Chociaż jak dotąd nie udało mi się wyczerpać włoskich tematów i nadal mam wiele ciekawych miejsc do opisania, w ostatnim czasie odbiegłam od nich dość daleko na rzecz postów, których tematem jest Polska. Co prawda tym razem zamierzałam napisać coś, co zakończyłoby mój mały cykl o rzece Adda, jednak tak się złożyło, że zmieniłam plan na rzecz relacji z wycieczki do Lidzbarka Warmińskiego. Powiem otwarcie, że przed wyjazdem miałam spory stres na myśl o zmierzeniu się z tym tematem, ponieważ niedawno o Lidzbarku pisał kolega Wiesław na swoim blogu Wycieczki wkraj'a (jeśli ktoś nie zna, to bardzo polecam) który zamieścił mnóstwo wspaniałych zdjęć. Na szczęście okazało się, że miasteczko choć niewielkie, ma naprawdę dużo do zaoferowania i oprócz rzeczy oczywistych, których nie sposób pominąć, można tam również odkryć coś nowego.
Dwa tygodnie temu przyjechała do nas moja wnuczka Maja, więc była to dobra okazja, aby wspólnie odwiedzić tę miejscowość, co planowałyśmy od bardzo dawna, lecz zawsze coś stawało nam na przeszkodzie. Maja po tacie jest półkrwi Mazurką, więc jako lokalna patriotka postanowiłam, że pokażę jej kilka ważnych miejsc na mapie regionu, by przybliżyć jej naszą małą ojczyznę. Co prawda niektóre z nich jak Frombork, Olsztyn, czy Lidzbark leżą na Warmii, co obecnie jest podziałem mającym walor przede wszystkim historyczny, chociaż dla wielu osób przynależność do określonej krainy i jej tradycji nawet i teraz nie jest sprawą obojętną.
Warmię i Mazury na długi czas połączyła w jedną całość historia, niełatwa i niepozbawiona konfliktów z racji odmiennej wiary oraz obyczaju. Te różnice bardzo utrudniały sytuację katolickiej Warmii w państwie zdominowanym przez protestantów, o czym pisałam TUTAJ w poście o Świętej Lipce.


Moje pierwsze spotkanie z Lidzbarkiem Warmińskim miało miejsce bardzo dawno temu, bo podczas wycieczki szkolnej na początku lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Bardzo dobrze pamiętam tę wycieczkę, która trwała kilka dni — odwiedziliśmy wtedy Frombork, Gdańsk, Elbląg i właśnie Lidzbark. Podobnie jak Ostróda, a także większość miast na Warmii i Mazurach, miejscowość w owym czasie przedstawiała widok wręcz przygnębiający. Z wojennej pożogi pozostało zaledwie 20% miejskiej substancji, stan ocalałych budynków pozostawiał wiele do życzenia, natomiast puste place częściowo zabudowano niewysokimi klockowatymi blokami.
Od przewodnika dowiedzieliśmy się, że mimo niepozornego wyglądu Lidzbark ma bardzo bogatą historię, sięgającą czasów, kiedy te ziemie zasiedlali pogańscy Prusowie, w połowie XIII wieku podbici przez Krzyżaków, którzy za pomocą ognia i miecza nawracali ich na wiarę chrześcijańską. Świadectwem tamtych czasów jest pierwotna, pruska nazwa grodu, która brzmiała Lecberg. Krzyżacy po uzyskaniu dominacji na tych terenach dla umocnienia nowej religii powołali biskupstwo ze stolicą w Heilsbergu (Święta Góra), jak od tej pory nazywano tę miejscowość, a Warmia na pięć wieków stała się księstwem i udzielnym majątkiem kościelnych dostojników.
W pierwszej połowie XV wieku Lidzbark (dla uproszczenia będę używać obecnej nazwy) przystąpił do Związku Pruskiego, który uznawał zwierzchność króla Polski, co kilkadziesiąt lat później poskutkowało przyznaniem biskupowi warmińskiemu fotela w polskim senacie. W tym samym czasie sąsiednie Mazury początkowo pozostawały pod władaniem Krzyżaków a po sekularyzacji zakonu — elektora Prus. Ta sytuacja trwała aż do pierwszego rozbioru Polski, kiedy Warmię wcielono do Królestwa Prus, a biskup stracił swe książęce prerogatywy. Po drugim rozbiorze rezydencję biskupstwa przeniesiono do Olsztyna, co spowodowało, że Lidzbark stracił swą dotychczasową pozycję.
