"Świadomość zmieniała się w bezbrzeżną rzekę myśli. A myśli pojedyncze stawały się żarliwe, jak wielkie namiętności i poruszały duszę, do której znajdował dostęp każdy możliwy niepokój. Uczucie zaznane tylko w myślach stawało się tak wyraziste, jak uczucie zaznane w rzeczywistości. Kojarzenie ze sobą wrażeń powodowało, że przymglone wspomnienia nabierały nagle jaskrawej jasności. Najdziwniejsze i najrzadsze ciągi skojarzeń wprowadzały jego wyobraźnię w długotrwałe, cudowne uniesienia".
"Dobrze wiedział, że miłość przynosi ludziom najgłębszy smutek, jako że jest najwyższym wysiłkiem na jaki człowiek się porywa, aby wyjść z samotności. A mimo to dążył do miłości w nieustępliwym uniesieniu"
Gabriele d'Annunzio - "Triumf Śmierci".
Wybrałam te dwa cytaty, gdyż według mnie, mogą one być kluczem do osobowości Gabriela d'Annunzio, takiego, jakiego zobaczyłam oczami duszy, kiedy przestąpiłam progi jego domu. Pojechałam tam powodowana ciekawością, gdyż chciałam z bliska spojrzeć na pamiątki po człowieku, który w dalszym ciągu jest dla Włochów jednym z najbardziej znaczących bohaterów narodowego panteonu. Mam też wrażenie, że w oczach rodaków nie dyskredytują go niewątpliwe związki z faszyzmem w jego początkowym okresie oraz fakt, że często jest nazywany Janem Chrzcicielem tego ruchu. Cały ten problem trudno mi ocenić w sposób jednoznaczny, gdyż jest to zadanie dla wytrawnych historyków, jednak temat bardzo mnie zainteresował, więc zdarzyło mi się rozmawiać o tym z Włochami i sądzę, że w wielu przypadkach są oni dalecy od totalnego potępienia faszyzmu, zwłaszcza w jego zaraniu. Oczywiście, wszyscy głośno odżegnują się od rasizmu (który we włoskim wydaniu nie był tak istotną tendencją, jak to miało miejsce w Niemczech) zabójstw politycznych i sojuszu z Hitlerem, jednak podkreślają fakt, iż po wyniszczającej I Wojnie ta ideologia, w swoich początkach państwowotwórcza i nawiązująca do tradycji starożytnego Rzymu, apelowała przede wszystkim do poczucia wielkości narodu, który w istocie nie miał zbytnich powodów do dumy z racji problemów ekonomicznych oraz braku narodowej jedności. W tej trudnej sytuacji wybawieniem mogło być pojawienie się "silnego człowieka", nowego wodza, który niczym ojciec surowy a czasem wręcz groźny, zapanowałby nad sytuacją i zagwarantował poczucie bezpieczeństwa. Nawet rezygnacja z przywilejów demokracji w zamian za przywileje socjalne, nie wydawała się czymś nie do przyjęcia ludziom znękanym wojną i niedostatkiem. Na dodatek powojenne podziały w Europie nie budziły we Włochach entuzjazmu, co stwarzało dobry grunt dla kolonialnych, rewizjonistycznych i wielkościowych idei. Nota bene, w owych czasach podobne tendencje dały się odczuć w wielu innych europejskich państwach, także w Polsce, o czym doskonale wiedzą miłośnicy historii.
