poniedziałek, 29 września 2025

Warmińskie historie. Lidzbark Warmiński, czyli temat nie do wyczerpania.

 

Zgodnie z tym, co zapowiadał poprzedni post p.t. Lidzbark Warmiński i zamek biskupów — post drugi, ale nie ostatni wracam, aby kontynuować moją opowieść o tym ślicznym miasteczku, które zauroczyło mnie tak bardzo, że już po tygodniu od pierwszej wizyty wybrałam się tam ponownie. Miałam plan, żeby jeszcze raz spokojnie pospacerować po jego uliczkach zwłaszcza w tej części, gdzie przedtem nie dotarłam, jeszcze raz zajrzeć do zamku, a przede wszystkim obejrzeć go od strony południowej i wschodniej. Poza tym chciałam wybrać się do Oranżerii Krasickiego i na pobliski cmentarz komunalny, znany z pięknego położenia i bardzo ciekawej historii. Na tę drugą wycieczkę pojechałam sama, gdyż Maja musiała wrócić do Gdyni, aby zająć się swoimi sprawami.

Tym razem nie poszłam w stronę centrum miasta, lecz skręciłam w boczną, zadrzewioną uliczkę prowadzącą po skarpie schodzącej wprost nad Łynę. Poniżej, brzegiem rzeki, biegnie też ścieżka spacerowa — przez chwilę pomyślałam, że warto byłoby sprawdzić, dokąd prowadzi. Jednak zrezygnowałam z tego pomysłu, gdyż nie wiedziałam, ile czasu zajmie mi realizacja głównego planu.

Wzdłuż ścieżki stoi rząd garaży, a na ich ślepych ścianach widnieją kolorowe murale. Na jednym z nich zza okularów patrzył na mnie Ozzy Osborne, idol moich nastoletnich lat (do dziś pamiętam zawrót głowy, jakiego doznałam, gdy po raz pierwszy usłyszałam Paranoid). Mural nie wyglądał na całkiem nowy, ale z pewnością nie pochodził z czasów mojej młodości, więc ucieszyło mnie, że wciąż rosną nowi wielbiciele muzyki Ozzy’ego. (Nieco dalej znajduje się też mural z anielskimi skrzydłami, przy których można sobie zrobić zdjęcie).

Pierwszym celem mojego spaceru był kościół farny. Miałam zamiar obejść go naokoło, by dotrzeć do urokliwego mostu, który widziałam w oddali, kiedy tydzień wcześniej fotografowałam mural z Mikołajem Kopernikiem (pisałam o nim TUTAJ). Most ma ponad sto lat, wzniesiono go jako most jezdny w 1909 roku, jest zbudowany z żelbetu, co w tamtych czasach było techniką wysoce innowacyjną. Pierwotnie w połowie przęsła na zachodniej barierce znajdował się pamiątkowy edykuł z popiersiem Kopernika, jednak już w 1939 roku żelbet zaczął pękać. W związku z tym, żeby zmniejszyć obciążenie edykuł usunięto, a przeprawę przeznaczono wyłącznie dla ruchu pieszego. 

Z mostu jest bardzo ładny widok na zakola Łyny i jej brzegi porośnięte bujną roślinnością; kiedy przejdziemy na jego drugą stronę możemy w całej okazałości zobaczyć farę, której wielka czerwona bryła z wyniosłą wieżą góruje nad miejską zabudową. Chociaż byłam już u stóp wzgórza, gdzie znajduje się Oranżeria Krasickiego, z uwagi na zbyt wczesną godzinę odłożyłam na później jej zwiedzenie i wróciłam na Plac Kościelny. Jest to zaciszne i klimatyczne miejsce, prawdziwa oaza spokoju z ładnymi zabytkowymi budynkami i ogrodami opadającymi ku rzece. 

