O Sirmione, delle penisole e delle isole pupilla, quante nei limpidi laghi
e nel vasto mare l'uno e l'altro Nettuno regge,
quanto volentieri e gioioso ti rivedo!
O Sirmione, źrenico wysp i półwyspów, jakimi w przejrzystych wodach jezior i na rozległym morzu Neptun zarządza, jak chętnie i z jaką radością znów cię widzę!
(tłumaczenie własne)
Tak przeszło dwa tysiące lat temu, co prawda nie po włosku, lecz po łacinie (nie znalazłam wersji oryginalnej) pisał rzymski poeta Katullus, urodzony w niedalekiej Weronie. Miał on swą willę w Sirmio, jak w starożytności zwano dzisiejsze Sirmione. Miejscowość ta leży na wydłużonym półwyspie, który wąskim klinem zanurza się w błękitnych wodach północnej części jeziora Garda i uchodzi za jedno z najpiękniejszych miasteczek w tej okolicy.
Po raz pierwszy usłyszałam o tej miejscowości w dzienniku telewizyjnym RAI 3, który w dużej części składa się z lokalnych wiadomości a także nadaje króciutkie reportaże z różnych interesujących miejsc na terenie regionu. Pokazano wtedy grupę turystów, wchodzących po zwodzonym moście do zamku, którego mury wyrastały wprost z wód jeziora.
Patrzyłam na ten widok urzeczona, bo budowla, aczkolwiek służąca celom militarnym, wydała mi się nieopisanie piękna. Widok ten utkwił mi w pamięci, lecz z uwagi na znaczną odległość od Limbiate i związane z tym trudności komunikacyjne, odłożyłam projekt tej wycieczki na bliżej nieokreśloną przyszłość. W zasadzie trafiłam tam przypadkiem, kiedy postanowiłam odwiedzić dom d'Annunzia w Gardone Riviera. W tym celu pojechałam pociągiem do Desenzano, gdyż wymyśliłam sobie, że stamtąd popłynę dalej statkiem. Jednak nieco się spóźniłam na poranny rejs w kierunku południowym i w związku z tym, musiałam zmienić plan, aby nie stracić okazji zobaczenia czegoś nowego. Z tego powodu zdecydowałam się na wycieczkę po północnej części jeziora, co również było niezłą propozycją, gdyż dawało mi możliwość zwiedzenia Sirmione i zobaczenia zamku, który kiedyś zrobił na mnie tak wielkie wrażenie.
Wykupiłam bilet na statek płynący do miejscowości Garda, od której jezioro wzięło swą nazwę. W drodze powrotnej miał on zawijać do Lazise, Bardolino i właśnie Sirmione. Kiedy wypłynęliśmy na pełne wody, okazało się, że mimo stosunkowo ładnej, słonecznej pogody, jaka panowała na lądzie, nad jeziorem unosiła się foschia, sprawiająca, że jego odległe brzegi wyglądały niczym przysłonięte muślinową zasłoną a okoliczne wzniesienia rysowały się ciemnoniebieskim cieniem na tle błękitnego nieba. Znałam podobne zjawisko z wycieczek na jezioro Como i Maggiore; jednak tu ogromny obszar wody po prostu zlewał się z niebem, przyjmując jego lazurowy kolor. Ponad brzegami unosiły się obłoki, które niczym delikatne strzępki waty wskazywały kierunek wiatru nadciągającego od gór.
Początkowo czułam ogromne rozczarowanie, gdyż sądziłam, że będę miała okazję podziwiania okolicznej panoramy a tymczasem statek dość długo płynął zanurzony w tym oceanie niebieskości i w ciszy, zakłóconej jedynie odgłosem jego silników. Tylko raz nieopodal przemknął inny statek zmierzający w przeciwną stronę; oprócz niego spotkaliśmy jedynie kilka żaglówek, które bezszelestnie sunęły przed siebie. Wody jeziora chwilami zmieniały odcień na turkusowy a na grzbietach fal pojawiały się złociste błyski światła. Wyglądało to po prostu zjawiskowo i po początkowym zawodzie, zaczęłam się rozkoszować tym bezmiarem błękitu, który sprawił, że odległe brzegi jeziora zdawały się należeć do innego świata. Myślę, że podobne uczucia towarzyszyły także innym pasażerom, gdyż na statku nie było zwykłego zamieszania i nie słyszało się głośnych rozmów, jak gdyby wszyscy jednocześnie poczuli nieodpartą chęć wchłonięcia w siebie tego spokoju, przesyconego bezkresnym lazurem nieba i wody...