Z czasów tej minionej świetności w mieście pozostał wspaniały zamek, średniowieczny kościół farny pod wezwaniem św. Piotra i Pawła pełniący również rolę kolegiaty oraz jedna z bram. Świątynię wzniesiono z czerwonej cegły, jest ona naprawdę okazała i godna dawnej stolicy biskupstwa. Wewnątrz architektonicznie nieco przypomina wnętrze katedry we Fromborku, jednak jeśli chodzi o wystrój, tu jest on wiele skromniejszy. Mimo to całość robi wielkie wrażenie dzięki białym ścianom, od których pięknie odbija czerwony kolor żebrowań na gwiaździstym sklepieniu i ciemne drewno oraz złocenia bocznych ołtarzy. Kościół stoi tuż nad rzeką Łyną, która wraz ze swoim dopływem Symsarną niegdyś tworzyła naturalną fosę, za którą wzniesiono mury otaczające tę część miasta, więc ta masywna budowla o wysokiej wieży stanowiła istotną część jego umocnień.
Kiedy przyjechałyśmy do miasteczka, na początek postanowiłyśmy obejrzeć je z grubsza, zanim udamy się do dawnego zamku biskupów, który był głównym celem naszej wycieczki. Lidzbark bardzo nam się spodobał — mimo ran odniesionych podczas ostatniej wojny sprawia wrażenie bardzo schludne, ocalałe budynki są odnowione i ładnie wyeksponowane, w ścisłym centrum jest też parę odbudowanych kamieniczek na wzór tych, które uległy zniszczeniu. Klockowate bloki z biegiem czasu też wtopiły się w miejską tkankę, w znacznej mierze dzięki dużej ilości zieleni.
Przy jednej z ulic zobaczyłyśmy ciekawy zabytek, który choć w całości zbudowany z drewna, o dziwo przetrwał działania wojenne. Jest to dawny kościół ewangelicki, wzniesiony w latach 20 XIX wieku. Po wojnie, kiedy większość ewangelików opuściła te ziemie, oddano go prawosławnym osiedleńcom i od tej pory służy im jako cerkiew. Co ciekawe, podobnie jak w przypadku katolickiej fary patronami również tej świątyni są święci Piotr i Paweł. Podobno ma ona bardzo interesujące wnętrze wyposażone w piętrowe empory, jednak nie mogłyśmy tego zobaczyć — podczas naszej wizyty brama zewnętrzna była zamknięta na kłódkę, gdyż świątynię otwiera się jedynie podczas nabożeństw.
Od południowego wschodu na obrzeżach Lidzbarka ciągnie się pasmo niewysokich, malowniczych wzgórz na czele z Górą Krzyżową, gdzie wśród drzew można dostrzec kilka ulic o niewysokiej zabudowie. Na jednym z tych niewielkich wzniesień znajduje się śliczny budynek w stylu stanisławowskim, którego nie powstydziłyby się warszawskie Łazienki. Jest to tak zwana Oranżeria, wzniesiona za czasów biskupa Potockiego a później przebudowana na zlecenie biskupa Krasickiego. W tym miejscu już od XV wieku znajdowały się letnie ogrody biskupie z licznymi altanami, pawilonami i pałacykami, które nie dotrwały do naszych czasów, gdyż zostały zniszczone podczas wojen szwedzkich.
To położenie dodaje miasteczku wiele uroku, tym bardziej że przepływająca przez nie rzeka Łyna i towarzysząca jej Symsarna tworzą liczne meandry i zakola, nad którymi ciągną się zielone bulwary. Lidzbark jest miastem mostów, których jest tu łącznie aż siedemnaście, z tego powodu często mówi się o nim jako o polskiej Wenecji. Osobiście uważam takie porównania za bzdurne, ponieważ Lidzbark jest po prostu Lidzbarkiem, ma swoją tożsamość i własny urok, więc wcale mu nie potrzeba takich naciąganych porównań.