Jak już wspominałam na początku, główną częścią mojego planu było zwiedzenie północno-wschodniej części miasta i przejście na tyły zamku. Powędrowałam malowniczymi brukowanymi uliczkami w stronę Placu Wolności, skąd jest piękny widok na Wysoką Bramę w głębi. Podczas spaceru mogłam zaobserwować, jak ciekawe jest ukształtowany teren, na którym leży Lidzbark. Uliczki na przemian prowadziły mnie w górę i w dół, zauważyłam także schody, które niczym warszawskie Kamienne Schodki łączą ulice znajdujące się na różnych poziomach. Obejrzałam stylowe kamieniczki i eklektyczny Ratusz z czerwonej cegły oraz zrekonstruowane mury miejskie, niegdyś broniące miasta od strony północnej. Starałam się nie zwracać uwagi na niepasującą do nich klockowatą powojenną zabudowę,  gdyż taki misz-masz często się widzi na Warmii i Mazurach. Po przejściu frontu większość miast i miasteczek leżała w gruzach, a nowi osiedleńcy potrzebowali mieszkań, więc stawiano na bardziej nowoczesną zabudowę, co gwarantowało powstanie dużej ilości lokali w krótkim czasie.  

Z tyłu za Ratuszem na skraju skarpy znajduje się niewielki placyk, skąd jest piękny widok na dolną część miasta i zamek. Ucieszyłam się, bo zauważyłam, że są tam też schodki, prowadzące na ulicę biegnącą poniżej, co pieszym pozwala znaczne skrócić drogę. Szczerze mówiąc schodki, aczkolwiek użyteczne, nie sprawiają najlepszego wrażenia, przydałby się im remont i uporządkowanie najbliższego otoczenia, a wtedy razem z placykiem powyżej mogłyby stać się naprawdę uroczym zakątkiem i świetnym punktem widokowym. Jednak w Lidzbarku wciąż dużo się dzieje, więc być może przyjdzie czas na upiększenie również i tego miejsca? 

Również niektóre starsze budynki w tej okolicy są jedynie cieniem dawnej świetności. Nie bawię się w krytykanctwo, jedynie stwierdzam fakt, ponieważ z własnego doświadczenia wiem (mieszkam w kamienicy z 1906 roku), że odnowienie tego rodzaju obiektu jest drogą przez mękę, zwłaszcza jeśli ma on nie jednego a kilku właścicieli. Takie domy, które zwykle liczą około stu lat i więcej, są pod opieką konserwatora zabytków, dlatego wszelkie remonty muszą się odbywać według jego wskazań. Nie ma mowy o tym, żeby po prostu wziąć wiaderko farby i pomalować elewację na dowolny kolor, czasami wymaga to badań historycznych i odtworzenia pierwotnego wyglądu.

Na tyłach zamku na dość ograniczonej przestrzeni są aż cztery z siedemnastu lidzbarskich mostów. Najdłuższy zbudowany tuż za zamkiem, spina  brzegi Łyny. Ponieważ rzeka dzieli się tu na dwie odnogi tworzące wyspę, powstały kolejne przeprawy, a czwarty most prowadzi nad jej dopływem Symsarną. 

Na skraju wyspy znajduje się dość niepozorny niebieski budynek z wieżyczką a obok niego urządzenia do spiętrzania wody — jak się okazało, jest to mała elektrownia. Druga podobna elektrownia wodna, lecz tym razem z budynkiem z czerwonej cegły, znajduje się nad rzeką kilkaset metrów dalej. Trochę mnie to zaskoczyło, bo pełna zakrętów Łyna płynie dość leniwie, jednak widocznie jej nurt jest na tyle wartki, by to przedsięwzięcie było opłacalne.

Próbowałam sfotografować miejsce, gdzie zbiegają się mosty, jednak z uwagi na ich położenie względem siebie, okazało się to niewykonalne. W zamian za to mogłam podziwiać piękny widok na skarpę, gdzie znajduje się najstarsza część miasta i rzędy ładnie odnowionych kolorowych domków. Myślę że ta wręcz pocztówkowa panorama ma ogromny potencjał turystyczny, i po wprowadzeniu paru poprawek kosmetycznych śmiało mogłaby konkurować z widokiem na warszawską starówkę lub Kłodzko. Lidzbark często jest nazywany Perłą Warmii, a jego położenie, mnóstwo zieleni i wspaniałe zabytki sprawiają, że ta nazwa jest w pełni zasłużona. 

Z tego, co wiem, już biskup Krasicki oferował swoim gościom kąpiele w uzdrawiających wodach, ta tradycja ożyła i niedawno miasto uzyskało status uzdrowiska, do czego ma niezłą bazę — są tu tężnie solankowe, park zdrojowy i termy z naturalną wodą mineralną otwarte w 2016 roku.


