarzyło się to w pewien pogodny wieczór, kiedy zobaczyłam ją z okna samolotu; na  jaskrawo oświetlonym placu wyglądała niczym zachwycająco subtelna rzeźba z kości słoniowej. Za chwilę mieliśmy wylądować na lotnisku Linate, samolot leciał stosunkowo nisko i w ostrym podświetleniu nieomal widać było jej najdrobniejsze detale. Miałam wtedy dużo szczęścia, zwykle chmury, mgła i smog okrywają miasto, niwelując widoczność prawie do zera. Katedra, od stuleci przebudowywana i ozdabiana, po wielu metamorfozach przybrała obecny, neogotycki kształt.



Jej nieustający remont poszedł w przysłowie „Fabryka Duomo'' to popularne określenie pracy, której końca nie widać a jej początek ginie w pomroce dziejów... W ciągu mojego  wieloletniego pobytu we Włoszech całą fasadę katedry mogłam zobaczyć zaraz po moim przyjeździe do Mediolanu a następnie dopiero po upływie aż ośmiu lat ! Podczas tego długiego czasu przeprowadzano jej konserwację i gruntowne mycie; najpierw zasłonięto cały fronton a następnie usuwano te zasłony po kawałku, w miarę jak kończono renowację kolejnego fragmentu. Na banerach umieszczono rozliczne reklamy mające przysporzyć funduszy na remont oraz plansze poglądowe obrazujące jak Duomo zmieniało się na przestrzeni wieków, gdyż jak wspomniałam powyżej, wielokrotnie poddawano je kolejnym przeobrażeniom, zgodnie ze stylem panującym w danej epoce.



Mimo mojej osobistej opinii na jej temat, muszę przyznać, że katedra jest jednym z najbardziej charakterystycznych zabytków miasta i nie sposób ją pominąć, nawet jeśli przyjeżdża się tylko na kilka dni. Szczególną atrakcję stanowi  spacer po jej dachu ( osoby o lepszej kondycji fizycznej mogą tam wejść po schodach, dla pozostałych jest wygodna, szybkobieżna winda) skąd widać praktycznie całe miasto;  w pogodny dzień można także podziwiać piękną panoramę niedalekich Alp.



Na większości zdjęć fasada jest już częściowo odsłonięta, jak widać jej odnowiona część lśni czystością.

Mediolan do niedawna posiadał złą sławę miasta o najbardziej zanieczyszczonym powietrzu w Europie, na co bez wątpienia wielki wpływ ma ogromna ilość spalin samochodowych. Choć robi się sporo dla poprawienia sytuacji, związane z tym  kwaśne mgły i deszcze mają fatalny wpływ na kamień, z którego zbudowano katedrę. Biało - różowy marmur szarzeje, kruszą się misterne pinakle a posągom odpadają nosy i palce.  W związku z tym, pracownikom „Fabryki Duomo” raczej nie grozi bezrobocie,  gdyż jak sądzę, nie zabraknie im zajęcia przy kolejnych remontach.



Ze względu na wzmożone zagrożenie terroryzmem, do wnętrza  katedry można wejść tylko po uprzedniej kontroli. Przy wejściach stoją posterunki karabinierów, którzy sprawdzają wszystkich bez wyjątku. W tym celu należy ustawić się w dość długiej kolejce i otworzyć torebkę lub plecak. Patrząc jak ochoczo poddają się temu turyści, trudno się oprzeć wrażeniu, że traktują to jako dodatkową atrakcję. Nieco mniejszy entuzjazm wykazują stali mieszkańcy, lecz nikt nie protestuje ze względu na groźby podłożenia ładunków wybuchowych, padające ze strony ekstremistycznych bojówek.


Więcej zdjęć mediolańskiego Duomo można zobaczyć w albumie>


https://photos.google.com/album/AF1QipOqeACCn6Ze-PZRya_8DgONRse-2tiHkAkemufd?hl=pl


3 komentarze:

  1. w mediolanie jeszcze nie byłem, ale jak wszystko we włoszech posiada swój urok, bezsprzecznie jedyny w swoim rodzaju. czasem jak sobie marzę cobym zrobił gdybym wygrał w totka, to zawsze jestem pewien, ze wykupiłbym sobie indywidualne lekcje języka włoskiego, i jeśli nie przeprowadził się tam na stałe, to systematycznie wybierałbym się tam by zwiedzać różne zakątki tego pięknego kraju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że możesz taką naukę zacząć na własną rękę, są świetne samouczki wydane przez wydawnictwo Pons, sama z nich korzystałam można wybrać "Włoski w 1 miesiąc" i "Włoski w 3 miesiące". Są bardzo przystępne i można się nauczyć postaw języka potocznego, takiego jakim mówią ludzie na co dzień. Co do wyjazdów są różne promocje i można wyskoczyć na kilka dni w różne ciekawe miejsca a wtedy dobrze jeśli umiemy się porozumieć bo we Włoszech nie jest najlepiej z językami. Ty zapewne znasz angielski, w dużych miastach z pewnością to wystarczy ale nieco bardziej na uboczu może być problem.

      Usuń
  2. mój angielski jest bardzo słaby, ale jakoś dawałem rady... zresztą byliśmy dużą grupa, całą zorganizowaną wycieczką.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz, będzie on widoczny po zatwierdzeniu.