W okolicy kolegiaty lecz po drugiej stronie rzeki na bocznej ścianie jednopiętrowego budynku stojącego wśród drzew, zobaczyłyśmy kolorowy mural, przyciągający oczy pięknymi, żywymi barwami. Jako miłośniczka street artu nie mogłam stracić okazji obejrzenia go z bliska, tym bardziej że widniała tam jakaś zagadkowa postać w otoczeniu licznych symboli. Podczas oględzin mural nie odsłonił nam swojej tajemnicy, chociaż było w nim coś dziwnie znajomego w androginicznej postaci z księgą i wielkim kaduceuszem, ubranej w dresowe spodnie, z wełnianymi skarpetami na stopach obutych w eleganckie domowe pantofle i koralikami (?) na szyi. Po powrocie do domu przeszukałam internet i okazało się, że mural — tak jak można było podejrzewać, przedstawia nieco unowocześnioną postać Mikołaja Kopernika. Autorką tego świetnego projektu jest ilustratorka Izabela Dudzik a wykonawcą artysta plastyk Marcin Budziński (notabene autor muralu kopernikowskiego na Gdańskim falowcu). Mural powstał w 2023 roku, dla uczczenia pamięci Mikołaja Kopernika z okazji 550 rocznicy jego urodzin i 480 rocznicy śmierci.
Postać Kopernika z reguły kojarzy się z Toruniem, Fromborkiem lub Olsztynem, gdy tymczasem w Lidzbarku spędził on aż dziesięć lat życia. Gdy po studiach we Włoszech jako trzydziestoletni mężczyzna wrócił do Polski, zamieszkał w stolicy biskupstwa, gdyż od sześciu lat nominalnie był kanonikiem kapituły warmińskiej, co nakładało na niego wiele obowiązków, z których był zwolniony na czas, kiedy pobierał nauki. Na dworze swego wuja biskupa Łukasza Watzenrode, objął funkcję jego osobistego lekarza, a oprócz tego powierzano mu różne odpowiedzialne zadania z zakresu administracji kościelnymi dobrami. Mimo tych licznych powinności Mikołaj Kopernik już wtedy pracował nad swoją teorią heliocentryczną i to właśnie w Lidzbarku stworzył podwaliny dzieła swojego życia, jakim była księga De revolutionibus orbium coelestium.
Bardzo mi się podobał pomysł autorów muralu, którzy przedstawili uczonego w sposób mniej pomnikowy i konwencjonalny. Ten wielki człowiek wszechczasów jest właściwie mało znany od swej codziennej, ludzkiej strony i większości z nas kojarzy się z postacią wykreowaną na podstawie obrazu Matejki, toruńskimi piernikami lub ławeczką z jego figurą, do której można się przytulić, aby zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie.
Jego inteligencja, wykształcenie i pracowitość predysponowały go do zajęcia wysokich stanowisk w kościele, jednak Kopernik miał jedynie niższe święcenia kapłańskie i nie chciał tego zmieniać co było warunkiem sine qua non, aby mógł zostać biskupem. Wuj Watzenrode widział w nim swego następcę, jednak ten projekt chyba nie był w zgodzie z w planami uczonego, który jako biskup z pewnością nie mógłby zajmować się pracą naukową, tym bardziej że w swej istocie jego dociekania były niezgodne z doktryną kościoła. Z biegiem czasu doszło między nimi do konfliktu, na tyle istotnego, że Mikołaj opuścił dwór biskupi w Lidzbarku i przeniósł się do Fromborka, gdzie również pełnił funkcję kanonika. O wspaniałych zabytkach Fromborka, pobycie Mikołaja Kopernika w tej miejscowości a także jego pochówku w katedrze pisałam w ubiegłym roku TUTAJ, (jeśli kogoś interesuje ten temat może skorzystać z linku.)
