wtorek, 9 kwietnia 2013

Piemont. Isola Bella - jej pałac i czarodziejskie ogrody.



Na rozległym obszarze Lago Maggiore, nieopodal Stresy, miasta położonego na jego zachodnim, piemonckim brzegu, wyraźnie się odcina  zatoka z trzema niewielkimi wyspami. Od wieków należą one do rodziny hrabiów Borromeo, która wydała wiele wybitnych osób: świętego Karola Boromeusza, kilku kardynałów (w tym  Federico, pisałam o nim niedawno w związku z historią kolosa w Aronie tutaj ) a także wielu senatorów i dowódców wojsk.




Szczególnie znany jest wspomniany już kardynał Federico Borromeo, mający ogromne zasługi dla włoskiej kultury, gdyż to  właśnie dzięki niemu powstała w Mediolanie Pinakoteka i Biblioteka Ambrosiana, gdzie znajduje się mnóstwo cennych zbiorów, w tym słynny "Kodeks Atlantycki" Leonarda da Vinci. Nazwisko tej rodziny nadal noszą w swej nazwie liczne wille, pałace i zamki na terenie Lombardii, co świadczy o bogactwie rodu i rozległości jego dóbr. 

Jednak  Boromeusze, mimo iż od wieków związani z tą ziemią, wywodzą się  z Toskanii - w XIV wieku jeden z członków tej rodziny przeniósł się do Mediolanu, gdzie dzięki Viscontim i Sforzom, on i jego następcy uzyskali spore posiadłości, które umiejętnie pomnażali dzięki swym wrodzonym zdolnościom .Dzisiejsi  przedstawiciele rodu chociaż nadal posiadają znaczny majątek, także nie spoczywają na laurach, pracują jako menadżerowie i prężni przedsiębiorcy, działający również na polu turystyki. Większość ich dawnych siedzib została (w całości lub częściowo) przekształcona w luksusowe hotele, a także udostępniana publiczności jako obiekty muzealne, miejsca gdzie organizuje się konferencje i bankiety. Wpływy z tych przedsięwzięć pozwalają między innymi na należyte utrzymanie owych obiektów, co ze zrozumiałych przyczyn jest ogromnie kosztowne. Jednym z takich „klejnotów w koronie” hrabiów Borromeo jest Isola Bella, maleńka wysepka, gdzie wzniesiono piękny pałac a obok niego jedyny w swoim rodzaju ogród, wspaniały przykład włoskiej architektury parkowej epoki baroku.























Jeśli przypływamy na wyspę z Verbanii, naszym oczom jako pierwszy ukazuje się właśnie ów pałac, zbudowany na jej północno - zachodnim cyplu, natomiast jeśli przybywamy od strony południowej, z niedalekiej Stresy, wita nas widok zielonych tarasów z licznymi obeliskami i posągami. Niech nikogo nie zraża brak różnorodnych kolorów na zdjęciu - jest tam mnóstwo kwiatów, jednak nie widać ich od strony wody, gdyż tarasy są zabezpieczone niewysokimi murkami, za którymi kryją się liczne rabaty i klomby. Ogród widziany z tej strony ma kształt schodkowej piramidy; ponad balustradą najwyżej położonego tarasu góruje posąg Amora na jednorożcu. To mityczne zwierzę było bowiem jednym z ulubionych symboli rodu Borromeo, a także elementem ich herbu. W ciągu mojego pobytu we Włoszech byłam kilkakrotnie na tej wyspie, gdyż  jest to miejsce, którego uroda nigdy mi nie spowszedniała.