Przy północno-wschodnim narożniku zamku u stóp wieży znajduje się amfiteatr, gdzie odbywa się coroczny przegląd zespołów kabaretowych. Impreza jest znana jako Lidzbarskie Wieczory Humoru i Satyry a ich patronem jest biskup Ignacy Krasicki — znany satyryk, poeta i pisarz. Ignacego Krasickiego i jego twórczości raczej nie trzeba nikomu przedstawiać, więc dodam jedynie, że biskupstwo warmińskie objął w wieku 32 lat, jako młody oświecony człowiek o ukształtowanych poglądach. Urząd księcia biskupa i senatora Rzeczypospolitej sprawował do III rozbioru Polski w 1795 roku, następnie objął stanowisko prymasa, które piastował do śmierci. Jego działalność jako satyryka upamiętnia jedna z metalowych tabliczek umieszczonych na chodniku prowadzącym do amfiteatru. 

Podobnie jak południowa i zachodnia również wschodnia część miasta znajduje się na skarpie, dzięki czemu zamek znajduje się w niecce pomiędzy wzniesieniami, w widłach, jakie tworzą Łyna i Symsarna. Symsarnę od zamkowej fosy rozdziela trakt spacerowy, na który od strony miasta można przejść po drewnianym japońskim mostku, skąd jest piękny widok na zamek.

Jednak równie wielkie wrażenie robi przedzamcze, które dopiero z tego miejsca widać w całej okazałości. Można wtedy dostrzec, że jego dziedziniec wewnętrzy jest położony wyżej niż dno doliny, dzięki czemu budynki, które od wewnętrznej strony mają dwa piętra, na zewnątrz są dużo wyższe. Szczególnie malowniczo wygląda pałac Grabowskiego, posadowiony na masywnym przyziemiu wzmocnionym przyporami, z okrągłą wieżą w południowym narożniku. W pogodny dzień zamkowe zabudowania odbijają się w wodach fosy, tworząc niezapomniany widok.

Południowa część z drewnianym mostem nad fosą i wieżą zegarową przedstawia się równie interesująco. Na przestrzeni wieków przedzamcze było wielokrotnie przebudowywane, a swój obecny wygląd zawdzięcza gospodarnemu biskupowi Grabowskiemu. Jego najstarszą częścią jest wyżej wspomniana cylindryczna wieża z XV wieku. Z dziedzińca jest ona praktycznie niewidoczna, za to można ją zobaczyć podczas spaceru ścieżką prowadzącą wokół zamku lub z punktu widokowego na wieży zegarowej. Drewniany most prowadzący do bramy pełni funkcję raczej dekoracyjną, ponieważ od strony ulicy dostęp do niego jest zamknięty. Jednak nie da się ukryć, że mimo to wygląda bardzo stylowo i stanowi ładny łącznik  pomiędzy zamkiem i  miastem. 

Pod koniec pierwszego dziesięciolecia XXI wieku przedzamcze przeszło gruntowny remont połączony z badaniami archeologicznymi, a w 2011 roku otwarto w nim hotel Krasicki. Adaptacja była tak udana, że w następnym roku obiekt z Lidzbarka zdobył nagrodę główną Stowarzyszenia Hoteli w prestiżowym konkursie Architektura i Design na najlepszy hotel w Europie i na świecie (startowała w nim setka hoteli z Europy i kilkaset z całego świata) oraz dwie nagrody w kategorii Najlepsza nowa budowa i projekt hotelu. Z wieży zegarowej jest rozległy widok na zamek i okolicę, o czym miałam okazję przekonać się osobiście.


Ostatnim, ale nie najmniej ważnym etapem mojej wędrówki, było wzgórze, gdzie znajduje się Oranżeria Krasickiego, zwana też Oranżerią Kultury. Nie udało mi się do niej dotrzeć podczas wycieczki z Mają, ale jej sylwetka była mi znajoma, bo widziałam ją wiele lat temu, kiedy była jedynie opuszczonym i niszczejącym budynkiem zamkniętym na głucho. O Oranżerii wspominałam w pierwszym poście o Lidzbarku, przypomnę jednak, że już od XV wieku wzniesienie leżące na wprost zamku było terenem, gdzie znajdowały się ogrody biskupie. Kolejni użytkownicy upiększali je wedle swoich upodobań, lecz podczas konfliktów w XVII stuleciu zostały zniszczone przez wojska szwedzkie. 

