poniedziałek, 13 stycznia 2025

Zimowy spacer po Ostródzie i kilka słów o historii miasta.

  

Stuletnia kamienica w której mieszkam, leży przy długiej ulicy przecinającej centrum miasta w kierunku północ- południe. Moje poddasze ma siedem okien, cztery od części dziennej  są z frontu, natomiast pozostałe trzy należące do naszych sypialni wychodzą na podwórko, gdzie za rzędem nieciekawych garaży znajdują się jedne z najładniejszych budynków w Ostródzie. Kiedyś były to tzw. Białe Koszary, duży zespół garnizonowy wzniesiony w 1913 roku. Podobno zaprojektował je Fritz Heitmann, bardzo ceniony architekt, co by tłumaczyło ich naprawdę wyjątkową urodę. Zbudowano je dla pruskiego pułku artylerii polowej, natomiast po wojnie, kiedy Ostróda znalazła się w granicach Polski, umieszczono w nich wojska pancerne. W 2001 roku nastąpiła likwidacja jednostki wojskowej a opustoszałe zabudowania przekazano miastu. Bardzo lubię na nie patrzeć, tym bardziej, że po zmianie funkcji z militarnej na cywilną, przeszły gruntowny remont pod nadzorem konserwatora zabytków, dzięki czemu odzyskały dawny blask. Obecnie dwa największe, bliźniacze gmachy mieszczą siedzibę Sądu Powiatowego i Starostwa a inne, mniejsze budynki w większości również zaadaptowano na cele publiczne i biura. W minioną sobotę, kiedy rano wyjrzałam przez okno, zachwycił mnie ten tak dobrze mi zanany widok w cudnej zimowej szacie, co jeszcze bardziej podkreśliło piękną architekturę całego kompleksu. Poza tym chyba każda osoba, nawet jeśli tak jak ja nie lubi niskich temperatur z przyjemnością patrzy przez okno na ośnieżone dachy, bezlistne gałęzie drzew i puste przestrzenie okryte białym całunem zimy...

Poprzedniego dnia ja i Marta postanowiłyśmy, że sobotnie przedpołudnie przeznaczymy na wyprawę do Starego Kredensu, klimatycznego sklepu położonego na obrzeżach miasta. Oprócz stylowych, używanych mebli, można tam znaleźć lampy, obrazy, starą porcelanę i wiele innych przedmiotów do upiększenia domu, które nawet jeśli nie są użyteczne to z pewnością ozdobne, mają duszę i swoją historię. Marta chciała tam poszukać podnóżka odpowiedniego do jej fotela a długo wyczekiwana zimowa pogoda była jeszcze jednym argumentem za tym, żeby tego dnia wyjść z domu. Podnóżka nie było, ale spacer jaki zrobiłyśmy przy tej okazji był nadzwyczaj udany i chociaż padający śnieg kilkakrotnie przeszedł w zadymkę, to dla nas była ona jedynie dodatkową atrakcją.








Ostróda jest miastem dość dziwnym architektonicznie, na co bez wątpienia wpłynęły ogromne zniszczenia w obrębie jej centrum, przede wszystkim w okolicy dawnego ratusza oraz rynku. Spowodował je pożar, jaki Armia Czerwona wznieciła po zdobyciu miasta, co miało miejsce w styczniu 1945 roku (pisałam o tym tutaj). Po wojnie chyba brakowało spójnej wizji i pomysłu na to jak miasto ma wyglądać, nadal są tu niezabudowane posesje na które jak dotąd chyba nie ma żadnego planu a także źle zrestrukturyzowane lub prowizoryczne budowle szpecące przestrzeń. Mimo wszystko, jest też wiele budynków i miejsc, na które patrzy się z przyjemnością a jednym z nich jest gmach przedwojennego gimnazjum, gdzie obecnie mieści się liceum ogólnokształcące. Zaprojektował go Fritz Heitmann, ten sam któremu przypisywane są Białe Koszary i choć obydwa obiekty są całkowicie różne, to łączy je bardzo wysmakowany i elegancki styl w jakim zostały wzniesione oraz ładne detale. Budynek wykonany z czerwonej cegły w górnej części ozdobiono jasnym tynkiem, otaczają go dorodne drzewa i ciekawe, zabytkowe ogrodzenie. Całość oprószona białym, śniegowym puchem wyglądała bardzo malowniczo, podobnie jak dawna wieża ciśnień usytuowana po drugiej stronie ulicy, poza tym padający śnieg i powiewy wiatru sprawiały, że kształty drzew i kontury budynków rozpływały się w nadciągającej zadymce.