Gabriele d'Annunzio dziś jest dla Włochów nie tylko poetą i pisarzem, którego czytają i o którym uczą się w szkole. Pamięta się przede wszystkim o tym, że był człowiekiem, który miał odwagę dobrowolnie rzucić się w wojenną awanturę, aby wcielić w życie swoje idee. Kiedy w 1915 roku zaciągnął się do wojska jako ochotnik miał pięćdziesiąt dwa lata, więc z racji wieku nie podlegał mobilizacji i z całym spokojem mógł pozostać w domowych pieleszach. Wykazał się przy tym błyskotliwą inteligencją organizując przedsięwzięcia znaczące dla włoskiej propagandy, takie jak "Beffa di Buccari"* i "Lot na Wiedeń"** które zaprojektował a później wziął w nich czynny udział. Wielokrotnie dawał tez dowody wielkiej osobistej odwagi jako dowódca i z tego powodu był powszechnie szanowany; został również wielokrotnie odznaczony (ogółem otrzymał dziesięć medali za zasługi bojowe). Szczytowym momentem w politycznej karierze d'Annunzia, było stworzenie ochotniczego Legionu, który pod jego dowództwem we wrześniu 1919 roku zajął miasto Fiume, rugując sprzymierzone siły francusko-angielsko-amerykańskie. D'Annunzio utworzył tam niezależną Republikę Carnaro, co miało być początkiem procesu uzyskania dla Włoch Istrii i Dalmacji, gdzie od czasów Republiki Weneckiej włoskie wpływy były bardzo silne. Jednak ta akcja postawiła rząd włoski w niezręcznej sytuacji wobec aliantów i reszty Europy, co poskutkowało wysłaniem wojska i usunięciem rebeliantów w grudniu 1920 roku w wyniku bratobójczej walki. Natomiast poparcie polityczne przyszło wówczas ze strony faszystów, do których po wycofaniu z miasta przyłączyli się legioniści d'Annunzia. Sam pisarz po opuszczeniu Fiume udał się do swojej willi Cargnacco w Gardone Riviera, gdzie mieszkał aż do śmierci w 1938 roku. Jednak ta emigracja wewnętrzna nie była równoznaczna z całkowitym wycofaniem się z życia politycznego, gdyż Gabriele d'Annunzio ze swojego dobrowolnego odosobnienia w dalszym ciągu sprawował "rząd dusz" otoczony powszechnym szacunkiem narodu, który nie zapomniał o jego wojennych zasługach, dlatego też najczęściej mówiono o nim po prostu "Commandante" lub "Vate" czyli Mistrz.
Ta notatka, to kilka słów wprowadzenia do relacji z tego, co zobaczyłam, kiedy odwiedziłam niezwykły dom d'Annunzia w Gardone Riviera i pozostałe części kompleksu, który tam stworzył. W najbliższym czasie nastąpi ciąg dalszy, gdzie spróbuję zmierzyć się z opisem Vittioriale Degli Italiani i różnymi aspektami życia poety, które było tak bujne i niezwykłe, że wystarczyłoby na kilka nieprzeciętnych ludzkich egzystencji.
Zdjęcia zamieszczone w tym poście zrobiłam w trakcie projekcji filmu edukacyjnego, który można obejrzeć w muzeum poświęconym poecie; stąd ich nie najlepsza jakość i obecność logo "Luce" w prawym górnym rogu.
*"Beffa di Bucari" to epizod, jaki miał miejsce w czasie I Wojny Światowej, kiedy do portu Bucari (Bakar) miejscu stacjonowania austriackich jednostek, wpłynęły trzy włoskie torpedowce MAS, aby odpalić swoje pociski. Ponieważ nieprzyjacielskie okręty były chronione sieciami zabezpieczającymi, torpedy nie wyrządziły im większych szkód, lecz sam fakt wejścia Włochów do obcego portu wojennego i ich bezpieczne wycofanie się po akcji, ośmieszył przeciwnika. Do tego efektu walnie się przyczyniło również to, że w porcie wyrzucono trzy butelki z trójkolorową flagą i odręcznym pismem d'Annunzia, wykpiwającym porządek w austriackiej marynarce.
