środa, 12 lutego 2025

Lombardia. Imbersago - rzeka Adda i jeden (bardzo ważny) wiersz.

 

 W pobliżu Addy

W południe Adda płynie u twojego boku,

podążając za odwróconym cieniem nieba.

Tutaj, gdzie pochylone owce wspinają się 

z głowami schowanymi w trawie, 

wzbiła się woda przecięta młyńskim  kołem, 

słychać było tylko kamienne żarna olejarni

i plusk oliwy w kadzi.

Tylko ciebie jednego przerazi zatrzymany ruch.

Nad gęstwiną żywopłotu ponownie

pojawia się korona czarnego bzu

a trzcina potrząsa młodymi liśćmi nad brzegami rzeki.

Życie które cię zawiodło jest w tym znaku roślin, 

pokłonie człowieczej ziemi wobec pytań i przemocy.

Ponownie zobaczysz ten sam kolor drewna

jest to dla ciebie tak samo pewne,

jak zasadzki twojej krwi i dłoń, 

którą podniesiesz do czoła aby zasłonić światło.


Salvatore Quasimodo (tłumaczenie własne)

Ten wiersz włoskiego noblisty z 1959 roku jest wyryty na marmurowej płycie, którą zobaczyłam w Imbersago, na murze przy przystani nad rzeką Adda. Zachwycił mnie tak bardzo, że postanowiłam go przetłumaczyć, nie gubiąc przy tym głębokiego sensu, jaki w nim znalazłam. Quasimodo napisał go niedługo po zakończeniu wojny w 1947 roku, kiedy ludzie którzy świeżo mieli w pamięci jej okropieństwa, tym mocniej odczuwali wagę i urodę najprostszych rzeczy. Zwykłe zajęcia, piękno przyrody i cykliczny cud jej odradzania, poeta zestawił z ciężarem niepewności bytu oraz przeżytych doświadczeń, bo przecież natura ludzka pozostaje niezmieniona, wciąż nowe pokolenia doświadczają podobnej przemocy i zadają sobie te same pytania. Ziemia gdzie żyjemy jest tylko niemym świadkiem zdarzeń, niczym człowiek schylający głowę na widok rzeczy na które wolałby nie patrzeć. Jednak ta bolesna wiedza powoduje, że ulotne rzeczy wokół nas zyskują na znaczeniu, dzięki świadomości jak bardzo są kruche i narażone na zniszczenie, bo przecież silnik maszyny może stanąć a w ludziach obudzić się drzemiące w nich zło...
Salvatore Quasimodo urodził się w 1901 roku w mieście Modica na Sycylii, pełnym cudownych, barokowych budowli, wznoszących się tarasowo na zboczu skalistego wzniesienia. Zielono - błękitny pejzaż Lombardii, tak odmienny od widoku tego południowego miasta, gdzie dominuje kolor żółty i brunatny, musiał zrobić na nim ogromne wrażenie, gdyż porzucił charakterystyczne dla niego, skondensowane, hermetyczne formy, na rzecz niezwykle obrazowych opisów otaczającego go świata. Kiedy przyjechałam do Imbersago, nie znałam tego wiersza, przeczytałam go dopiero na przystani i nie ukrywam, że jego zrozumienie kosztowało mnie sporo wysiłku. Było to spowodowane tym, że są w nim skróty myślowe oraz zwroty o umownym znaczeniu, zakorzenione w świadomości ludzi mówiących językiem wyssanym z mlekiem matki. To może sprawić, że niekonieczne są do końca zrozumiałe dla przybysza z innego kraju, który może prześlizgnąć się po powierzchni wersów, nigdy nie mając pewności, że dotarł do sedna. Do tego trzeba dodać słowa, które można przetłumaczyć na kilka sposobów lub takie, których właściwy sens jesteśmy w stanie oddać tylko za pomocą omówień. To z kolei sprawia, że pewnym frazom można nadać zupełnie inne znaczenie i tu rodzi się klasyczne pytanie, co poeta miał na myśli? Osobiście uważam, że choć jest ono ważne, to nie mniejszą wagę mają skojarzenia, jakie poezja wywołuje w odbiorcy a w przypadku niejednoznacznych sformułowań, jest tu naprawdę duże pole do rozważań. Jednak ten wiersz oczarował mnie tak bardzo, że nawet sama dla siebie po prostu musiałam wgryźć się w niego, by odnaleźć to, co w nim przeczułam a następnie wyrazić w możliwie najprostszy sposób. Nie szukałam cudzych tłumaczeń, ponieważ chciałam znaleźć swoją własną interpretację. Mam nadzieję, że te wysiłki na coś się przydały i udało mi się w miarę sensownie wyrazić myśl, jaka jest w tym wierszu zawarta. Chyba największy problem miałam z krótką frazą zakończoną kropką, co oznaczało że jest to zamknięta myśl "Tu solo ti sgomenti a un moto spento." O ile jej początek można w zasadzie przetłumaczyć dosłownie to "moto spento" jest określeniem wieloznacznym, gdyż można je zrozumieć jako wyłączony motocykl, zgaszony silnik albo wstrzymany ruch urządzenia lub maszyny. Postawiłam na to trzecie, bo oczywiście wizja zepsutego motocykla podczas podróży wzdłuż rzeki ma sens, jednak chyba nie w tym kontekście. Natomiast co do silnika to tradycyjne olejarnie nie posiadały takowego i działały na takiej samej zasadzie jak młyn wodny o czym zresztą sam wiersz mówi jednoznacznie. Z tego powodu postawiłam na trzecią ewentualność, mając na uwadze to, jak ważną rolę pełni drzewo oliwne i sama oliwa w kulturze i życiu narodu włoskiego. W tym kontekście można przyjąć, że człowiek będący kreatorem oraz strażnikiem procesu tłoczenia oliwy pełni funkcję niemal kapłańską a z uwagi na doniosłość tej czynności, zatrzymany ruch koła wodnego i żaren budzi jego przerażenie. Myślę też, że sama olejarnia jest metaforą działania na rzecz ogółu, pozornie prostą pracą, od której zależy byt wielu ludzi a poeta jest strażnikiem prawdy o człowieku i społeczeństwie w którym żyje.