Zalążkiem obecnej Oranżerii był barokowy pawilon ogrodowy zbudowany w pierwszym ćwierćwieczu XVIII wieku dla biskupa Teodora Potockiego. Dzisiejszy kształt nadano mu kilkadziesiąt lat później w czasach Ignacego Krasickiego, który nakazał jego rozbudowę w modnym ówcześnie stylu stanisławowskim, który godził harmonię i porządek klasycyzmu z wdziękiem odchodzącego rokoka. Zresztą biskup nie tylko rozbudował Oranżerię, dzięki niemu ponownie wypiękniały ogrody. Niestety w XIX wieku zaczęła się ich degradacja, lecz w ostatnich latach również i one powoli zaczęły odzyskiwać swój dawny wygląd. Podczas remontu w latach 2013-2015 Oranżerii przywrócono dawną świetność, a w jej centralnej sali odrestaurowano cenne malowidła naścienne, prawdopodobnie pochodzące z czasów biskupa Krasickiego. 

Byłam bardzo ciekawa, jak budynek i park wyglądają obecnie, dlatego nie mogłam ominąć okazji, by zobaczyć je z bliska. Park rzeczywiście zmienił się na korzyść  doskonale widać jego ciekawe tarasowe założenie z kwiatowymi rabatami, krzewami i pięknymi drzewami. U stóp wzgórza w zakątku wśród róż stoi cokół z popiersiem biskupa Ignacego Krasickiego, któremu ogrody zawdzięczały swoją świetność i rozkwit. Szkoda jedynie, że piękne barokowe schody prowadzące do Oranżerii są w remoncie, więc nie mogłam zobaczyć widoku z ich szczytu. Za to sam pawilon Oranżerii mnie nie zawiódł, i okazał się równie piękny, jak tego oczekiwałam. Jego wielkie okna pomiędzy półkolumnami oraz środkowy ryzalit z tympanonem tworzą całość pełną zarazem prostoty i uroku. 


W budynku mieści się Biblioteka Pedagogiczna, natomiast w jego centralnym pomieszczeniu odbywają się spotkania, imprezy kulturalne i koncerty. Wnętrze można oglądać w godzinach pracy placówki, a przemiłe panie chętnie dzielą się ciekawostkami na temat pawilonu i innych zabytków miasta. Byłam urzeczona tym co tam zobaczyłam, malowidła z czterema porami roku, choć zachowane fragmentarycznie, odrestaurowano i pięknie wyeksponowano na tle jasnych ścian. Światło wpadające przez okna wspaniale podkreśla wszystkie elementy i detale obszernej sali, a gra światłocieni wydobywa ich urodę. Piękna zadbana posadzka oraz delikatne stylizowane mebelki, świetnie pasują do wnętrza, które można nazwać nie tylko Oranżerią, ale wręcz Salonem Kultury.

Niegdyś na szczycie wzgórza rozpościerał się wielki park angielski. Obecnie w jego zachodniej części znajduje się cmentarz komunalny, założony w 1925 roku, a co warto podkreślić, odbyło się to z poszanowaniem drzewostanu i parkowego założenia. O pięknie cmentarza miałam okazję przekonać się naocznie i myślę, że niebawem poświęcę mu posta z okazji Święta Zmarłych. Jednak przedtem chciałabym zobaczyć go jeszcze raz, najlepiej w pięknej jesiennej szacie. 

Jak się okazało, temat Lidzbarka Warmińskiego trudno jest wyczerpać, gdyż ciągle odkrywam ciekawe szczegóły, których wcześniej nie znałam. Może trzytygodniowa kuracja w ramach NFZ (na co na razie się nie zanosi) dałaby mi dość czasu, by zobaczyć wszystko, na co warto zwrócić uwagę w tym mieście… ale na razie muszę zadowolić się kolejnymi wyprawami na własną rękę!


33 komentarze:

  1. Beautiful photos and wonderful details of your walk. A fascinating and captivating place. Thank you so much for sharing. 😊 I really enjoyed this tour.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank you so much for your kind words! I’m really happy you enjoyed the walk and the photos. It’s always a joy to share these little journeys. 😊 Sending warm greetings!