Dziś, kiedy spacerujemy po tym wspaniałym parku pełnym zieleni i kwitnących roślin, aż trudno uwierzyć, że do lat trzydziestych XVII wieku, był to po prostu niewielki ( 320x180 metrów) skalisty kawałek gruntu.
Ówczesna głowa rodu, hrabia Carlo III Borromeo nadał jej nazwę Isola Isabella na cześć swojej pięknej żony, Isabelli d'Adda, i zlecił, aby na wysepce zbudowano pałac otoczony ogrodem. Prace rozpoczęto w 1632 roku, lecz przerwała je epidemia dżumy. Ukończono je dopiero czterdzieści lat później, dzięki staraniom synów hrabiowskiej pary Vitaliana i Gilberta, jednak swój obecny wygląd wyspa ( a przede wszystkim jej północna część) przybrała dopiero w połowie XX wieku. Czteropiętrowy budynek hrabiowskiej siedziby mimo swych znacznych rozmiarów z zewnątrz nie przytłacza nadmiarem ozdób, natomiast jego wnętrze świadczy zarówno o bogactwie rodziny a także o jej bardzo dobrym guście. 




Kiedy byłam na Pięknej Wyspie po raz pierwszy wnętrza wyglądały na nieco zaniedbane, więc gdy zawitałam tam ponownie w ubiegłym roku przeżyłam bardzo miłe zaskoczenie, ponieważ zastałam wszystko odświeżone, a ściany, których nie pokrywają tapety lub obicia, pomalowane na delikatne, pastelowe kolory. Obecnie szczególnie pięknie prezentuje się ogromny salon honorowy ze swoimi wspaniałymi sztukateriami i wielkimi oknami, przez które można podziwiać panoramę jeziora. (Nie wykluczone, że te prace przeprowadzono z okazji ślubu Lawinii Borromeo z Jaki Elkannem, o którym pisałam tutaj).




Zwiedzającym udostępniono jedynie pomieszczenia reprezentacyjne, stanowiące niewielką część budynku i tzw. groty, czyli otwarte na jezioro komnaty, znajdujące się nieomal na poziomie tafli wody. Są one chłodne i cieniste nawet w czasie największych upałów; ich ściany pokrywa wspaniała mozaika w stonowanych kolorach, wykonana z muszli, masy perłowej i tufu  wulkanicznego. W pałacowych komnatach można podziwiać cenne, flamandzkie arrasy, portrety rodzinne, piękne rzeźby, obrazy i meble, jednak  mnie szczególnie urzekła bogata kolekcja marionetek w ślicznych kostiumach. Kiedy parę lat wcześniej zwiedzałam pałac, również groty nie przedstawiały się szczególnie atrakcyjnie. Wówczas były to niemal piwniczne, puste i ciemne pomieszczenia, a ich wymyślne dekoracje straciły blask. Jak się okazało, na przestrzeni tych kilku lat także i one przeszły gruntowną renowację, obecnie  umieszczono tam wspaniałą ekspozycję (jak chociażby rzeźba przedstawiająca śpiącą Wenus widoczna na zdjęciu  powyżej) co jest doprawdy budujące, gdyż widać, że niemałe wpływy z biletów są dobrze spożytkowane.




O ile wspaniałości tej siedziby (mimo iż faktycznie godne uwagi) mieszczą się w granicach "pałacowej normy" to ogrody są po prostu bajeczne. W zasadzie to samo można powiedzieć o wszystkich sławnych ogrodach  barokowych ( i nie tylko) gdyż większość z nich, stworzona przez architektów doskonale przygotowanych do tego rodzaju zadań i dysponujących ogromnymi sumami pieniędzy, do dzisiaj zachwyca roślinnością, posągami, fontannami i kaskadami oraz nieoczekiwanymi perspektywami.
Jak już wspominałam, ogrody  Isola Bella leżą  na dziesięciu tarasach, najwyższy z nich wznosi się na wysokości trzydziestu siedmiu metrów.