Nieopodal liceum jest jeszcze jeden obiekt o przeznaczeniu militarnym, pochodzący z przełomu XIX i XX wieku. Jest to dawna siedziba pruskiego pułku piechoty im. Grolmana, od koloru cegły z jakiej je zbudowano zwana Czerwonymi Koszarami. Nie są one tak piękne i wysmakowane jak Białe Koszary, choć widziane od frontu robią dużo lepsze wrażenie. Natomiast ich północna pierzeja, którą właśnie mijałyśmy prezentuje się dość skromnie, jednak całości dodaje uroku ładnie rozplanowany teren i duża ilość drzew. Po wojnie do 2011 roku szkolono w nich kierowców na potrzeby polskiej armii, jednak po wejściu Polski do NATO i ta jednostka została zlikwidowana. Mówi się że podobno w związku ze zmianą sytuacji geopolitycznej ponownie ma tu stacjonować wojsko, jednak jak dotąd na terenie koszar panuje cisza i spokój a warstwa śniegu litościwie okrywa wszelkie niedoskonałości...









Kiedy wyszłyśmy ze sklepu ze starociami śnieg nadal padał, mimo to postanowiłyśmy wrócić do domu nieco okrężną drogą, żeby popatrzeć na inne zakątki miasta w tej zimowej scenerii. Po drodze zatrzymałyśmy się koło neogotyckiego kościoła ewangelickiego, żeby zrobić kilka zdjęć jego bardzo charakterystycznej bryły o podwójnej wieży. W sezonie letnim kościelna wieża służy również za punkt widokowy, po pokonaniu 105 schodów można przez jej okna popatrzeć na panoramę Ostródy i okolic co jest naprawdę warte fatygi. Na wieży znajdują się również dzwony i zabytkowy zegar wybijający godziny oraz aparatura nagłaśniająca, która w południe emituje hejnał naszego miasta. (Napisał go muzyk z Lęborka, pan Andrzej Formela a hejnał po raz pierwszy zabrzmiał w dniu przyjęcia Polski do Unii Europejskiej.) Podczas gdy spacerowałyśmy robiąc zdjęcia, wokoło kościoła rozpętała się następna zadymka, co jak już wcześniej pisałam było dodatkową atrakcją, bo od dawna nie widziałyśmy takiej pogody w naszym mieście. Śnieg padał ogromnymi płatkami a nieliczne samochody jeździły na światłach, gdyż widoczność była bardzo ograniczona.   
                                      







Byłyśmy już niedaleko od naszego domu, lecz postanowiłyśmy zajrzeć jeszcze do niewielkiego, śródmiejskiego parku. Po drodze zachwyciła nas króciutka uliczka Herdera zatopiona w perłowej poświacie, która wyglądała wprost czarodziejsko ze swymi domkami i drzewami obsypanymi śniegiem. W parku hasało kilkanaścioro dzieci, maluchy z rodzicami a starszaki we własnym towarzystwie, korzystały z uroków zimy. W ruch poszły sanki, nie brakowało też miłośników lepienia bałwana, tym bardziej, że materiału do tej zabawy było pod dostatkiem. Zresztą widać było, że dzieciaki zaczęły działać już wcześniej, bo napotkałyśmy też bałwana straszydło, ulepionego z pierwszego śniegu z domieszką błota i resztek trawy, co sprawiło, że biedak wyglądał jak skończony brudas. Natomiast w innym zakątku parku napotkałyśmy pięknego przedstawiciela bałwaniego gatunku, eleganta w szaliku z bluszczu z nosem z patyka i rękami z gałązek a ilość dzieciaków toczących wielkie, śniegowe kule świadczyła o tym, że szybko pojawią się następne egzemplarze. Marta też ulepiła swojego mini bałwanka, którego posadziła na ramieniu większego kolegi co sprawiło, że razem wyglądali niczym ósmy pasażer Nostromo i jego ofiara.