**"Lot na Wiedeń" to inny, spektakularny epizod wojenny, którego pomysłodawcą był d'Annunzio. Wespół ze swoją eskadrą aeroplanów "San Marco" przeleciał nad austriackim terytorium aż do Wiednia, gdzie piloci rozrzucili propagandowe ulotki w języku włoskim i niemieckim. Nietrudno sobie wyobrazić, jakie wrażenie zrobiło to na wiedeńczykach, tym bardziej, że ulotki mówiły, iż jest to jedynie zapowiedź drugiego nalotu, podczas którego na miasto mogą spaść bomby.
Jak widać, bogactwo osobowości pisarza rzeczywiście było ogromne... Mężny żołnierz, w potrzebie zmieniał się w błyskotliwego stratega lub polityka o własnych wizjach, które bez wahania wprowadzał w czyn. Jak się to ma do innego aspektu jego życia, jako dandysa, wyrafinowanego kochanka wielu niebanalnych kobiet, subtelnego poety autora niezrównanych, nastrojowych wierszy, czy prozaika zdolnego przeprowadzić dogłębną analizę ludzkiej duszy, to już na zawsze pozostanie jego tajemnicą...
Ciekawe, tak mało wiem..
OdpowiedzUsuńNo cóż, nie jest to autor popularny w naszym kraju z wielu powodów...Ja też odkryłam go niejako przypadkiem o czym będzie w następnych postach ale warto było, sporo się dowiedziałam przy tej okazji.
UsuńCiekawa biografia. Jednak kiedy zobaczyłem pierwsze zdjęcie od razu skojarzyło mi się z Leninem. Pomimo, że zrobione z filmu to i tak zasługują ana pochwałę. Może nie same zdjecia, a raczej ich autorka. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Nie wykluczone że będzie jeszcze ciekawiej! Co do podobieństwa z Leninem to masz rację łysina, "wybitny" nos, kozia bródka...jest spore podobieństwo.Co do zdjęć to cieszę się że są w miarę czytelne więc nie musiałam ściągać z internetu. Pozdrawiam również!
UsuńInteresujący człowiek.
OdpowiedzUsuńbez wątpienia!
UsuńDroga Sukienko .. mam nadzieję, że zdrowiejesz i nadgarstek nie boli za bardzo ..
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawa notka .. świetnie piszesz ..
no cóż ciągątki za silnym człowiekiem i zaprzeczenie wolności jednostki w imię czegoś tzn w imię egoizmu dyktatora i tyrana źle się kończy co upadek i faszyzmu i komunizmu na szczęście pokazały i wielka w tym zasługa w tym tych demokracji jak w Stanach opartych na wolności jednostki i poszanowania praw indiwidualnych ..
d'Annunzio to niewątpliwie był wspaniały poeta .. nawet te króciutkie fragmenty potwierdzają to...ale czsem niestety poeci zaczynają się bawić w politykę i te igraszki źle się kończą ..
