sobota, 5 marca 2016

Lombaria. Certosa di Pavia, czyli pustelnia nieopodal Pavii.


Certosa di Pavia jest jednym z najwspanialszych zabytków Lombardii. Każdego miłośnika sztuki sakralnej ( i nie tylko), który na kilka dni zawita do Mediolanu  gorąco zachęcam do jej odwiedzenia, ponieważ jest to obiekt naprawdę wart tego, aby poświęcić mu nieco czasu. Można tam bez trudu dotrzeć samochodem lub za pomocą komunikacji publicznej, w tym drugim wypadku mamy do dyspozycji pociąg albo autobus.

Certosa (w tłumaczeniu na  język polski pustelnia), jak na to wskazuje jej nazwa, leży nieopodal Pawii, od której dzieli ją około ośmiu kilometrów; natomiast do Mediolanu jest ich nieco ponad dwadzieścia, co ( w zależności od środka lokomocji) przekłada się na mniej więcej 20-40 minut jazdy. Ja byłam w Certosie dwa razy, po raz pierwszy na początku mojego pobytu w Lombardii, zachęcona przez Daria i Patrycję, właścicieli domu, w którym mieszkałam. Od nich dowiedziałam się o tym zabytku a także o jego walorach historycznych i artystycznych. Ta pierwsza wizyta pozostawiła w mojej pamięci niezatarte wspomnienie a jednocześnie pewien niedosyt; ponieważ przepiękna fasada kościoła była właśnie remontowana i przesłaniały ją rusztowania, mogłam zobaczyć jedynie jej fragmenty.

Poza tym, było to w czasach, kiedy dopiero zaczęłam interesować się fotografią, więc nie zawsze byłam zadowolona z efektów moich poczynań w tym względzie; także i tym razem część ujęć w zasadzie była do wyrzucenia... Co prawda, kupiłam sobie ładny album przedstawiający uroki tego zabytku, ale to przecież zupełnie co innego, niż zrobione przez siebie zdjęcia, których można dowolnie używać. Podczas tamtej wizyty próbowałam sfotografować wnętrze kościoła, jednak było to zadanie przerastające moje umiejętności; zarówno wysokość, na jakiej umieszczono większość pięknych fresków a także niewielka ilość światła sprawiły, że zdjęcia robione bez flesza były prawie nieczytelne (z reguły jego używanie w tego rodzaju obiektach jest zabronione, podobno z uwagi na ochronę malowideł wykonanych farbami na bazie substancji organicznych, które łatwo ulegają rozkładowi).

Po paru latach wybrałam się tam ponownie, aby nadrobić zaległości, jednak i tym razem spotkał mnie ogromny zawód, gdyż okazało się, że tymczasem wprowadzono surowy zakaz fotografowania, zarówno we wnętrzu kościoła, jak i na klasztornych dziedzińcach... Rozmawiałam na ten temat z jednym z zakonników, który powiedział mi, że ma to na celu ochronę wizerunku obiektu. Z ironią stwierdziłam, że zapewne chodzi o zakaz robienia marnych "turystycznych" zdjęć, które np. po publikacji w internecie mogłyby dać fałszywy obraz zabytku; jednak wdaje mi się to dość naciągane, bo jak sądzę, chodzi przede wszystkim o to, że odwiedzający pozbawieni możliwości fotografowania z konieczności kupią publikacje dostępne w klasztornym sklepiku (czyli, jak nie wiadomo o co chodzi z pewnością chodzi o pieniądze).

Szczerze powiem, że choć mam szacunek do racjonalnie uzasadnionych zakazów,  to w tym momencie obudziła się we mnie anarchistka i ze złośliwą satysfakcją zaczęłam łamać ten idiotyczny przepis, kiedy tylko mogłam. O ile bez trudu udawało się to na zewnątrz, to w dobrze pilnowanym kościele nie było takiej możliwości, więc pozostały mi jedynie wspomnienia, kilka kiepskich zdjęć z pierwszego pobytu oraz album, o którym już pisałam. 