Do Lidzbarka przyjechałyśmy około południa — nie spieszyłyśmy się zbytnio, ponieważ nie przypuszczałyśmy, że zwiedzanie zajmie nam tak dużo czasu. Ku naszemu zaskoczeniu już pobieżne obejrzenie miasteczka znacznie się przeciągnęło a przecież przed nami była jeszcze wizyta na zamku, który był głównym celem naszej wizyty. Dlatego zrezygnowałyśmy z dalszej przechadzki i udałyśmy się w kierunku, gdzie widniała jego masywna sylwetka z czerwonej cegły służąca nam za drogowskaz. Niebawem zbliżyłyśmy się do niego na tyle, by go zobaczyć w całej okazałości, a także móc podziwiać jego odbicie w spokojnych wodach rzeki Łyny płynącej u podnóża zamkowych murów. Po chwili znalazłyśmy się przed bramą prowadzącą na dziedziniec, przy której umieszczono tablicę upamiętniającą postać generała Henryka Dąbrowskiego i przypominającą o tym, że Lidzbark leży na Szlaku Napoleońskim. Na dziedzińcu otworzyła się przed nami wspaniała perspektywa na zamek i przedzamcze, a także na leżące nieco niżej miasteczko, nad którym górowała kolegiata ze swą wyniosłą wieżą. Teraz przed nami było jeszcze zwiedzanie zamkowych wnętrz, lecz ponieważ jest to temat tak obszerny jak oglądane przez nas komnaty, poświecę mu następny wpis i niebawem nastąpi ciąg dalszy!
Pamiętam nazwę miasta z życiorysu Kopernika, ale nigdy nie byłam. Pamiętam wycieczkę do Malborku i wrażenie jakie na mnie wywarł mimo nie najlepszego wtedy stanu. Miałam dużo rodziny w Kołobrzegu i okolicach i od zawsze podziwiałam budownictwo.
OdpowiedzUsuńTak, to prawda, że na Pomorzu jest budownictwo bardzo ciekawe, podobnie jak to co ocalało na Mazurach. Jednak bez wątpienia w ostatnich latach dużo się zmieniło na lepsze bo miasteczka wypiękniały i bardziej dbają o swoją tożsamość. Pozdrawiam!
UsuńHello dear friend, I was so happy to see your post pop up in my news feed today! Beautiful photos, fascinating details and the architecture, views and reflections in your pictures are gorgeous and captivating!
OdpowiedzUsuńDear Lindo, I’m glad you like my post and photos! The little town I visited is really charming and beautiful, and the castle is magnificent. I hope that soon there will be a continuation about the castle interiors. I wish you a lovely weekend!
UsuńWidzę, że i Ciebie uwiódł urok Lidzbarka. Kilka lat temu byłem tam po raz pierwszy i nawet czytając przewodniki nie spodziewałem się tego co zobaczyłem na miejscu. Dziękuję za miłe słowa dotyczące mojego bloga. Tydzień temu wróciliśmy z Torunia, gdzie urodził się Mikołaj Kopernik, byliśmy też w Fromborku i tym samym zamknęła się pętla dotycząca najważniejszych miejsc życia Kopernika na ziemiach polskich. Chociaż w jego czasach trudno mówić o Polsce w dzisiejszym kształcie. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu :)
OdpowiedzUsuńWiesiu z przyjemnością nawiązałam do Twojego bloga, bo pokazujesz tam wiele pięknych miejsc. Co do Lidzbarka - faktycznie nie sposób nie pokochać tego miasta, bo mimo wszystkich zawirowań losu pozostaje dokumentem swojej własnej historii. Oczarowało mnie to, że w niektórych uliczkach pozostawiono bruk typu kocie łby, co bardzo dodaje charakteru. Wydaje mi się, że miasteczko szanuje swoją przeszłość i dba o atmosferę, a wszystko co nowe wyprowadza na obrzeża. Ja byłam w Toruniu kilka lat temu, ale do tej pory jakoś nie zdobyłam się żeby go opisać. Myślałam że pojadę tam w tym roku ale nie wyszło...
UsuńNawzajem pozdrawiam i również życzę miłego weekendu!
Nigdy nie byłam w Lidzbarku. Piękne miasto! Trochę żal, że mural rzucony z oddali. Nie widać dokładnie tego, o czym napisałaś. Lubię oglądać murale i dlatego tak się upominam.