Na koniec chcę jeszcze dodać, że ten post początkowo miał wyglądać zupełnie inaczej, ponieważ miałam po prostu opisać w nim moją wizytę w Imbersago a w dalszej kolejności w następnym artykule zrelacjonować wycieczkę do Cassano d'Adda. Obydwie miejscowości łączy to, że leżą nieopodal Lecco nad Addą, piękną rzeką o której pisałam również parę dni temu tutaj. Kiedy przygotowywałam zdjęcia do posta, natrafiłam na jedno, gdzie uwieczniłam marmurową tablicę z wierszem Quasimoda i przypomniały mi się wszystkie niemal mistyczne doznania z nim związane. Dlatego to co miało być tylko akapitem stało się samodzielnym wątkiem, ale ponieważ temat Imbersago nie został wyczerpany, ciąg dalszy nastąpi.

25 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy wpis, ja fotografuje murale z wierszami, ale rzadko sprawdzam autorow, oewnie duzo tracac.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba warto, zwłaszcza jeśli wiersz na to zasługuje. Nobel Quasimoda mówi sam za siebie, chociaż dla nas to może przykre, bo razem z nim była nominowana Maria Dąbrowska i Jan Parandowski, niestety przegrali.

    OdpowiedzUsuń
  3. Muy interesante. Te mando un beso.

    OdpowiedzUsuń
  4. Elu, nie potrafię interpretować poezji stąd mój podziw dla Ciebie plus własne tłumaczenie tekstu. W szkole pytanie co poeta chciał powiedzieć wprowadzało mnie w popłoch, nauki ścisłe to był mój konik. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesiu bardzo dziękuję, ja z kolei tak samo czułam się na lekcjach matematyki i fizyki, które były dla mnie męczarnią a ówczesny sposób nauczania jeszcze pogłębiał mój problem ponieważ myślę obrazami. Mnie za to imponuje skondensowana wiedza, jaką uzupełniasz swoje fantastyczne zdjęcia, które w zasadzie nie potrzebują niczego więcej, bo ja tak nie potrafię. Ten wiersz był dla mnie wyzwaniem ponieważ Quasimodo uprawiał bardzo hermetyczny rodzaj poezji. Jednak obraz płynącej rzeki w której odbija się odwrócone niebo i pasących się owiec zanurzonych w wysokiej trawie był tak sugestywny że podjęłam rękawicę. Pozdrawiam wzajemnie!