Certosa powstała dzięki Gian Galeazzo Viscontiemu, władcy Mediolanu. W zamyśle miał to być klasztor zakonu kartuzów i kościół, przeznaczony na rodowe mauzoleum książęcej rodziny. Budowę rozpoczęto w ostatnim dziesięcioleciu XIV wieku; co ciekawe, pięćdziesiąt lat później, jako główny architekt pracował tu Guiniforte Solari, będący nie tylko jednym z współtwórców mediolańskiej katedry, lecz także kościoła Santa Maria delle Grazie, który z kolei Sforzowie, następcy Viscontich, wybrali na miejsce swego ostatniego spoczynku. Certosa di Pavia, to obiekt nie tylko bardzo piękny, imponuje również jego wielkość, o której daje wyobrażenie zdjęcie ryciny, jaką umieściłam powyżej. Oprócz wspaniałego kościoła, są tu też liczne zabudowania klasztorne, skrzydło pałacowe, przeznaczone dla rodziny książęcej oraz zabudowania gospodarcze. Wszystko to tworzy nadzwyczaj harmonijną całość, otoczoną wysokim, ceglanym murem. Kiedy znajdziemy się w jego pobliżu, widzimy najpierw prześliczną kopułę wznoszącą się nad łamanym dachem kościoła, ozdobioną białymi kolumienkami krużganków, otoczoną licznymi "młodszymi siostrami" strzelistymi wieżyczkami i uroczymi pinaklami.

Do Certosy wchodzi się przez obszerną, sklepioną bramę, gdzie piękne freski dają nam przedsmak tego, co zobaczymy, kiedy przejdziemy dalej. Ale mimo tej zapowiedzi, gdy naszym oczom ukazuje się fasada kościoła sprawiająca wrażenie koronki wyrzeźbionej w marmurze, nie sposób oprzeć się uczuciu niezmiernego podziwu dla talentu architektów i rzeźbiarzy, którzy stworzyli to wspaniałe dzieło. Niejednokrotnie na łamach tego bloga dawałam wyraz mojemu uwielbieniu dla stylu romańskiego, ponieważ według mnie, jest on najbliższy duchowi ewangelii; budowle sakralne z późniejszych okresów, choć w założeniu wzniesione na chwałę Stwórcy, moim zdaniem zaspokajają raczej nasze ludzkie potrzeby...

Jednak także w tych pozostałych przypadkach, takie rozważania nie mają żadnego wpływu na moje poczucie, że patrzę na coś, czego uroda przemawia jeśli nie bezpośrednio do serca, to z pewnością do mojego umysłu, co sprawia, że zachwyt nad kunsztem artystów jest dla mnie nieodłącznym aspektem zwiedzania. Fasada Certosy powstawała na przestrzeni trzydziestu lat i jest dziełem wielu rąk, lecz mimo to, wygląda pięknie i spójnie. Nie będę tu wymieniać wszystkich rzeźbiarzy, gdyż takie informacje bez trudu można znaleźć w internecie, warto jednak wspomnieć, że większości byli oni synami lombardzkiej ziemi lub pochodzili z przyległego Kantonu Ticino (że wspomnę tu nazwiska Solari, Briosco czy Amedeo). Świątynia składa się z trzech naw i ma wyraźnie gotycki charakter dzięki smukłym kolumnom i krzyżowo-żebrowym sklepieniom, jednak można tu znaleźć także liczne elementy przynależne do epoki renesansu. Stało się tak z uwagi na zmiany, jakie wprowadzono do pierwotnego projektu kościoła; ponieważ jego budowa trwała ponad sto lat, naturalną koleją rzeczy w tym czasie zmienił się gust i obowiązujący styl, co oczywiście nie pozostało bez wpływu na realizację. 

We wnętrzu znajdziemy liczne dzieła bardzo utalentowanego malarza Ambrogio da Fossano, zwanego Bergognone, który co prawda urodził się w sąsiednim Piemoncie, jednak to właśnie Lombardii poświęcił swoje siły twórcze. Oprócz Certosy, także w wielu kościołach Mediolanu, Lodi i Bergamo można do dziś oglądać jego niezwykle piękne freski oraz umieszczane w ołtarzach olejne malowidła na desce (były to jego ulubione techniki) poza tym, wiele innych wykonanych przez niego obrazów można zobaczyć w wiodących muzeach na całym świecie. Tym razem oczarował mnie przede wszystkim fresk jego pędzla przedstawiający Madonnę, której Gian Galeazzo Visconti ofiarowuje model Certosy; dominuje na nim wspaniały błękitny kolor o odcieniu zbliżonym do ultramaryny, jakiego nie widziałam nigdzie poza tym miejscem. Urzekła mnie też niepospolita uroda Marii, miałam okazję oglądać kilka Madonn namalowanych przez Bergognone, zarówno bezpośrednio, jak i na reprodukcjach;  mam wrażenie, że zazwyczaj pozowała do nich ta sama modelka, ponieważ w większości mają one bardzo podobne rysy twarzy. Te wizerunki może nie tyle uderzają klasyczną urodą oblicza, co wyrazem słodyczy i zadumy nad cudem, jaki stał się udziałem Marii. W jej spojrzeniu, które kieruje w stronę swojego dziecka nie ma matczynej radości, można z niego wyczytać pełne lęku pytanie, w jaki sposób wypełni się jego przeznaczenie... Oprócz Bergognone także inni, sławni  malarze pozostawili tu dowody swojego talentu, wystarczy wymienić nazwiska Morazzone, Cerano, czy Guercino. W kościele można też podziwiać przepięknie intarsjowane rzeźbione stalle oraz okazały pomnik grobowy fundatora, księcia Gian Galeazza. Jednak pośród tych wszystkich wspaniałości mnie najbardziej urzekł inny nagrobek, będący dziełem Cristofora Solariego.