OdpowiedzUsuńDroga BBM nie mogłam sfotografować go od frontu bo słońce świeciło i na wprost, więc musiałam szukać jakiejś dogodnej pozycji i tylko tak mogłam zrobić zdjęcie. Za to znalazłam artykuł na temat lidzbarskich murali i tam jest jedno niezłe podaje link https://gazetaolsztynska.pl/lidzbarkwarminski/981502,Lidzbarskie-murale-i-graffiti-zdjecia.html
UsuńDzięki! Obejrzałam z przyjemnością. Wszystkie ciekawe, kopernikański najbardziej okazały.
UsuńW Lidzbarku byłam bardzo dawno temu, na wycieczce szkolnej. Był wtedy też Olsztyn i Święta Lipka. Teraz , z Twoich fotografii wnioskuję jak się zmieniło, oczywiście na dobre. Piękny jest ten mural!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
No proszę z tego wnioskuję, że chyba nie mieszkasz na drugim końcu Polski? To prawda, że Warmia i Mazury bardzo wypiękniały, ale na szczęście nie tracąc przy tym swojej tożsamości. Ciekawa jestem jakie wrażenie zrobi na Tobie post o zamku, gdzie w ciągu kilkudziesięciu lat wykonano ogromną pracę. Również pozdrawiam i życzę miłej niedzieli!
UsuńTwój wpis to prawdziwa podróż w czasie i przestrzeni – od średniowiecznych murów po współczesny mural z Kopernikiem. Pięknie łączysz osobiste wspomnienia z dzieciństwa, rodzinne spotkanie z wnuczką i tak bogatą historię miejsca. Podoba mi się, że pokazujesz Lidzbark nie tylko przez pryzmat „oczywistych zabytków”, ale też przez te mniej znane akcenty – cerkiew, Oranżerię, mural...
OdpowiedzUsuńNie byłam dotąd w Lidzbarku, ale dzięki Twojej opowieści miałam wrażenie, że spaceruję jego uliczkami i zaglądam w zaułki razem z Tobą i Mają. Masz rację, Lidzbark nie potrzebuje porównań z Wenecją, bo sam w sobie jest wyjątkowy. Czekam na ciąg dalszy o zamku, bo po tym wstępie nabrałam ogromnej ochoty, by zajrzeć tam razem z Tobą.
Pozdrawiam serdecznie Ciebie i kocią ferajnę❤️🫶❤️
Dzięki bardzo za te słowa, bo ciężko mi szło pisanie, ponieważ kilka dni temu dostałam sporą dawkę Deksametazonu w blokadzie, po nim do tej pory skacze mi ciśnienie a w głowie lęgną się króliki. Na szczęście pomału wszystko idzie w dobrą stronę, więc niebawem zacznę produkować ciąg dalszy o zamku i jego wnętrzach. Cieszę się że Lidzbark Ci się spodobał jest naprawdę wart odwiedzin również w realu, a życie czasem pisze nam zaskakujące scenariusze. Ja i kocia ferajna serdecznie Was pozdrawiamy! 🌞🌞🌞
UsuńDobrze, że dajesz sobie czas i nie spinasz się z pisaniem. Deksametazon potrafi namieszać... Najważniejsze, że powoli wszystko wraca do normy i że Twoja energia znów rośnie. Trzymaj się ciepło i pamiętaj, że odrobina cierpliwości wobec siebie działa cuda🙂
Usuń🫶🩷
UsuńNigdy tu nie byłam. Piękny kawał historii i architektury. Dobrze pokazane ciekawie opisane, jak zawsze 🙂👍👌
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, cieszę się że podobała Ci się moja relacja i zdjęcia! Szczerze mówiąc jestem bardzo zaskoczona na plus, mam wrażenie, że Lidzbark skorzystał ze swojej szansy, aby się pokazać z najlepszej strony. 🌞🙂🫶
UsuńZ wielką przyjemnością spacerowałam razem z Wami po malowniczym Lidzbarku Warmińskim. Kilka lat temu byłam jedynie na zamku biskupów. Gdy tego dnia dotarłam do miasteczka padał ulewny deszcz (ściana deszczu), który uniemożliwiał spacer po miasteczku i zobaczenie czegoś innego. Wody rzeki Łyny płynącej u podnóża zamku zalały ścieżkę. Brodziłam po kostki w wodzie. Elu, czekam na Twoją relację z zamku.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Lusiu zważywszy, że teraz Łyna płynęła spokojnie w swoim korycie i jeszcze sporo jej brakowało do jego wypełnienia musiało być naprawdę ostro! Zwiedzanie starego zamczyska w ponury deszczowy dzień też nie ma zbyt wiele uroku, jednak ładna pogoda wszystkiemu dodaje blasku. Nas z kolei w miasteczku trochę oszołomił upał bo było strasznie gorąco, ale w zamku dało się spokojnie zwiedzać. Jeszcze dziś zacznę pisać dalszy ciąg, ale to pewnie chwilę potrwa bo temat jest obszerny, a pisanie zwięźle jakoś niezbyt dobrze mi wychodzi. Przesyłam uściski!
