Bergamo - chyba nie ma Polaka, który przynajmniej raz nie słyszał o tym mieście...Jest ono bardzo popularne, przede wszystkim wśród osób, które chcą odwiedzić Północne Włochy, ponieważ na jego obrzeżach mieści się port lotniczy Orio al Serio, gdzie z wielu miast naszego kraju można dolecieć za stosunkowo niewielkie pieniądze. Niestety, drugie skojarzenie ma wydźwięk tragiczny - wczesną wiosną 2020 roku, kiedy lawinowo zaczęły się zachorowania na COVID-19 media, również w Polsce, codziennie donosiły o zatrważającej ilości zgonów w tym mieście, która podobno sięgnęła 6500 osób.
Bergamo ma bogatą historię, sięgającą czasów rzymskich. Jest to spore miasto, leżące u podnóża Alp Bergamskich, liczące ponad 120 tys. mieszkańców, dobrze skomunikowane z niedalekim Mediolanem i wieloma atrakcyjnymi miejscowościami, otaczającymi lombardzkie jeziora. Choć mogłoby się wydawać, że miasto tej wielkości nie oferuje przybyszowi zbyt wielu zakątków, gdzie w ciszy i spokoju można zatopić się w historii, to w przypadku Bergamo czeka nas miła niespodzianka. Składa się ono z dwóch wyraźnie wyodrębnionych części, większa z nich to leżące na równinie Bergamo Bassa, czyli Dolne Miasto, zwarte, dobrze rozplanowane z wieloma ciekawymi budowlami z różnych epok. Od chwili powstania było znaczącym ośrodkiem przemysłowo - handlowym, co widać po wielu okazałych urzędach i budynkach użyteczności publicznej. Na terenie Dolnego Miasta znajdziemy między innymi dworzec kolejowy i autobusowy, stadion, szpital, hotele, liczne sklepy, bary i restauracje. Nie brakuje też obiektów oferujących strawę duchową - jest tu wiele zabytkowych kościołów, teatr im. Dionizettiego a przede wszystkim Akademia Carrara, muzeum, gdzie można zobaczyć wspaniałe obrazy malarzy ze szkoły weneckiej, Tycjana, Veronese, Tintoretta i mojego ulubieńca Canaletta, którego kocham za wspaniałe weduty Wenecji, pełne światła i żywych, nasyconych kolorów. Dolna część Bergamo jest pełna życia i ruchu, jednak to nie wszystko, co ta miejscowość oferuje przybyszowi, gdyż jak wspomniałam powyżej, ma ona w zanadrzu wspaniałą niespodziankę, jaką jest Bergamo Alta, czyli Górne Miasto.
Aby poznać jego urocze zaułki i wspaniałe zabytki, należy udać się na wzgórze, gdzie od czasów Longobardów mieścił się ośrodek władzy. Władza ta wielokrotnie się zmieniała, panowali tu książęta z mediolańskiego rodu Viscontich, później Republika Wenecka a za czasów Napoleona Bergamo weszło w skład Królestwa Włoch. Po Kongresie Wiedeńskim, wraz z całą Lombardią znalazło się w granicach Cesarstwa Austro-Węgierskiego, aby na koniec stać się częścią odrodzonych Włoch. Ta bogata historia zostawiła po sobie mnóstwo zabytków; całe wzgórze jest ich pełne i nie znajdziemy tam żadnych nowszych obiektów. Chyba jedynym wyjątkiem jest kolejka szynowo - linowa, zwana we Włoszech funicolare, jednak również tutaj zadbano o to, aby ta użyteczna innowacja nie zniszczyła zabytkowego charakteru tej części miasta. Kolejka powstała w latach 80- tych XIX wieku, co ciekawe, zastosowano tu rozwiązanie podobne do tego, jakie znajdziemy w warszawskich ruchomych schodach na Placu Zamkowym a mianowicie, górną stację kolejki ukryto w zabytkowym budynku Palazzo Suardi, jednym z najstarszych pałaców Bergamo, wzniesionym w XIV wieku.
Bergamo zwiedzałam z moją córką Martą, która przyjechała do mnie na Święta Wielkanocne. Każdy jej przyjazd był dla nas okazją do wspólnego zwiedzania i oglądania różnych ciekawych miejsc; tym razem wybór padł na niezbyt odległe Bergamo, gdzie przede wszystkim chciałyśmy zobaczyć spektakularne Górne Miasto. Po krótkiej podróży pociągiem wysiadłyśmy na dworcu w Dolnym Mieście, skąd bez problemu trafiłyśmy do stóp wzniesienia, gdzie posadowiła się bergamska starówka. Aby dotrzeć na górę, mogłyśmy skorzystać z szybkiej kolejki funicolare, jednak wybrałyśmy Salita della Scaletta, uroczą drogę pieszą, dzięki czemu miałyśmy świetny widok na zielone zbocza wzgórza w wiosennej szacie i potężne mury obronne, wzniesione przez Wenecjan w XVI wieku.