      Usuń
  2. Wychwytujesz wciąż nowe fascynujące fragmenty i zanosi się na to, że będzie ciąg dalszy. Piękne zdjęcia, ciekawy opis… jesteś wspaniałą przewodniczką, z dużym zainteresowaniem przeczytałam Twoją notkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki BBM za wspólny spacer, Lidzbark ma tak bogatą historię, że trudno wszystko ogarnąć. Musiałam się skracać a i tak wyszły z tego trzy długie posty. Dobrze, że pogoda dopisała, więc zdjęcia mają wyraźne kolory. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  3. Hello dear Elizabeth! I just came back today to look at these beautiful photos that you have shared! The buildings, the water, flowers, reflections, views, architecture and art! Absolutely amazing, dear friend! Thank you so much! I wish you a wonderful week and an enjoyable Autumn!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hello dear Linda! What a joy to read your kind and warm words! I’m so happy that you enjoyed the photos and that they brought you a bit of joy. Your message truly brightened my day! Thank you for your friendship and lovely wishes. I also wish you a wonderful week filled with beauty and a delightful, colorful Autumn! 🌹💙🌞

      Usuń
  4. Doskonale rozumiem to zauroczenie Lidzbarkiem, bo sam jestem nim zachwycony. Dobra pogoda dodaje miastu dodatkowej urody. Niestety mieszkam dość daleko, więc o powrót raczej ciężko. Z wielką przyjemnością zajrzałem dzięki Tobie w miejsca, które pominęliśmy podczas naszego zwiedzania. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to może wydawać się dziwne jak bardzo człowiekowi coś czasem przypadnie do serca, bo przecież jest wiele miejsc, które są równie piękne a może nawet bardziej, i nie robią takiego wrażenia. Nawet się nad tym zastanawiałam skąd mi się to wzięło, może dlatego, że miałam w pamięci jego widok z przed lat a zobaczyłam coś tak bardzo odmiennego? Ale zamek od strony fosy faktycznie robi wrażenie, szkoda że Maja tego nie widziała. Jeśli będzie pogoda wybiorę się tam jeszcze raz, bo również ominęłam parę miejsc. Odległość jest problemem, mnie się marzy Kotlina Kłodzka i Jeleniogórska, ale nie wiem czy tam dotrę i kiedy. Dla porządku powiem, że co do naszego regionu już funkcjonuje bon turystyczny, do końca roku można korzystać. Również serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
  5. Bardzo malownicze miasto. Patrząc na zdjęcia nie dziwię się, że zauroczyło Ciebie .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, poza wspaniałym zamkiem jest tam dużo ciekawych miejsc.

      Usuń
  6. Elu, dziękuję za komentarz u mnie. Wrócę z komentarzem a propos postu, na razie pozdrawiam serdecznie i życzę Ci dobrego dnia. Uściski. 🦋🍁🍂

    OdpowiedzUsuń
  7. Your account of Lidzbark Warmiński is absolutely captivating. I love how you bring the town to life through both its architecture and its history, you can really feel the layers of time in every street, bridge, and building. Your descriptions of the castle, the bridges, and the Krasicki Orangery make it clear that this isn’t just sightseeing; it’s an immersion into the culture, history, and atmosphere of Warmia. I particularly appreciate how you balance admiration with thoughtful observations about restoration and preservation. It shows real engagement with the place, not just surface-level sightseeing. Reading this, I feel like I’m walking alongside you through the cobbled streets and up the slopes, catching glimpses of the past in every corner.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hi Melody, thank you so much for stopping by and for your kind comment — it’s wonderful to have such an attentive reader! In my posts I try to share the background and context of the places I visit, because a picture alone shows only a small part of what they have to offer. Warmia and Masuria have a rich, though not always easy, history that feels very close to me, since I live here, even though I was born in another part of Poland. For many years after the war, our present borders were a matter of dispute — in Germany, many people called for a return to the pre-1939 borders, when these lands were part of the Reich, so there was little willingness to invest in the renovation of old houses. Today the situation is different, but there is still much to be done, and that takes time. Sending you my warmest greetings!