      Usuń
  5. Bardzo lubię takie skojarzenia, odniesienia, nawiązania. Wiersz, poeta, piękno natury odbite w słowach i własna interpretacja i tłumaczenie. Też uważam, że ważniejsze jak każdy z nas odbiera słowo, jak je odczuwa, współodczuwa. Wiersz, podobnie, jak każde dzieło sztuki czy twór kultury żyją własnym życiem i cudownie jak wywołują takie osobiste odczucia, a nie są jedynie zbiorem pięknych słów nic nie znaczących, co do których musimy szukać podpowiedzi mądrych głów co też autor miał na myśli. Uwielbiam to współodczuwanie, przeczuwanie. Ponieważ jestem poezjoodporna czy poezjo oporna i nie współkompatybilna tym bardziej cenię takie wiersze, które we mnie rezonują i pozostają na długo, może na zawsze, takie które współodczuwam.
    Nie miałam pojęcia o istnieniu pana Quasimodo, sądziłam, że to jedynie twór literacki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu, bardzo trafnie to ujęłaś, ja w pewnym sensie mam podobnie, bo nie jest tak, że po przeczytaniu każdego wiersza wpadam w euforię. Jednak czasem widzę w tym tyle emocji które podzielam, że chociaż nie ja go stworzyłam to staje się częścią mnie. Zresztą tak jak piszesz, to samo się odnosi do innych dziedzin sztuki, oczywiście mądre głowy mogą nam wytłumaczyć dlaczego coś jest piękne lecz chociaż to zrozumiemy, niekonieczne wpływa to na nasze uczucia. Dla mnie to właśnie one są najważniejsze, bo poczucie, że coś jest piękne, płynie z mojej podświadomości a to stwarza szczególną więź z dziełem i jego twórcą. Czasem jest to miłość od pierwszego wejrzenia a innym razem przychodzi wolniej, ale zostawia po sobie ślad na zawsze. Salvatore Quasimodo nie jest zbyt popularny w Polsce, chociaż jego wiersze były wydawane w przekładach. Może to z tego powodu że wyciął z nagrody Nobla Jana Parandowskiego a zwłaszcza Marię Dąbrowską?

      Usuń
    2. Napisałam maila (nie na temat, albo na inny temat, o którym kiedyś wspominałyśmy). Pozdrawiam

      Usuń
    3. Dzięki, widziałam napisałam dwa słowa (na razie).

      Usuń
  6. Masz bardzo poetycką duszę Elu. Poeta i czasy, w których przyszło mu żyć do ciekawych nie należały. Cieszę się, że go przetłumaczyłaś tak jak ty to czujesz. Przy okazji poznałam kolejnego noblistę. Ja nie jestem tak romantyczna. Zawsze miałam problem ze zrozumieniem poezji.
    Ciekawy wpis łączący naturę z poezją. Dzięki:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ulciu, dziękuję za odwiedziny i Twoje miłe słowa na temat duszy i poezji. A poza tym jakoś mi trudno uwierzyć w to co piszesz o sobie, widząc Twoją wrażliwość, ciekawość świata i otwartość na jego uroki a także łatwość z jaką o tym opowiadasz, raczej bym podejrzewała, że masz bardziej rozumowe podejście do tematu. Ja kiedyś miałam problem bo mnie krępowało mówienie o tym co czuję, ale teraz mam odwagę być sobą w końcu nie mam nic do stracenia...Życzę Ci miłego weekendu!