Jednak czas mijał i brzeg, dotąd daleki, zaczął się zbliżać; jednocześnie poprawiała się widoczność, gdyż wiatr wiejący od strony okolicznych wzniesień przeganiał foschię. W nabrzeżnych miejscowościach pięknie świeciło słońce, więc tym razem mogłam do woli podziwiać okoliczny krajobraz. Ponieważ rejs po tej części jeziora nie należy do najkrótszych a ja miałam w planie dłuższy pobyt w Sirmione, zadowoliłam się jedynie niedługim spacerem w miasteczku Garda, gdzie krążyły tłumy turystów rozleniwionych upałem. Po obejrzeniu kilku malowniczych uliczek ponownie wsiadłam na statek, który tym razem trzymał się nieco bliżej brzegu, co pozwoliło mi lepiej przyjrzeć się tej okolicy.
W oddali, na tle horyzontu widać było charakterystyczne zarysy wieży, wzniesionej dla upamiętnienia strasznej batalii pod Solferino; niestety, słońce stało dość wysoko i dawało wielką ilość rozproszonego światła, co sprawiło, że zdjęcia jakie zrobiłam, nie wyszły najlepiej. Niebawem przed nami ukazał się wschodni brzeg długiego półwyspu i można było dostrzec domy w Sirmione, oraz wieże i mury zamku. Statek powoli opływał cypel, na którym znajdują się antyczne ruiny okazałej rzymskiej willi, zwane "Grotte di Katullo". Przypisywanie poecie tytułu własności do tej rezydencji nie ma żadnego pokrycia w faktach historycznych, gdyż co prawda posiadał on tu swoją posiadłość, lecz dziś nic nie wiadomo o tym, gdzie się znajdowała. U stóp tych imponujących ruin widać było mnóstwo plażowiczów, których przyciągnął w to miejsce wspaniały, żółty piasek i płytka woda, zachęcająca do bezpiecznej kąpieli. Wreszcie statek zawinął do portu w Sirmione, więc po wyjściu na ląd mogłam się udać na zwiedzanie zamku. Prowadzi do niego kilka uliczek, lecz najpiękniej prezentuje się on od strony sporego placu, usytuowanego nieopodal portu.
Rocca Scaligera to rzeczywiście prześliczna budowla, mimo iż od początku jej funkcja była zdecydowanie militarna. Budowę zamku rozpoczęto w XIII a zakończono w XIV stuleciu, na rozkaz Leonardina z rodziny della Scala, która w owych czasach rządziła w pobliskiej Weronie. Składa się on z wysokiej, centralnej wieży i niezbyt okazałego korpusu głównego, otoczonego wysokim murem z wieżami narożnymi oraz głęboką fosą i zwodzonym mostem. Oprócz tego, jest tu system rozgałęzionych murów obronnych, wybiegających wprost w wody jeziora. Zamek widziany z bliska "na żywo" wydał mi się jeszcze piękniejszy, niż moje o nim wyobrażenie; jednak ten zachwyt sięgnął zenitu, kiedy znalazłam się na szczycie 47 metrowej centralnej wieży, skąd było widać niczym na dłoni zarówno jego oryginalny obrys, jak i otaczające go urocze domki w Sirmione. Zamek zbudowano z szarego kamienia, zaś blanki pokryto dachówkami w kolorze terakoty, co przepięknie ożywia jego bryłę i podkreśla zarys budowli na tle błękitnego nieba.
Część murów zakończono ozdobnym krenelażem "alla ghibellina" który we Włoszech nosi dźwięczną nazwę "merlato" czyli blankami w kształcie jaskółczego ogona. Widok tej architektury, tak eleganckiej mimo typowo obronnej funkcji, urzekł mnie swoją urodą; długo patrzyłam w dół na mury, gdzie spacerowali liczni odwiedzający. Ja również wybrałam się na taką przechadzkę i tu znowu nie mogłam się napatrzeć na nieoczekiwane perspektywy, otwierające się przede mną, w miarę jak pokonywałam kolejne ganki, schody i przełazy. W sumie spędziłam tam sporo czasu, lecz ponieważ czekał mnie jeszcze powrót statkiem do Desenzano a następnie dość długa jazda pociągiem, musiałam pomyśleć o powrocie. Po drodze do portu zrobiłam jeszcze spacer uliczkami tego uroczego miasteczka, które słynie również ze swoich leczniczych źródeł, przyciągających do Sirmione wielu amatorów odnowy biologicznej. Niestety, zabrakło mi czasu, aby obejrzeć "Grotte di Katullo" i muzeum starożytności, czego bardzo żałowałam. Z tego powodu nawet nosiłam się z zamiarem powrotu w te strony, jednak podobnie, jak inne projekty tego rodzaju, również i ten spalił na panewce, gdyż miałam wiele podobnych planów i miejsc, które chciałam zobaczyć a do tego były przecież także moje ukochane Prealpy, gdzie ciągnęło mnie serce...Dłuższe urlopy spędzałam w Polsce, więc na włoskie wycieczki pozostawały mi jedynie pojedyncze dni wolne pomiędzy dyżurami, więc raczej nie mogłam sobie pozwolić na kilkudniowe wypady. Mimo wszystko nie mogę narzekać, ponieważ zrealizowałam wiele z tych zamierzeń a miejsca, jakie udało mi się odwiedzić, w większości rzeczywiście były warte zobaczenia i na zawsze pozostaną w mojej pamięci...
