W południe Adda płynie u twojego boku,
podążając za odwróconym cieniem nieba.
Tutaj, gdzie pochylone owce wspinają się
z głowami schowanymi w trawie,
wzbiła się woda przecięta młyńskim kołem,
słychać było tylko kamienne żarna olejarni
i plusk oliwy w kadzi.
Tylko ciebie jednego przerazi zatrzymany ruch.
Nad gęstwiną żywopłotu ponownie
pojawia się korona czarnego bzu
a trzcina potrząsa młodymi liśćmi nad brzegami rzeki.
Życie które cię zawiodło jest w tym znaku roślin,
pokłonie człowieczej ziemi wobec pytań i przemocy.
Ponownie zobaczysz ten sam kolor drewna
jest to dla ciebie tak samo pewne,
jak zasadzki twojej krwi i dłoń,
którą podniesiesz do czoła aby zasłonić światło.
Salvatore Quasimodo (tłumaczenie własne)
Ten wiersz włoskiego noblisty z 1959 roku jest wyryty na marmurowej płycie, którą zobaczyłam w Imbersago, na murze przy przystani nad rzeką Adda. Zachwycił mnie tak bardzo, że postanowiłam go przetłumaczyć, nie gubiąc przy tym głębokiego sensu, jaki w nim znalazłam. Quasimodo napisał go niedługo po zakończeniu wojny w 1947 roku, kiedy ludzie którzy świeżo mieli w pamięci jej okropieństwa, tym mocniej odczuwali wagę i urodę najprostszych rzeczy. Zwykłe zajęcia, piękno przyrody i cykliczny cud jej odradzania poeta zestawił z ciężarem niepewności bytu oraz przeżytych doświadczeń, bo przecież natura ludzka pozostaje niezmieniona, wciąż nowe pokolenia doświadczają podobnej przemocy i zadają sobie te same pytania. Ziemia gdzie żyjemy jest tylko niemym świadkiem zdarzeń, niczym człowiek schylający głowę na widok rzeczy na które wolałby nie patrzeć. Jednak ta bolesna wiedza powoduje, że ulotne rzeczy wokół nas zyskują na znaczeniu, dzięki świadomości jak bardzo są kruche i narażone na zniszczenie, bo przecież silnik maszyny może stanąć a w ludziach obudzić się drzemiące w nich zło...
Salvatore Quasimodo urodził się w 1901 roku w mieście Modica na Sycylii, pełnym cudownych, barokowych budowli, wznoszących się tarasowo na zboczu skalistego wzniesienia. Zielono - błękitny pejzaż Lombardii, tak odmienny od widoku tego południowego miasta, gdzie dominuje kolor żółty i brunatny, musiał zrobić na nim ogromne wrażenie, gdyż porzucił charakterystyczne dla niego, skondensowane, hermetyczne formy, na rzecz niezwykle obrazowych opisów otaczającego go świata. Kiedy przyjechałam do Imbersago, nie znałam tego wiersza, przeczytałam go dopiero na przystani i nie ukrywam, że jego zrozumienie kosztowało mnie sporo wysiłku. Było to spowodowane tym, że są w nim skróty myślowe oraz zwroty o umownym znaczeniu, zakorzenione w świadomości ludzi mówiących językiem wyssanym z mlekiem matki, niekonieczne do końca zrozumiałe dla przybysza z innego kraju. Do tego trzeba dodać słowa, które można przetłumaczyć na kilka sposobów lub takie, których właściwy sens jesteśmy w stanie oddać tylko za pomocą omówień. To z kolei sprawia, że pewnym frazom można nadać zupełnie inne znaczenie i tu rodzi się klasyczne pytanie, co poeta miał na myśli? Osobiście uważam, że choć jest ono ważne, to nie mniejszą wagę mają skojarzenia, jakie poezja wywołuje w odbiorcy a w przypadku niejednoznacznych sformułowań, jest tu naprawdę duże pole do rozważań. Jednak ten wiersz oczarował mnie tak bardzo, że nawet sama dla siebie po prostu musiałam wgryźć się w niego, by odnaleźć to, co w nim przeczułam a następnie wyrazić w możliwie najprostszy sposób. Nie szukałam cudzych tłumaczeń, ponieważ chciałam znaleźć swoją własną interpretację. Mam nadzieję, że te wysiłki na coś się przydały i udało mi się w miarę sensownie wyrazić myśl, jaka jest w tym wierszu zawarta. Chyba największy problem miałam z krótką frazą zakończoną kropką, co oznaczało że jest to zamknięta myśl "Tu solo ti sgomenti a un moto spento." O ile jej początek można w zasadzie przetłumaczyć dosłownie to "moto spento" jest określeniem wieloznacznym, gdyż można je zrozumieć jako wyłączony motocykl, zgaszony silnik albo wstrzymany ruch urządzenia lub maszyny. Postawiłam na to trzecie, bo oczywiście wizja zepsutego motocykla podczas podróży wzdłuż rzeki ma sens, jednak chyba nie w tym kontekście. Natomiast co do silnika to tradycyjne olejarnie nie posiadały takowego i działały na takiej samej zasadzie jak młyn wodny o czym zresztą sam wiersz mówi jednoznacznie. Z tego powodu postawiłam na trzecią ewentualność, mając na uwadze to, jak ważną rolę pełni drzewo oliwne i sama oliwa w kulturze i życiu narodu włoskiego. W tym kontekście można przyjąć, że człowiek czuwający nad procesem tłoczenia oliwy pełni funkcję niemal kapłańską a z uwagi doniosłość tej czynności zatrzymany ruch koła wodnego i żaren budzi jego przerażenie. Myślę też, że sama olejarnia jest metaforą działania na rzecz ogółu, pozornie prostą pracą od której zależy byt wielu ludzi.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnceS7uW_T7aIkgX6a1uZVstYhLS_jgcV26JFcd9jq8GT8GMyzW4Hu8M9xbzC40dR7WEtcfm0H819o9zCsc-AHx4cG0hMtyIWRzVbeq8IaJxKU_HxvBICrREgXqjed4NenyuPzAaSOBP2cm6MHDXiE2JciR_pWraVYk5IKMmVaBzErg5w6RtzygkJfaNC1/s16000-rw/imbersago4.jpg)
Na koniec chcę jeszcze dodać, że ten post początkowo miał wyglądać zupełnie inaczej, ponieważ miałam po prostu opisać w nim moją wizytę w Imbersago a w dalszej kolejności w następnym artykule zrelacjonować wycieczkę do Cassano d'Adda. Obydwie miejscowości łączy to, że leżą nieopodal Lecco, nad Addą, piękną rzeką o której pisałam również parę dni temu tutaj. Kiedy przygotowywałam zdjęcia do posta, natrafiłam na jedno, gdzie uwieczniłam marmurową tablicę z wierszem Quasimoda i przypomniały mi się wszystkie niemal mistyczne doznania z nim związane. Dlatego to co miało być tylko akapitem stało się samodzielnym wątkiem, ale ponieważ temat Imbersago nie został wyczerpany, ciąg dalszy nastąpi.
Bardzo ciekawy wpis, ja fotografuje murale z wierszami, ale rzadko sprawdzam autorow, oewnie duzo tracac.
OdpowiedzUsuńChyba warto, zwłaszcza jeśli wiersz na to zasługuje. Nobel Quasimoda mówi sam za siebie, chociaż dla nas to może przykre, bo razem z nim była nominowana Maria Dąbrowska i Jan Parandowski, niestety przegrali.
OdpowiedzUsuń