Po pokonaniu sporej ilości schodów a następnie kamiennego wiaduktu, dotarłyśmy do Porta San Giacomo, pięknej bramy z białego marmuru, ozdobionej rzeźbą przedstawiającą lwa św. Marka, widomego znaku weneckiego panowania. Tuż za bramą, weszłyśmy w plątaninę wąziutkich, brukowanych uliczek, gdzie nasz wzrok przyciągały malownicze detale - balkony z kutego żelaza, śliczne okienka z małymi szybkami oprawionymi w ołów, wyblakłe freski, kamienne portale i wymyślne, mosiężne kołatki. Wielokondygnacyjne budynki sprawiały, że ulice wyglądały niczym głębokie, niemal bezludne tunele. Jedynie w ścisłym centrum, na placykach przed popularnymi lokalami gastronomicznymi, widać było większe grupki osób. Była to przede wszystkim młodzież i turyści, ci ostatni niezbyt liczni, bo do rozpoczęcia sezonu było jeszcze dość daleko.
Nieco więcej ludzi zastałyśmy na Piazza Vecchia; nie było w tym nic dziwnego, ponieważ wraz z przyległym Piazza Duomo jest to serce miasta, ze wspaniałymi zabytkami, z których palma pierwszeństwa należy do kaplicy grobowej Bartolomeo Colleoniego. Ten dzielny kondotier wyróżniał się nie tylko wielką sprawnością jako żołnierz i dowódca, oprócz tego, cieszył się wielkim szacunkiem swoich współczesnych, ponieważ był człowiekiem lojalnym wobec swoich mocodawców a do tego łaskawym zwycięzcą - nigdy nie dopuszczał do zwyczajowych rabunków i gwałtów wobec zwyciężonych. Tu może zmartwię tych, którzy uwierzyli w pikantną legendę, co do atrybutów, mających związek z nazwiskiem i herbem Colleonich - nieprawdą jest, jakoby ów bohater miał trzy jądra ! Faktycznie, trzykrotnie powtórzony wizerunek męskich genitaliów (coglioni) znajduje się w jego herbie, również przydomek, który z biegiem czasu stał się nazwiskiem, ma podobną proweniencję, jednak jedno i drugie było notowane w tej rodzinie już na początku XII stulecia a Bartolomeo żył w wieku XV, co jednoznacznie zaprzecza popularnej legendzie.
Niemniej cechowała go wielka duma rodowa i osobista, której dał wyraz zamawiając sobie imponujący grobowiec. Jest to wspaniały monument w renesansowym stylu, wyróżniający się na tle otaczających go późnogotyckich budowli. Twórcą projektu i jego głównym wykonawcą był Giovanni Antonio Amadeo, znany również z tego, że miał znaczący udział w stworzeniu wspaniałych dzieł dla Certosy nieopodal Pavii link. Nie będę tu szczegółowo opisywać kaplicy i jej detali, gdyż jest to trudne bez nieskończonego mnożenia pochlebnych przymiotników. Jest to budowla bardzo wysmakowana, z fasadą ozdobioną licznymi elementami z marmuru w kolorze białym, szarym i różowym oraz niezbyt dużą, ale bardzo dekoracyjną rozetą. Również wnętrze kaplicy budzi zachwyt dzięki pięknym obrazom, licznym posągom i płaskorzeźbom. Całe to bogactwo tworzy harmonijną, choć dość kokieteryjną całość i szczerze mówiąc, mimo obecności sarkofagów, nie przytłacza grobową atmosferą. W kaplicy spoczął nie tylko Bartolomeo, jeszcze za jego życia pochowano tu córkę Colleonich Medeę, która zmarła w wieku piętnastu lat.
Choć jak już wspomniałam, nie był to absolutnie szczyt sezonu turystycznego, wewnątrz było dużo ludzi i panowało spore zamieszanie, co utrudniało dokładne przyjrzenie się wszystkim intersującym detalom; mimo to, trudno było nie dostrzec, że na życzenie fundatora powstał monument naprawdę wyjątkowy.