a wiesz akurat te jego eskapady wojenne, które opisałaś są jakoś komiczne .. raczej typowe 'wiele hałasu zero efektu' ... przypominają o żenujących eskapadach Mussoliniego do Etiopi (gdzie Włosi mocno ucierpieli walcząc z przeciwnikiem uzbrojonym w dzidy i łuki) a potem laniem jakie dostali w Grecji ... a ta eskapada na Istrię i do Dalmacji czyli terenów słowiańskich od tysięcy lat a gdzie Wenecja była tylko obcą naleciałością chyba jeszcze bardziej utwierdziła aliantów o chaosie we Włoszech gdzie grupa ludzi wybiera się na jakieś wojenki .. czyli znowu raczej 'dużo hałasu zero efektu' typowa bufonada :^)) ale na pewno może być atrakcyjna
zmieniam temat i przesyłam kilka foto prezentów zupełnie poza polityką :^) ... Lago Como z powietrza .. to był cudowny widok
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1150301111631&l=d206fa70b2
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1150301271635&l=de13408c84
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1150301231634&l=eaeda2b455
serdecznie pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do zdrowia
Obiektywnie rzecz biorąc masz rację ale Włosi jako naród lubiący spektakle byli bardzo dumni z jego akcji propagandowych, podobno w istotny sposób podniosło to ich morale w owym momencie, tym bardziej, że sami o sobie mówią iż do wojaczki nie mają serca a to co naprawdę ich kręci to dobre jedzenie, wino, "amore" no i wpadająca w ucho piosenka. W Afryce istotnie dali ciała, zresztą ta wojna była im potrzebna jak przysłowiowa "dziura w moście". Natomiast sprawa Fiume przywodzi mi na myśl spory o Wileńszczyznę, Zaolzie, Sudety, Wojwodinę czy wreszcie Kosowo gdzie konflikt trwa do dziś... Po wojnie i rozpadzie starego porządku a przede wszystkim Austro-Węgier wszyscy szarpali sporne tereny żeby jak najwięcej urwać dla siebie. Istria była w dużej mierze zamieszkała przez Włochów, którzy mimo wszystko pozostali na tych terenach co dla wielu skończyło się tragicznie kiedy powstała Jugosławia, gdyż doszło wtedy do czystek etnicznych i masowych mordów. Mnie to zawsze przeraża i napawa ogromnym smutkiem, tym bardziej, że i w naszej historii nie brakuje podobnych epizodów, wystarczy wspomnieć wielowiekowe zatargi z Ukraińcami i to co się stało na Wołyniu. Granica między patriotyzmem a nacjonalizmem jest bardzo cienka i wielu ją przekracza w poczuciu własnej słuszności a racja jak zwykle leży po środku...
UsuńBardzo Ci dziękuję za zdjęcia jeziora Como z lotu ptaka, zrobiłeś mi nimi ogromną przyjemność, widok Triangolo Lariano gdzie tyle razy wędrowałam po górskich ścieżkach to miód na moje serce. Dzięki za życzenia, niestety to aż 6 tygodni...serdecznie pozdrawiam!
Droga Sukienko w Kropki zdrowiej .. 6 tygodni to długo ale i to minie
UsuńBardzo instersująco zauważyłaś, ze granica pomiędzy patriotyzmem a nacjonalizme może wydawać się cienka. Dla mnie jest ona wyraźna gdyż patriotyzm cechuje poszanowanie wolności i szacunek dla jednostki i ochrona Praw Nadrzędnych (Bill of Rights) obywatela niezależnie od przekonań, koloru skóry, języka którym mówi, ubrania jakie nosi, itd..
Nacjonalizm z kolej omija lub kpi z praw jednostki w imię 'narodu' ( podobnie jak w imię klasy społecznej w komuniźmie)
Ten brak poszanowania prawa jednostki prowadzi do czystek etnicznych ..
Tak niestety jest wiele miejsc w Europie gdzie czystki etniczne miały czy mają miejsce. Bardzo mnie to boli i czuję zawsze, że to ma żródło w obsesji nacjonalitycznej czy religijnej.
Wiem, że sytuacja na Istri była skomplikowana (ale chyba nie w Dalmacji?) .. co by nie powiedzieć u Hapsburgów jakoś te wszystkie nacje nie skakały sobie aż tak do gardła .. ich imperium bało się jak ognia nacjonalizmów bo było przecież domkiem z kart
Z tego co pamiętam Trieste znalazło się w granicach Włoch po zarządzonym przez Aliantów plebiscycie wśród ludności po 2 wojnie ?