Nieco niżej znajduje się tzw. amfiteatr, pełen posągów z przepiękną fontanną w głębi, ozdobiony mnóstwem kwiatów jest naprawdę prześliczny, nic więc dziwnego, że  na tym wspaniałym tle niegdyś wystawiano spektakle teatralne, traktując go jako swego rodzaju naturalną dekorację.
Po obu stronach umieszczono schody, którymi można wejść na obszerny, najwyższy taras, otoczony balustradą i stanowiący wspaniały punkt widokowy na ogród oraz jezioro. A widok jest doprawdy przepiękny! Pełna kolorów wyspa wyłania się z błękitnych wód Lago Maggiore niczym kosz kwiatów. W ciepłym i wilgotnym klimacie rośliny rosnące w ogrodzie mają wspaniałe warunki do wegetacji. Oprócz tych typowych dla włoskiej flory, jest tu też wiele delikatnych roślin egzotycznych, które zimę spędzają w szklarni. Tak duży i piękny park wymaga wiele pracy, więc nie można  pominąć nieopisanych wprost starań tutejszych ogrodników, dbających o to, żeby całość utrzymać w należytym porządku. (Wspomnę tylko o panu, który za pomocą zwykłych nożyczek przycinał wystające listki bluszczu porastającego mur, żeby wyglądał jak jednolita, zielona ściana.) W ogrodzie mieszka liczna rodzina białych pawi, ale podczas moich ostatnich odwiedzin nie udało mi się zobaczyć "panów"  z rozłożonymi ogonami; co więcej, miałam wrażenie, że biedacy stracili swe najpiękniejsze pióra. W zamian  za to widziałam "panie pawiowe" z przychówkiem -  pisklętami, które mimo młodego wieku szczyciły się maleńką koroną na główce, wypisz- wymaluj, niczym ta w hrabiowskim herbie. Te oswojone ptaki są przyzwyczajone do obecności ludzi i bez obawy krążą w pobliżu stolików wystawionych na zewnątrz z parkowej kawiarenki, szukając okruchów pozostawionych przez turystów. 




Doprawdy trudno mi opisać wszystkie cudowności tego ogrodu, kwiatowe rabaty, strzyżone szpalery, kaskady pnączy i kilkusetletnie drzewa. Do tego z wyspy jest niezapomniany widok na zatopione w błękicie jezioro z łańcuchem gór na północy i zielonymi stożkami Pre Alp na lombardzkim brzegu. Ta panorama, kolory, zapachy i blask słońca, sprawiają, że chciałoby się tu pozostać na zawsze... Kiedy rozpoczyna się sezon turystyczny, statki kursujące po jeziorze są wprost oblegane i przewożą prawdziwe tłumy ludzi, zarówno do miejscowości na stałym lądzie, jak i na trzy wysepki, Isola Bella, Isola Pescatori i Isola Madre. Jak już pisałam, Isola Bella jest niewielka, lecz oprócz  sal muzealnych i ogrodów jest tu też obszerny taras przed pałacem i dość długa, zadrzewiona aleja, prowadząca na jej północny cypel. 




Od strony przystani wznosi się ładny, barokowy kościół oraz kilka domów, gdzie znajdują się sklepy z pamiątkami, niewielkie galerie i małe, przytulne knajpki. W związku z tym,  nikt nie narzeka na brak miejsc, gdzie w spokoju a nawet w samotności, można kontemplować zarówno piękno natury, jak i tego wspaniałego dzieła ludzkich rąk.

Jeśli kogoś zainteresował opis i chciałby zobaczyć więcej zdjęć z wyspy, zapraszam do albumu
>


16 komentarzy:

  1. A gdzie moj komentarz??? Znowu nie zapisal sie, mam chyba z internetem klopot albo z tym nowym laptopem i Windowsem 8!

    Jeszcze raz wiec napisze, ze ogromnie podoba mi sie to miejsce, istny raj na ziemi. Malenka wysepka na jeziorze a na niej takie cuda i palac iponujacy z jego wyposazeniem, no i ten ogrod wspaniale utrzymany!
    Jestem pod wrazeniem :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a wiesz że mnie tez ostatnio się zdarza że coś napiszę a później tego nie ma...miejsce cudne, rzeczywiście raj na ziemi! Pozdrawiam serdecznie, mam nadzieję ze pomału układasz sprawy po myśli!