UsuńChyba nie dokończony został mój komentarz, chciałam jeszcze raz spojrzeć na mural i napisać - szkoda, że bliżej zdjęcia nie Zrobiłaś. I wtedy niby wysłany został komentarz. Komputer potrafi płatać figle. Nawet nie zdążyłam pozdrowić i napisać, że czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńOlu może cos blogger namieszał, bo przedtem nic nie przyszło, jeszcze raz sprawdzałam, ale nic nie ma. Jak już pisałam powyżej pod komentarzem BBM - co do zdjęcia muralu nie miałam pola manewru ze względu na słońce, które świeci prosto w obiektyw bo stoi się twarzą dokładnie w stronę południa. Ale możesz zajrzeć tutaj https://gazetaolsztynska.pl/lidzbarkwarminski/981502,Lidzbarskie-murale-i-graffiti-zdjecia.html to link do artykułu, gdzie jest większe zdjęcie i są jeszcze inne murale, ale ja ich nie widziałam. Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli wrócę tam w tym tygodniu, więc może mi się uda zrobić dobre zdjęcie jak słońce po południu schowa się za drzewami, zobaczymy. Serdecznie pozdrawiam!
UsuńDzięki za podpowiedź dotyczącą podróży do Lidzbarka autobusem. Mój problem to niska tolerancja jazdy autobusem. Sprawdziłam 2,40 h to jak dla mnie trochę dużo, ale kto wie, wiele się zmienia, więc może i to, bo Lidzbark to piękne i ciekawe miasto warte odwiedzin. Na razie muszę się zadowolić wpisami Wiesia i twoimi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFaktycznie jeśli ktoś ma problem z taką jazdą, to ponad dwie godziny bardzo się dłużą i może być trudno. Kiedyś do małych miejscowości było mnóstwo pociągów z Olsztyna, teraz prawie wszystko polikwidowano, nawet szyny zostały zdjęte i jeżdżą jedynie olejki, które są bardzo słabym środkiem transportu. Nie raz sobie w brodę plułam, że nie zrobiłam prawa jazdy, ale w tej chwili chyba bałabym się jeździć. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńTakiego uroczego miasta nigdy za wiele. Zresztą każdy chodzi swoimi ścieżkami i zauważa inne elementy. I inaczej je opisuje. Dzięki Wam mam coraz pełniejszy obraz Lidzbarka. Może sama kiedyś tam dotrę! Na razie czekam na zamek. Pięknego tygodnia Elu:)))
OdpowiedzUsuńDzięki Uleńko, to prawda, że każdy ma swoje spojrzenie, więc może i w zamku uda mi się pokazać cos innego, chociaż to będzie trudne. Tymczasem wybieram się tam w czwartek na powtórkę z rozrywki, tym razem sama, bo mam niedosyt wrażeń. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli a pogoda i samopoczucie mi dopiszą. Przesyłam uściski i życzę miłego tygodnia!
UsuńTo życzę pięknej wycieczki!
UsuńLidzbark Warmiński wygląda na urocze miasto pełne zieleni.
OdpowiedzUsuń