Miał on być miejscem pochówku Ludovica Moro i jego żony Beatrice d'Este, jednak los zrządził inaczej; Moro dokonał żywota we francuskiej niewoli a jego żona, która zmarła przy porodzie i odeszła z tego świata w bardzo młodym wieku, została pochowana w mediolańskim kościele Santa Maria delle Grazie. Na nagrobku możemy zobaczyć książęcą parę spoczywającą obok siebie a ich twarze są wspaniałym przykładem rzeźby portretowej. Przepięknie oddane stroje i realizm postaci są po prostu uderzające, dzięki temu możemy się dowiedzieć, jak niewielkiej postury była księżna; nie tylko jest przedstawiona jako dużo niższa od męża, widać także, że dodawała sobie wzrostu chodząc w butach na bardzo grubych platformach.

Mnie uderzyło to, że jej twarz została przestawiona z wyrazem nieopisanego spokoju, rysy są zmiękczone w sposób naturalny dla pozycji leżącej, dzięki czemu ta młoda kobieta wygląda niczym pogrążona w głębokim, spokojnym śnie. Długo nie mogłam rozstać się z tym miejscem, na szczęście podczas pierwszej wizyty udało mi się zrobić zdjęcia, które choć w części oddają piękno tego monumentu. Po zwiedzeniu kościoła przeszłam do części klasztornej, gdzie mogłam zobaczyć tzw. mały krużganek, czyli wewnętrzny ogród z fontanną pośrodku, otoczony prześlicznym portykiem, ozdobionym smukłymi, marmurowymi kolumnami i płaskorzeźbami z terakoty. Jego urok kompletuje niezwykle piękny widok na boczną ścianę kościoła i transept oraz kopułę wznosząca się ponad nimi.

Duży krużganek (125x100m) jest ozdobiony równie bogato, jednak jego uroda jest zupełnie innego rodzaju; o ile w małym piękno jest mocno skondensowane, w dużym zauważamy przede wszystkim zieloną połać rozległego trawnika otoczonego podobnym portykiem, ponad którym wznoszą się niewielkie domki, niegdyś będące mieszkaniem 24 zakonników. Każdy z tych domków składał się z pomieszczenia mieszkalnego, maleńkiej kapliczki i mikroskopijnego ogródka, ze studnią i kamiennym siedziskiem. Zakon kartuzów, dla którego wzniesiono klasztor był zakonem kontemplacyjnym, więc mnisi większość czasu spędzali w tych pustelniach na modlitwie oraz uprawianiu grządek z ziołami i warzywami, zaś pozostałą żywność dostarczano im z zewnątrz przez specjalne okienko.

Wspólna modlitwa i posiłek w głównym refektarzu przylegającym do małego krużganka, były dozwolone jedynie w dni świąteczne, poza tym mnichów obowiązywała reguła samotności i milczenia. Po kartuzach Certosę przejęli cystersi, następnie karmelici, później znów wrócili kartuzi a dziś ponownie mieszkają tu cystersi, chociaż od 1866 roku cały obiekt jest własnością państwa. Obecnie w klasztorze żyje jedynie siedmiu zakonników należących do tego zgromadzenia; zajmują się oni oprowadzaniem turystów, produkcją rozmaitych nalewek a także uprawą ziół, które sprzedają w sklepie wyglądającym niczym dawna apteka. Oprócz owych produktów można tam nabyć różnego rodzaju zdjęcia, albumy i pamiątki związane z Certosą. Ich główną zaletą jest to, że na ogół są raczej w dobrym guście i nie straszą tandetnym wyglądem. Nieopodal, w długim korytarzu prowadzącym do sklepu jest ciekawa wystawka, stworzona z kart dawnego zielnika. Oglądając ją, wyobrażałam sobie pracowitych zakonników, jak przed wiekami zasuszali i opisywali te rośliny, które całkiem nieźle przetrwały do naszych czasów...