      Usuń
  8. Wspaniała notka! Dzięki Tobie Lidzbark odsłania swoje uroki w każdym zakątku. Od kolorowych murali przy Łynie, przez brukowane uliczki i schodki łączące różne poziomy miasta, po barokowe wnętrza Oranżerii Krasickiego. Zdjęcia pięknie ilustrują tę opowieść, pozwalając niemal poczuć atmosferę spaceru i podziwiać detale, które zachwycają oczy. Cieszy też, że przedzamcze z hotelem Krasicki zdobyło prestiżową nagrodę za architekturę i design. To wspaniały przykład, jak historia i nowoczesność mogą harmonijnie współistnieć. Puszek dopowiada, że koty też chętnie przechadzałyby się takimi uliczkami, obserwując świat z zaciekawieniem. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Puszek ma rację, Lidzbark to świetne miejsce dla kotów, urokliwe a bez pretensji z mnóstwem miejsc, gdzie w spokoju można posiedzieć na słońcu. Jako człowiek urodzony w Roku Kota mam wiele cech tego zwierzęcia, z zamiłowaniem do samotnych wędrówek połączonych z gapieniem się na rzeczywistość w szczególności. Lubię ludzi jeśli nie są zbyt hałaśliwi i szanują cudzą przestrzeń, ale tak samo lubię samotność i mój prywatny świat. Chętnie bym się wybrała do Lidzbarka z Puszkiem i Furiankiem, włóczylibyśmy się razem, ale jednocześnie osobno, nadając na tych samych falach, bez zbędnych komentarzy, bo przecież bez słów też wiadomo o co chodzi. 💙😺

      Usuń
  9. Przepiękne zdjęcia i ciekawy opis. Proponuje zacząć pisać książki. Uważam, że masz ogromny talent pisarki. Zdjęcia wymiatają. Bardzo profesjonalnie pokazane piękno Lidzbarku Warmińskiego, ponieważ jest też Welski. Byłem w tym roku w tamtych rejonach, ale bardziej się skupiłem na miastach byłej Pomezanii. Serdecznie pozdrawiam i ogromne dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Kris, dzięki za tę opinię, bardzo się cieszę że post i zdjęcia Ci się podobają. co do pisania to chyba nie talent, ale taka mozolna dłubanina, która zajmuje mi dużo czasu i jest efektem mnóstwa poprawek. Lidzbark Welski jest na Mazurach niezbyt daleko od Ostródy, pewnie się tam wybiorę jak wszystko pójdzie po mojej myśli bo to jest to miasto, o którym pisałam w poście o Smętku, gdzie jest Piaskowa Góra. Czasem ludzie mają problem z tą nazwą i mimo wszystko mylą te miasta, ale w poście starałam się nie powtarzać zbyt często Warmiński, bo jest to w tytule więc wiadomo, o który chodzi. Ciekawa jestem jakie miasta odwiedziłeś, pewnie w miarę możliwości o tym napiszesz, więc będę czekała. Ja od dawna myślę o Kwidzynie, może mi się uda jechać tam w przyszłym roku? Serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
  10. Najbardziej spodobała mi się Oranżeria Kultury. Lubię kiedy takie ciekawe miejsca z historią zyskują nowe przeznaczenie; koncerty, małe galerie sztuki, wykłady. Wtedy wrażenia z odbioru tejże kultury zwielokrotniają się. No i dodatkowo duża ilość światła, dzięki dużej ilości okien daje dodatkowe możliwości.
    Napisałabym też że bardzo podoba mi się cylindryczna wieża, ale pewnie już to pisałam. Ta moja słabość do takich obłych kształtów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Gosiu, to prawda, że Oranżeria żyje i mimo wszystko nie jest to muzeum. Bardzo mi się podobały te stylowe mebelki w kolorze kości słoniowej, świetnie tam pasują a koncert w takim miejscu musi smakować cudownie. Okna robią niesamowity klimat, światło jakoś specyficznie przez nie wpada, wspaniale to wygląda. O wieży chyba nie pisałaś, bo przedtem jej nie pokazywałam ponieważ z dziedzińca jej nie widać, więc dopiero za drugim razem ją sfotografowałam. Pozdrawiam!

      Usuń
  11. Cześć Elu 😀 Świetna relacja! 😍 Możesz mi wierzyć, albo nie ale z każdym Twoim wpisem coraz bardziej mam ochotę spakować plecak i pojechać do Lidzbarka — tyle tu historii, klimatu i piękna w każdym kadrze! Uwielbiam, jak opowiadasz o miejscach – z pasją, ale i z taką lekkością, że człowiek ma wrażenie, jakby szedł obok Ciebie tymi uliczkami 💛 No i te detale, o których większość nawet by nie pomyślała… cudownie się to czyta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, bardzo dziękuję za odwiedziny i ten piękny komentarz, Lidzbark naprawdę ma w sobie coś wyjątkowego, widać też, że jest jakiś spójny pomysł na to miasto, czego brakuje np. w Ostródzie. Bardzo mi zaimponowało, że zostawiono brukowane uliczki, które zwykle nie cieszą się miłością kierowców, ale dodają miastu niepowtarzalnego klimatu. Przesyłam uściski!