      Usuń
    2. Dzięki za miłe słowa Elu:)))

      Usuń
  7. Jesteś bardzo wrażliwą i uważną osobą. Podziwiam ♥️

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem pełna podziwu dla Twojego tłumaczenia. Eluniu, wielkie brawa! Salvatore Quasimodo był mi już wcześniej znany z kilku wierszy. Anapo to kolejna rzeka (na Sycylii) wymieniana w jego wierszu "Drzewo". Jeżeli dobrze pamiętam. Interpretacja wiersza to i dla mnie trudna sprawa. Muszę przyznać, że nad poezją trzeba czasem się pogłówkować. Poszukać ukrytych, zawoalowanych znaczeń. Zbadać znaczenia słów i kontekst, w którym zostały osadzone.
    Ściskam Cię mocno i serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lusiu, bardzo Ci dziękuję za ten miły komplement, warto było się potrudzić, tym bardziej, że zastanawiając się nad doborem słów sama mogłam lepiej zrozumieć ten wiersz. Masz rację co do Anapo z tą rzeką wiąże się piękna legenda będąca częścią mitu o porwaniu Persefony, jednak nie ma do niej odniesienia w wierszu "Drzewo". Faktycznie poezja taka jak Quasimoda wymaga zastanowienia, dobrze jest też znać kontekst w jakim powstał dany wiersz, bo on też wiele wyjaśnia i pozwala odczytać jego ukrytą treść. Wzajemnie przesyłam uściski i życzę miłej niedzieli!

      Usuń
  9. Witaj Elu :) Niesamowita historia i ogrom pracy włożony w tłumaczenie! Widać, jak głęboko ten wiersz Cię poruszył – Twoja interpretacja nadaje mu nowe życie. 🌿✨ A sam Quasimodo chyba by się ucieszył, że jego słowa nadal tak mocno rezonują. Czekam na ciąg dalszy – Imbersago i Cassano d'Adda brzmią jak miejsca pełne magii! Pozdrawiam z bardzo zimnej Norwegii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Aniu, faktycznie była to niesamowita przygoda, pierwszy raz przeczytałam ten wiersz po włosku a ponieważ od wielu lat byłam w tym kraju myślę, że zrozumiałam go w miarę dobrze mimo jego hermetycznej formy. Teraz kiedy pisałam tego posta wróciły do mnie wspomnienia tego dnia, jego kolorów, zapachu roślin i wody, więc pomyślałam, że ten wiersz będzie jego najlepszą ilustracją. Mam nadzieję, że w następnych postach uda mi się pokazać piękno Addy i Brianzy. Przesyłam uściski i buziaki!

      Usuń
  10. Choć uwielbiam czytać, to z poezją było mi zawsze nie po drodze. A tego poety nie znam zupełnie. Jestem pod dużym wrażeniem twojego tłumaczenia.
    Pozdrawiam serdecznie.)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w sprawie poezji nie jestem bezkrytyczna, ale zdarza się, że jakiś wiersz po prostu trafi mi w nastrój i wtedy zapamiętuję go na długo. Ten akurat się do nich zaliczał a ponieważ nie ma tu rymów, pokusiłam się o tłumaczenie Pozdrawiam wzajemnie!

      Usuń
  11. Elu, no co mam powiedzieć, ja - wielbicielka poezji? Super post, piękny wiersz, niesamowicie klimatyczny, a skoro tak to odczuwam, to Twoje tłumaczenie jest bardzo dobre! Kocham dziki bez! Wrócę tu, bo na razie nie wiem, co napisać, cudny post, naprawdę, wielka radość dla mnie! ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasiu bardzo się cieszę, że post i moje tłumaczenie trafiły Ci do serca, to dla mnie komplement! Jednak to nie był koniec zaskoczeń jakie mi przyniosła wizyta w Imbersago, zapraszam niebawem tymczasem przesyłam uściski❤️💙

      Usuń
  12. Witaj! Podobnie jak Wkraj jestem raczej techniczna i trudno mi nadążyć za poezją. Jednak co mogę napisać, że jestem pełna podziwu dla Ciebie, dla Twojej wrażliwości. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Olu, ja też może nie ociekam poezją bo nie zawsze jest łatwo znaleźć odpowiednie słowa nawet pisząc posty na blogu. Lubię sama tłumaczyć cytaty ale na wiersze dotąd się nie porywalam. Jednak ten dzień i ten wiersz miały w sobie coś naprawdę wyjątkowego. Myślę że większości blogerów których tu spotykam nie brakuje wrażliwości tylko używają innych środków wyrazu. Przesyłam uściski!💙🌞😘

      Usuń

Dziękuję za komentarz, będzie on widoczny po zatwierdzeniu.