Zachęcam do obejrzenia pozostałych zdjęć z Lago di Garda i Sirmione. Można je znaleźć w albumach klikając w linki >
idealne miejsce na wakacje ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe i interesujące.
OdpowiedzUsuńDzięki za odwiedziny ale dziwnym trafem post się opublikował zanim go skończyłam...Podejrzewam moją kotkę, która lubi spacerować po klawiaturze kiedy tylko wyjdę z pokoju. Pozdrawiam i zapraszam do przeczytania zakończenia i obejrzenia zdjęć.
OdpowiedzUsuńSzkoda,że nad naszym morzem takich widoków brakuje. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco. :)
Ale i tak jest piękne ze swoimi plażami i wydmami, choć nie powiem że wizyta w Sirmione sprawiła mi przykrość...Wzajemnie pozdrawiam!
UsuńWłaśnie to trwanie na wodzie ciągnie mnie do Wenecji, więc sądzę, że i to miejsce przypadłoby mnie do gustu. A kotce może załóż własnego blogu to nie będzie przeszkadzać ci na twoim :)
OdpowiedzUsuńo Wenecji, dlatego sądzę, iż zamek na wodzie i mnie przypadłby do gustu.
Mnie też oczarowała Wenecja z tego samego powodu, zresztą zawsze takie budowle wyrastające wprost z wody robią niesamowite wrażenie. Sirmone jest prześliczne, pewnie by Ci się spodobało, chociaż jak dla mnie było zbyt wiele ludzi ponieważ pojechałam tam środku sezonu. W maju albo we wrześniu byłoby milej bo pogoda także dopisuje a ludzi nieco mniej. Pozdrawiam!
UsuńPięknie piszesz a zamek rzeczywiście niesamowity. Zawsze napawają mnie niebotycznym zdumieniem budowle wyrastające prosto z wody. I to bez znajomości współczesnych technologii przecież, stareńkimi metodami! Nadzwyczajne! BBM
OdpowiedzUsuńDzięki BBM! Ja też się zastanawiałam jak kiedyś sobie z tym radzono, pewnie za pomocą pali drewnianych, aż dziw że to stoi i ma się dobrze przez tyle stuleci i nie widać żeby ząb czasu zrobił jakieś ubytki w strukturze. Zresztą zawsze widok budowli wzniesionych w różnych niecodziennych miejscach na wodzie albo gdzieś wysoko w górach każe myśleć o tym ile ludzkiego wysiłku to kosztowało...
UsuńZamek wspaniale się prezentuje i widać na pięknych zdjęciach, że warty jest odwiedzenia. Często jest, że miejsca o których dowiemy się przypadkiem są piękniejsze i ciekawsze od tych o których trąbi każdy przewodnik.
OdpowiedzUsuńIstotnie zamek jest śliczny i malowniczy! A co do interesujących miejsc to we Włoszech jest ich naprawdę mnóstwo w każdym regionie i można tam znaleźć prawdziwe perełki. Swego czasu kupiłam sobie świetny przewodnik "Italia da scoprire" gdzie opisano wiele mniej znanych miejsc do odkrycia. Niestety było to tuż przed moim powrotem do Polski więc nie zrobiłam z niego użytku ale zawsze mogę sobie poczytać!
UsuńTen zamek na wodzie jest niesamowity, oglądnęłam go sobie na picasie, zachwycający.
OdpowiedzUsuńCałe Sirmione jest zresztą urokliwe, aż ciagnie, żeby to zobaczyc na włąsne oczy.
Całe jezioro Garda jest piękne ale ja niestety nie widziałam południowej części która leży wśród gór...Cieszę się że podzielasz mój zachwyt dla Sirmione, które rzeczywiście czaruje!
Usuń