W pewnym sensie kaplica Colleonich jest częścią bazyliki Santa Maria Maggiore, gdyż powstała w miejscu jej dawnej zakrystii, jednak ma osobne, zewnętrzne wejście, tuż obok portalu, który prowadzi do wnętrza kościoła. Ciekawostką jest to, że bazylika nie posiada zwyczajowej, okazałej fasady z głównym wejściem, w zamian za to, są tu dwa piękne portale z rzeźbami, przedstawiającymi postacie świętych, Chrystusa i apostołów, autorstwa Giovanniego da Campione. Oprócz tego, północny portal ozdobiono dwoma lwami wykutymi w czerwonym marmurze, natomiast przy południowym także zobaczymy dwa lwy, tym razem z marmuru w kolorze białym. Nieopodal tych portali, są jeszcze dwa dodatkowe, mniej ozdobne wejścia. Bazylika z zewnątrz zachowuje surowy styl romański, natomiast jej wnętrze w XVII wieku poddano poważnym zmianom, nadając mu barokowy wystrój, jednak mimo to, w katedrze nadal można znaleźć pozostałości fresków z XIV wieku. Nieopodal kaplicy Colleonich znajduje się jeszcze jedna część kompleksu należącego do Piazza Duomo, jest to baptysterium, które mimo ciekawej formy i ładnej, marmurowej okładziny, na tle kaplicy prezentuje się dość skromnie. Plac zamyka katedra pod wezwaniem św. Aleksandra; jej budowę rozpoczęto pod koniec XV wieku, jednak prace zakończono dopiero w ostatnich latach XVII stulecia. W XIX wieku świątynia znów przeszła liczne przeróbki, w tym czasie dodano jej elegancką fasadę z białego marmuru. Ciekawą informacją jest to, że w okolicy Bergamo, w małej wiosce Sotto il Monte, urodził się Angelo Giuseppe Roncalli, znany jako papież Jan XXIII kanonizowany w 2014 roku. W jednej z kaplic katedry przechowuje się jego tiarę, trumnę oraz kilka przedmiotów osobistych.
Ze względu na zakaz używania flesza, zrezygnowałam z robienia zdjęć we wnętrzach kompleksu, gdyż w słabo oświetlonych pomieszczeniach było dość trudno o ich przyzwoitą jakość. Poza tym, szczerze mówiąc, w owym czasie nie myślałam o prowadzeniu bloga, więc też nie czułam potrzeby fotografowania wszystkiego, jak to miało miejsce nieco później.
Tuż obok możemy zobaczyć inne ważne zabytki Bergamo, jednym z nich jest XII wieczne Palazzo della Ragione, przez wieki będące politycznym centrum miasta. Palazzo, podobnie jak wiele podobnych budowli tego typu, jest wzniesione w (zdawać by się mogło) odwróconym porządku - ciężki masywny korpus posadowiono na raczej lekkim portyku loggii. Ten porządek miał istotne uzasadnienie - Sala Rady niejednokrotnie bywała ostatnim schronieniem władz miasta przed rozsierdzonym tłumem niezadowolonych współmieszkańców... Jedyną w swoim rodzaju ciekawostką tego budynku jest Meridiana, podłogowy gnomon albo inaczej zegar słoneczny, będący jednocześnie kalendarzem, zbudowany w XVIII wieku. Jego działanie polega na tym, że po posadzce, gdzie umieszczono marmurowe płyty z odpowiednimi znakami przesuwa się promień słońca, w sposób adekwatny do pory dnia i roku. Niegdyś był on niezawodny w swoich wskazaniach, jednak obecnie z racji przesunięcia osi Ziemi nie jest już tak dokładny, jak w czasach kiedy go zbudowano. Pod arkadami loggii można przejść z Piazza Duomo na Piazza Vecchia, gdzie po przeciwnej stronie placu znajduje się śliczna fontanna z różowego marmuru. Za nią wznosi się Palazzo Nuovo, z piękną neoklasyczną fasadą z marmuru w kolorze białym. Jest to siedziba biblioteki im. Angelo Mai, instytucji bardzo ważnej dla włoskiej kultury z uwagi na wartość historyczną posiadanych zbiorów. Obecnie biblioteka posiada ok. 700 tys. woluminów, w tym inkunabuły, starodruki, autografy i manuskrypty a także fotografie i czasopisma.