      Usuń
  2. Jak patrzę na pierwsze zdjęcie to zew morza się we mnie burzy i chciałabym płynąć w dal w bezkres oceanu, oczywiście taka rajska wysepka byłaby miłym przerywnikiem w tej podróży. Pisałam już kiedyś, więc się powtórzę; uwielbiam połączenie dzieł natury (Stwórcy) z dziełami człowieka (czyli też stwórcy).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie powiedziane, Małgosiu, podpisuję się pod Twoim komentarzem!

      Usuń
  3. Anonimowy10/4/13 17:58

    Piękne! Czasem mam wrażenie, że całe Włochy to gigantyczny ogród botaniczny! :) Jest gdzie odpoczywać!BBM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę powiedzieć prawdę, że nie jest aż tak dobrze, mają też nieco miejsc mniej pięknych ale w sumie bilans jest z pewnością pozytywny bo te piękne są piękne do bólu!

      Usuń
  4. Wspaniałe miejsca pokazane w pięknej scenerii z opisem ..:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za odwiedziny, wyspa istotnie zasługuje na swoją nazwę!

      Usuń
  5. Jestem pod wielkim wrażeniem urody tego miejsca, pałacu, a jeszcze bardziej ogrodu; aż żal, że u nas zniszczono bezpowrotnie tyle pięknych miejsc, wyrąbano bezmyślnie drzewa parkowe; a na węża nie natknęłaś się, Sukienko? pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marysiu na szczęście tym razem nie, żaden gad nie popsuł mi humoru. W sumie węża widziałam z bliska cztery razy, nie licząc tych przejechanych na drodze. Masz rację z tymi zniszczeniami, ja z zapałem czytam relacje blogerów o różnych miejscach tego typu, specjalistką w tej mierze jest Ewa Ikroopka i Kris Beskidzki. Zresztą wczoraj byłam w wiosce Ostrowin niedaleko Ostródy gdzie był piękny pałac nawet w dużej mierze wyremontowany. Później z jakiegoś powodu zaniechano prac a dziś po dziesięciu latach pozostały tylko kominy i kawałek ściany! Pozdrawiam wiosennie!

      Usuń
  6. Ogrody faktycznie czarodziejskie. Niezwykle urokliwe miejsce. Tak pałac, jak i założenie ogrodowe zachwycają. Nie dziwię się. że kilkukrotnie tam bywałaś.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdrawiam wzajemnie! Faktycznie takie widoki ciągną jak magnes...

      Usuń
  7. Przyszedłem z rewizytą. Bardzo ciekawe posty. Obejrzałem powyższe i zamierzam obejrzeć wszystkie, szczególnie te dot. Italii. W latach 80. i 90. bywałem tam często - po kilka razy w roku. Wówczas nie interesowałem się jeszcze fotografią, czego teraz żałuję.
    Dziękuję za link do "La Folia", którą znam. Muzyki słucham głównie z CDs na dobrym sprzęcie (bardzo zależy mi na jakości brzmienia). Ze swej strony polecam Sonaty różańcowe Bibera. Najczęściej słucham muzyki wokalnej. Po odkryciu muzyki barokowej w oryginalnym brzmieniu (na kopiach instrumentów dawnych i zgodnie z ówczesną techniką wykonawczą), zyskuje ona coraz więcej zwolenników. W ostatnich latach pojawiło się wielu wspaniałych wykonawców specjalizujących się w baroku (np.: Bartoli, Cencic, Scholl, Jaroussky, Gauvin, Lemieux i in.), dorównujących poziomem wielkim gwiazdom opery.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za odwiedziny, cieszę się że moje opowieści znalazły uznanie. Ja też dość późno wzięłam się za fotografowanie ale ponieważ mieszkałam w okolicy, mogłam nadrobić straty i ponownie odwiedzić miejsca, które mi się spodobały. Jednak żałuję, że nie zainwestowałam w lepszy aparat fotograficzny co z pewnością by wyszło na dobre moim "produkcjom". Muzyki także z przyjemnością posłucham. Pozdrawiam wzajemnie!

      Usuń

Dziękuję za komentarz, będzie on widoczny po zatwierdzeniu.