pozdrawiam słonecznie i życzę zdrowia
Piotrze to co napisałeś na temat patriotyzmu jest i piękne i słuszne więc nie sposób z tym polemizować, jednak myślę że w wielu ludziach jest coś takiego co ich zaślepia i robią najgorsze rzeczy szermując najszczytniejszymi hasłami. Dlatego napisałam o cienkiej granicy, gdyż wydaje mi się, że trzeba mieć w tym względzie silny kręgosłup moralny i co tu dużo mówić, także inteligencję i wrażliwość aby odróżnić dwie strony medalu...Najlepszym dowodem że sporo szwankuje w tej materii jest codzienność jaka nas otacza, kiedy ludzie używają pewnych słów w odniesieniu do czynów, które do nich nie przystają w żaden sposób jakby nie rozumieli ich znaczenia. Czasem przychodzi mi do głowy pytanie czy robią to świadomie czy też istotnie nie widzą różnicy? Jeśli chodzi o Triest to przepychanki z udziałem sił międzynarodowych trwały do 1954 roku a ostatecznie dwustronny traktat pomiędzy Włochami i Jugosławią podpisano dopiero w 1975. Co do Dalmacji za Habsburgów Włosi rzeczywiście byli tam w mniejszości ale mimo to dość długo dominowali politycznie i gospodarczo nad pozostałymi nacjami. Po I Wojnie udało im się utrzymać Zadar a sojusz z Hitlerem pozwolił im zrobić skok na resztę terytorium co im się na koniec odbiło potężną czkawką... Również serdecznie pozdrawiam i bardzo się cieszę, że dałeś mi asumpt do myślenia. Proszę nie myśl że jestem popleczniczką włoskich idei wielkościowych albo faszystką "pod przykrywką". Chciałabym należeć do tych szczęściarzy którym świat się jawi w barwach czarno-białych ale chyba zaliczam się do nieszczęśników co widzą go w różnych odcieniach szarości...
UsuńDroga Sukienko w kropki nigdy w życiu bym tak nie pomyślał o Tobie. Oczywiście szanuje różne opinie i wiem, że są odcienie szarości. Rozumiem co piszesz o kręgosłupie moralnym ale po to są prawa które strzegą wolności jednostki by ten 'kręgosłup' nie wykrzywił się Mam wielką nadzieję że takie czasy dla Europy nie powrócą już nigdy kiedy w imię 'narodu' lub 'klasy robotniczej' prawa jednostki będą całkowicie łamane.
UsuńA wiesz pomyślałem, ze chyba nawet źródłosłów słowa 'patriotysm' i 'nacjonalizm' ma chyba dużą różnicę ?
Dziękuję za informację o Trieście ciekawa historia .. tym bardziej, że Jugosławi już nie ma ale Słoweńcy są :^)
Ja też mam taką nadzieję choć jak życie pokazuje ludzie nadal są skłonni do agresji w imię swoich idei...
Usuńświetny wpis, z resztą jak wszystkie, ale ten akurat wspaniale trafił w to, co czytam! a czytam właśnie historię Włoch i parę dni temu doszłam do międzywojnia, gdzie autor opisuje eskapady d'Annunzia. Twój wpis jest do tego świetnym dodatkiem, bo napisałaś jak d'Annunzia widzieli Włosi, i uważam że wspaniale pokazujesz go nam od środka - czego nie udało się zrobić autorowi wyżej wspomnianej historii Włoch, gdyż mam wrażenie, że traktuje on Włochów z góry, a napisanie historii tego kraju polega dla niego na wypisaniu listy błędów, jakie Włosi popełniali, co jest dla mniea trochę rozczarowujące. czekam więc z niecierpliwością na Twój kolejny wpis!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie!
Taki komentarz to dla mnie ogromna przyjemność nie dlatego że traktuję go jako komplement ale ponieważ świetnie odczytałaś moje intencje. Chciałam niejako spojrzeć na niego z punktu widzenia jego rodaków, dla których d'Annunzio nadal jest swego rodzaju ikoną a przy tym rozszerzyć moje myślowe horyzonty bo z pewnością był on osobowością jedyną w swoim rodzaju, do której nie pasują ogólnie przyjęte schematy. Wpisów na jego temat będzie jeszcze sporo, następny być może dziś a z pewnością jutro. Pozdrawiam serdecznie!
Usuń