Innym interesującym zabytkiem jest znajdująca się nieopodal Torre Civica, czyli Wieża Miejska, wzniesiona w XI- XII wieku. Pełniła ona wiele funkcji, była wieżą mieszkalną, siedzibą podesty a nawet więzieniem. Kilkakrotnie przebudowywana i podwyższana, obecny kształt przybrała w XIX wieku. W okresie średniowiecza wieżę wyposażono w zegar i dzwony, największy z nich, zwany Campanone, waży 7 ton. Zgodnie z tradycją dzwon bije sześćdziesiąt razy w południe, tyleż samo o godzinie dziewiątej jeśli zbiera się Rada Miejska, natomiast aż sto osiemdziesiąt razy o godzinie dwudziestej drugiej, co niegdyś było sygnałem dla mieszkańców, że należy zamknąć miejskie bramy a w domach zgasić światła. Obecnie wieża jest udostępniona jako punkt widokowy a na górę można wjechać windą. Chodząc po mieście zatoczyłyśmy wielkie koło; po drodze mijałyśmy małe sklepiki z lokalnymi produktami, o pięknie zaaranżowanych wystawach z wielkanocnymi akcentami, przytulne bary i kawiarenki. Ta część miasta jest naprawdę urzekająca a możliwość podziwiania jej urody w ciszy i spokoju dawała naszej wycieczce dodatkowy walor. Być może, w pełni sezonu turystycznego to się zmienia, nie wiem, ponieważ nie miałam takiego doświadczenia, dla nas było to miejsce, gdzie miałyśmy wrażenie, że naprawdę czas się zatrzymał.
Spacerując, dotarłyśmy na wzgórze św. Eufemii, gdzie już w średniowieczu mieściła się twierdza zwana Rocca di Bergamo. Na przestrzeni wieków była poddawana różnym modernizacjom i ulepszeniom, gdyż z racji swego dominującego położenia zawsze stanowiła bardzo ważny element miejskich umocnień.
Współcześnie w cytadeli mieści się Muzeum Historyczne a na jej dziedzińcu odbywają się uroczystości patriotyczne. Z twierdzy jest wspaniały widok na niezbyt odległe Alpy Orobie i również bardzo malowniczą, bliższą okolicę. Osobiście urzekła mnie piękna zielona łąka rozciągająca się na zboczu wzgórza, świetne miejsce odpoczynku dla kotów i ludzi...
Dla porządku dodam, że w Bergamo był jeszcze jeden zamek, zwany Castello di San Vigilio. Jego ruiny z imponującą wieżą znajdują się na wysokim wzgórzu, będącym świetnym punktem widokowym, podobnie jak do Bergamo Alta można tam dojechać kolejką szynowo -linową.
Jeśli ktoś chciałby zobaczyć więcej zdjęć uroczych zakątków Bergamo i elementów Meridiany jest link do albumu >
pisz, pisz; swietn relacja :)
OdpowiedzUsuńKochana jesteś, dzięki za wsparcie bo powrót po tak długim czasie nie jest łatwy...
UsuńJak miło się Panią czyta.Dobrze Panią widzieć. Myślałam często o Pani.Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo miło czytać takie życzliwe słowa ! Mam nadzieję, że mimo wszystko uda mi się kontynuować tego bloga. Serdecznie pozdrawiam i dzięki za wsparcie.
UsuńTak bardzo cieszę się, że reaktywowałaś swój blog. Nie mam pojęcia co sprawiło, że zaprzestałaś jego prowadzenia. Jednak muszę Ci powiedzieć, że sprawiałaś ogromną radość wielu osobom, swoimi przepięknymi postami. Boleję, że fajne blogi milkną. Jednak nie mogę pogodzić się z faktem, że są likwidowane. Przecież można zrobić moderowanie lub blokowanie komentarzy i wtedy hakerzy nie mają wejścia. Zauważyłam w statystykach, że wpadasz do mnie. Bardzo mnie to cieszyło.
OdpowiedzUsuńDroga Sukieneczko, nie znikaj więcej, dawaj ludziom radość, swoimi pięknymi postami, przeżyciami, zdjęciami. Nie każdy może podróżować ze względu na finanse, zdrowie i inne przyczyny. Jednak dzięki takim wspaniałym blogom jak Twój, mogą poznawać piękny i przecież tak różny świat.
Życzę Ci dużo słońca w listopadową niedzielę:)
Byłam w Bergamo. To miasto zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Każdy kto zobaczy kaplicę Colleoni jest nią oczarowany. Fasada zachwyciła mnie inkrustacją i polichromowaną dekoracją marmurową w białych, czerwonych i czarnych pastylkach.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno i serdecznie pozdrawiam:)
Czy przypadkiem dwa moje komentarze nie znajdują się w spamie?
OdpowiedzUsuńBlogger ostatnio płata straszne figle.