Odwiedzając Certosę, należy koniecznie zajrzeć do muzeum w dawnym Pałacu Książęcym, który tworzy ścianę zamykającą główny dziedziniec po lewej stronie. Został on wzniesiony na potrzeby dworu Viscontich i Sforzów, jako ich letnia rezydencja; był też miejscem, gdzie książę zatrzymywał się, kiedy polował w okolicznych lasach. Pomysłodawcą i organizatorem muzeum był Luca Beltrami, ten sam, który nadzorował prace podczas restauracji Castello Sforzesco w Mediolanie (pisałam o tym tutaj). Dzięki niemu w muzeum możemy obejrzeć bogatą gipsotekę, zbiory renesansowej rzeźby, malowideł na desce oraz wiele innych, ciekawych artefaktów. Jak pisałam na wstępie, naprawdę warto poświęcić kilka godzin na dotarcie do Certosy i jej zwiedzanie, gdyż jest to świetny przykład lombardzkiej architektury sakralnej, który z pewnością zapadnie w pamięć każdego miłośnika historii i sztuk pięknych.


Więcej zdjęć można obejrzeć w albumach >



Kościół i klasztor nożna zwiedzać do południa oraz po południu (w lecie nieco dłużej) wstęp jest wolny, jednak dobry obyczaj nakazuje wrzucenie choć niewielkiej kwoty do jednej z kościelnych skarbonek. Dojazd z Mediolanu jest dość prosty, jak już pisałam, w tym celu można skorzystać z pociągu Tre Nord relacji Milano - Pavia. Po krótkiej podróży wysiadamy na stacji Certosa, w zasadzie niemal na tyłach klasztoru, więc wystarczy iść asfaltową ścieżką wzdłuż muru, jaki go otacza, w prawo, lub w lewo, bo tak, czy inaczej dojdziemy do bramy wejściowej. Jeśli wybierzemy autobus, należy dojechać zieloną linią metra do stacji Famagosta (kierunek Abiategrasso), po wyjściu na ulicę znajdziemy się nieopodal przystanku autobusu odjeżdżającego w kierunku Pavii. Wysiadamy w centrum miasteczka Certosa, skąd do klasztoru doprowadzi nas piękna, zadrzewiona aleja.

Natomiast gdyby kogoś zainteresowały wielkie, miedziane kotły na jednym ze zdjęć, informuję, że nieopodal jest wytwórnia popularnego włoskiego serka "Certosa"  gdzie niegdyś podczas jego produkcji używano właśnie takich urządzeń.  Obecnie są one jedynie pamiątką przeszłości i ozdobą trawnika przed fabryczką.




27 komentarzy:

  1. Ach te Włochy. Życia by brakło na te wszystkie zabytki :)
    A co do zakazów fotografowania chodzi wyłącznie o kasę. Uzasadniony jest jedynie zakaz flesza przy polichromiach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, ja tam była dość długo i puszczałam się na zwiedzanie w kazdej wolnej chwili a widziałam jedynie maleńki ułamek...co do flesza i fresków tłumaczone jest to składem farb na bazie substancji organicznych, którym to podobno szkodzi. Z tym bym nawet nie dyskutowała ale całkowity zakaz jest wg. mnie po prostu bezsensowny.

      Usuń
  2. Bardzo ciekawe miejsce, bo piękne i jak dla mnie mało znane, gdzieś czytałam czy słyszałam a ta relacja taka wciągająca!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Mażenko, każdemu polecam Certosę bo naprawdę warto tam zajrzeć.

      Usuń
  3. Włochy są przepiękne.
    Można się w tym kraju zakochać.
    Zapraszam do mnie na Urokliwe Miejsca i...
    A oto adres:http://urokliwemiejsce.wordpress.com
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, zajrzałam i poczytałam, faktycznie miejsca są ciekawe. Również pozdrawiam!

      Usuń
  4. To takie włoskie delicje. Jak już nacieszymy się tym co znane w Mediolanie, to wyjazd do tego miejsca daje poczucie spokoju i piękna. Miejsce, które można bez pośpiechu zwiedzić i mieć tylko dla siebie wybrane fragmenty.
    Co do zakazu fotografowania, zazwyczaj go łamię do pierwszego ostrzeżenia.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę że mamy podobny stosunek do tego rodzaju zakazów, osobiście uważam że jest to nie w porządku w stosunku do turystów. O ile mogę zrozumieć że zabrania się używania flesza to całkowity zakaz wg. mnie jest nadużyciem swojej uprzywilejowanej pozycji.