      Usuń
    2. Elu!
      Tylko Ty możesz tak wspaniale przybliżyć to miasto swoim czytelnikom. Władze Lidzbarka powinny przygnać Ci nagrodę za taką piękną jego promocję. Ulewny deszcz sprawił, ze nie dane mi było zauroczyć się tym miastem. Nawet zwiedzanie zamku nie należało do przyjemności gdyż byłam przemoczona do suchej nitki.
      Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
    3. Dzięki Lusiu, muszę Ci powiedzieć że okrywanie tego miasta było dla mnie wielka przyjemnością, a tak miłe komentarze to też świetna nagroda! Wyobrażam sobie że podczas Waszej wizyty czułaś się pewnie jak nasza klasa w latach 60, faktycznie słoneczny dzień zupełnie zmienia punkt widzenia. Również pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    4. Fajnie, że są jeszcze takie klimatyczne miejsca w naszym kraju 😊 My mieliśmy w Kętrzynie podobną uliczkę, ale niestety położyli tam asfalt 😔 szkoda, bo takie brukowane drogi mają swój niepowtarzalny urok.

      Usuń
  12. Fantastyczny spacer Elu! Wcale nie przeszkadza mi, że tyle piszesz o tym ciekawym i coraz ładniejszym mieście. Czekam na dalszy ciąg. Cieszę się też, że ze zdrowiem coraz lepiej i możesz realizować swoje pasje podróżowania. To doskonała kuracja ze wszech miar. Trzymaj się ciepło i do usłyszenia:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Ulu, Lidzbark Warmiński zasługuje na uwagę, poza tym chciałam pokazać miasto takim jakie jest, bo to żywy organizm, który ciągle wymaga uwagi i starania, gdzie zawsze jest coś do zrobienia. Bardzo bym chciała jechać tam jeszcze w tym miesiącu, jednak pogoda nie zachęca do wycieczek i raczej nie gwarantuje jako takich zdjęć. Mimo wszystko liczę na to, że trafi się w miarę przyjemny dzień i będę mogła zamknąć ten temat. Rozumiem, że Twoja nieobecność na blogu była spowodowana jakąś ciekawą wycieczką, więc czekam na relację z podróży. Przesyłam uściski i serdeczne pozdrowienia.

      Usuń
    2. Przejechałam Portugalię i Hiszpanię. Dwa tygodnie cudnego szaleństwa. Będzie o czym pisać!

      Usuń
    3. Wyobrażam sobie, musiało być wspaniale. Już się cieszę na Twoje relacje i zdjęcia!

      Usuń
  13. No i co by wypadało zrobić po tak szczegółowym poście, po opisach i zdjęciach jak z najlepszego przewodnika turystycznego? Wypadałoby tam pojechać... Zobaczyć, podziwiać... A póki co jestem tak słaba, że chyba tak jeszcze nie miałam. I - to zabawne, bo przecież jesień dopiero się rozkręca - czekam już na wiosnę, bo dni coraz krótsze i coraz chłodniejsze do przetrwania.
    Pozdrawiam Elu i posyłam Ci moc serdeczności, uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasiu, to co napisałaś jest bardzo miłe! A Lidzbark Warmiński faktycznie ma wiele uroku i mimo wszystkich zniszczeń jest tam wiele zakątków z charakterem. Ja niestety też złapałam jakieś choróbsko, jestem ledwie ciepła, nawet pisać nie mam ani siły ani polotu. Rozgrzebałam sobie nowego posta tym razem o Włoszech, ale nie mam siły żeby go skończyć bo w głowie pustka i sznurek, który uszy trzyma na miejscu jak mówi Marta. To trwa od tygodnia, mam nadzieję, że jutro będzie lepiej. Pozdrawiam serdecznie mam nadzieję, że u Ciebie już lepiej!

      Usuń
  14. Dziękuję za ten wspaniały spacer dzięki Twoim opisom i fotografiom. Piękne to miasto. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za odwiedziny, Lidzbark to naprawdę bardzo ładna miejscowość, a zamek klasa sama w sobie! Również pozdrawiam:)

      Usuń

Dziękuję za komentarz, będzie on widoczny po zatwierdzeniu.