Serdecznie pozdrawiam:)
Odpowiadam za jednym zamachem na wszystkie trzy komentarze. Droga Lusiu, sprawiłaś mi ogromną przyjemność swoim pierwszym komentarzem i szczerze mówiąc, dodałaś mi skrzydeł do dalszej pracy. W sumie to już lata minęły kiedy pisałam regularnie, ale to był dla mnie naprawdę bardzo zły czas ze względu na wiele zawirowań związanych ze zdrowiem. Mam za sobą jedną operację, czeka mnie jeszcze jedna, później jeszcze zabieg neurochirurgiczny a później powinnam wrócić do normalności. Nie będę się rozpisywać na ten temat ale reasumując wyglądało to tak, że pisanie na klawiaturze laptopa było kompletnie poza moimi możliwościami, teraz na co dzień żyję na lekach przeciwbólowych ale przynajmniej na kilka godzin mam względny spokój. W tej chwili mogę pisać trzymając laptopa na kolanach (Marta kupiła mi świetną podkładkę - poduszkę z antypoślizgową deseczką) więc będę próbować pisać regularnie. To tyle moich smutnych wynurzeń teraz postaram się pisać tylko o rzeczach pięknych, które trafiają do duszy i serca. Na pierwszy ogień wzięłam Bergamo z jego niezaprzeczalną urodą, którą znasz, ale mam jeszcze nieco tematów z Włoch i z Polski, których dotąd nie poruszałam. Co do komentarzy - mogą się pojawiać z opóźnieniem bo byłam zmuszona włączyć moderację. Ostatnio zawzięli się na mnie jacyś tureccy reklamodawcy i ciągle próbują coś zamieszczać, więc postanowiłam położyć na to tamę. Serdecznie pozdrawiam i bardzo ci dziękuje za słowa otuchy!
UsuńCos stalo sie z blogiem? Czy to tylko ja nie moge otworzyc ostatniego wpisu? Dostaje wiadomosc, ze blog nie istnieje, chociaz widac
OdpowiedzUsuńboczne szpalty.
O jaki konkretnie chodzi? Ostatni widoczny powinien być ten o Tadeuszu Borowskim, następny się tworzy, na razie jest w wersji roboczej, pewnie będzie lada moment, muszę jeszcze zobaczyć czy wszystko jest ok. Ale swoją drogą jest też koszmar z indeksowaniem postów a te, które czekają w kolejce są niewidoczne. Nawet się zastanawiam gdzie by się tu przenieść.
OdpowiedzUsuńWordpress nie jest idealny, bezplatny sprawial klopoty z komentarzami, ale ogolnie jest OK. Strona twojego blogu jest calkiem pusta, z lewej strony sa popularne wpisy I ten byl pierwszy, dlatego na tym komentuje. Na mojej Blogger stronie pokazal sie nowy wpis z tytulem o zmianie nazwy, ale bez zadnego tekstu, a jak kliknelam na link to tak jak wspomnialam puste miejsce.
OdpowiedzUsuńUsunęłam posta wersji roboczej którego chciałam poprawić (nie powinien się wyświetlać) i opublikowałam nowy o Szwajcarii. Może będzie dobrze. Zastanowię się nad Wordpressem bo mnóstwo moich postów jest niewidocznych ponieważ podczas indeksacji Google poustalało bezsensowne adresy kanoniczne teraz w wyszukiwarce jest tylko tytuł bloga miesiąc i rok. Pozdrawiam!
UsuńJak dobrze, że mogę tutaj wpadać. Przede wszystkim życzę powrotu do zdrowia. Ja z powodu pokaźnego bagażu lat mogę tylko w zasadzie zwiedzać i fotografować najbliższe okolice pięknego kraju. Dzięki Twojemu pisaniu poznaję dalsze zakątki, za co dziękuję. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńObawiam się, że jedziemy na tym samym wózku...ja też nie zaliczam się do młodzieży a lata ciężkiej pracy (50 lat w pielęgniastwie) nieco mnie zrujnowały. Czekam na operację stawu biodrowego (jeden już jest zrobiony) i termolezję, Później mam zamiar znowu śmigać, tak jak to było jeszcze parę lat temu. Na szczęście zostały mi wspomnienia i zdjęcia, więc mogę chociaż pisać ( do niedawna nie mogłam siedzieć przy laptopie). Jesli nie będę wyjeżdżać w szeroki świat, to będę się starała robić to co Ty. bo na razie to tylko spacery do 500 m. Serdecznie pozdrawiam, cieszę się że Ci się u mnie podoba i gratuluję pasji. Grunt to pogoda i młodość ducha!
UsuńNo proszę, pokazałaś jak świat i przyroda mogą być piękne. Nic dziwnego, że człowiek pragnie żyć jak najdłużej :)
OdpowiedzUsuńCzego życzę Tobie i sobie, byle w dobrej formie! Serdecznie pozdrawiam!
Usuń