      Usuń
  5. Ciekawa relacja. Piękne miejsca i szkoda, że był zakaz fotografowania :( Denerwuje mnie to, że nie można robić zdjęć, ale można kupić drogi album ze zdjęciami :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda faktycznie, bo o ile mam sporo zdjęć z zewnątrz (z pewnością mogłyby być ciekawsze gdybym nie musiała kobinowac przy ich robieniu) ale szkoda mi że nie mogłam fotografować wewnątrz kościoła, tym bardziej że w internecie taz jest mało takich zdjęć i nie najlepszej jakości. Pozdrawiam;)

      Usuń
  6. Przepiękne miejsce. Niestety, nie jest mi znane.
    Czytając jak zwykle bardzo piękną relację, miałam odczucie że spaceruję razem z Tobą. Mnie również denerwuje zakaz fotografowania. W Polsce też jest kilka takich miejsc gdzie obowiązuje zakaz.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nadarzy Ci się okazja nie omieszkaj tam pojechać, jestem pewna że będziesz oczarowana! Również pozdrawiam;)

      Usuń
  7. Wspaniałe miejsce, ale mi miałam okazji go zobaczyć, może kiedyś. Miło, że choć zdjęcia mogę pooglądać u Ciebie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę warto tam zajrzeć chociaż to nieco z dala od utartych szlaków.Także pozdrawiam!

      Usuń
  8. Przy następnej wizycie w Mediolanie zapuszczę się to Certosy. Styl romański we Włoszech jest rzeczywiście wspaniały i niepowtarzalny. Mnie zachwyciła Bazylika św. Ambrożego w Mediolanie i wspaniałe kapitele na dziedzińcu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, S. Ambrogio jest wspaniały byłam tam kilkakrotnie więc pewnie kiedyś o nim napiszę chociaż zdjęcia ku mojemu żalowi niezbyt mi wyszły.

      Usuń
  9. Ciekawe miejsce i dla mnie. Odpocząłbym tu od codziennego szumu. Z lotu ptaka wygląda fantastycznie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo sporej ilosci turystów jest tam dość spokojnie a co dopiero kiedy turyści odejdą, zamyka się bramę i zostaje tylko siedmiu zakonników...

      Usuń
  10. Bardzo lubie odwiedzac tego typu miejsca. Chociaz moja wiara jest slaba, dobrze sie w nich czuje. W temacie zakazu fotografowania, mnie rownez to do szalu doprowadza. Przykladowo w katedrze w Durham jest calkowity zakaz fotografowania, a np. w Ripon za 3 funty mozesz sobie wykupic "zgode" i robic zdjecia do woli (oczywiscie bez flesza).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też denerwuje zgoda na fotografowanie za opłatą, mimo to w Certosie chętnie bym zapłaciła, ale nawet takiej możliwości nie przewidziano...

      Usuń
  11. Elżbieto!
    W ten radosny czas świętowania Wielkiej Nocy pragnę skierować moje myśli i serce ku niebu i prosić Zmartwychwstałego Pana o promienie nadziei, wiary i miłości dla Ciebie i dla Twojej Rodziny, na ten czas i na każdy kolejny dzień.
    Łucja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak piękne życzenia i wzajemnie takie same kieruję do Ciebie!

      Usuń
  12. Wydaje mi się, że udało Ci się pokazać urok i piękno tego kompleksu klasztornego. Piekne krużganki, ciekawa jestem jakie jest wnętrze kościoła, szkoda, że nie mozna było robić tam zdjęc choćby bez flesza... ale i tak to co pokazalaś oddaje nastrój tego miejsca.

    Zdrowych i radosnych Świąt Wielkanocnych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Aniu, co do wnętrza kościoła w Certosie jest nieco zdjęć w internecie ale też nie oddają jego wspaniałości. Cieszę się że to co pokazłam spodobało Ci się bo jak pisałam robiłam je ukradkiem i gdybym mogła nieco sie przyłożyć z pewnością byłyby lepsze...Serdecznie pozdrawiam życząc wesołych Świąt!

      Usuń
  13. Ten klasztor jest przepiękny.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapiszę sobie twojego bloga zaraz żeby mi nie umknął. Będę zaglądać często 😀😀😀 Jest co czytać i oglądać .

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz, będzie on widoczny po zatwierdzeniu.