Cały park choć nieduży, prezentował się bardzo pięknie ze starymi drzewami oblepionymi ciężkim, mokrym śniegiem i pastelową zabudową sąsiadującego z nim pasażu, widoczną w głębi. Pasaż choć na pierwszy rzut oka wygląda dość stylowo, jest raczej świeżej daty, ponieważ powstał w pierwszym dziesięcioleciu XXI wieku, czyli w czasie, kiedy przebywałam we Włoszech. Gdy go zobaczyłam po raz pierwszy, rozśmieszył mnie sposób w jaki  wystylizowano tworzące go kamieniczki, gdyż jako żywo przypominały mi domki z drewnianych  klocków, jakie budowałam w dzieciństwie. Klocki miały mnóstwo ciekawych elementów, więc powstawały z nich bardzo wyszukane budowle z łukowatymi bramami, wykuszami i fantazyjnymi szczytami. Architekt projektujący pasaż zapewne nie kierował się reminiscencjami z dzieciństwa a raczej usiłował upodobnić kamienice do kilku domków ocalałych z przedwojennej zabudowy, choć te nowopowstałe są dużo bardziej okazałe i kolorowe. Początkowo mieszkańcy Ostródy żartowali sobie z tej pseudohistorycznej zabudowy, mówiąc że miasto zafundowało sobie nowiutką starówkę, ale wraz z upływem czasu wszyscy się do niej przyzwyczaili i  chyba nikt już sobie nie wyobraża, że to miejsce mogłoby wyglądać  inaczej.








Zimowa pogoda nie odpuszczała i po niedługiej przerwie nadciągnęła nowa fala zamieci, okrywając śnieżnym tumanem park i kolorowe urządzenia na placu zabaw. Nasze zmarznięte ręce i nosy przypomniały nam, że w związku z tym przyszedł czas by zakończyć przechadzkę i wracać do domu, od którego dzieliło nas kilka minut drogi. Taki piękny spacer w zimowy dzień wymaga dobrego zakończenia a co może być lepsze w tej sytuacji od wygodnego fotela w ciepłym pokoju, kubka gorącej  herbaty i  kota na kolanach!

30 komentarzy:

  1. Dziękuję za ten zimowy śniegowy spacer po Twoim mieście ❄️⛄ Jestem ciekawa, zwłaszcza architektury tamtych terenów.
    Serdecznie pozdrawiam 🤍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że Ci się podobało, jeśli skorzystasz z linku w tekście zobaczysz te i inne miejsca w letniej szacie. Ponieważ na razie dalsze podróże chyba nie są mi pisane myślę o jednodniowych wycieczkach po moim regionie czyli północno wschodniej Polsce, więc nie wykluczone że będzie tego więcej 🤍🌞💙

      Usuń
  2. Zima slicznie wyglada na zdjeciach, ale osobiscie nie lubie. U nas byl snieg przez kilka godzin w sobote. Starsza architektura ma zdecydowanie wiecej uroku, swietny spacer.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, piękna jest na zdjęciach i oglądana zza okna, no może jeszcze jak się trafi piękny i niezbyt mroźny dzień bo ja też jestem ciepłolubna. Poza tym nie znoszę solno - piaskowo - śnieżnej brei to prawdziwa ohyda. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  3. Przewspaniale wyglądała ta zawierucha śnieżna podczas Waszego spaceru. A budynki z czerwonej cegły jeszcze nabrały kontrastu na tle zimowych scenerii. A jakość zdjęć perfekcja przy takiej pogodzie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Olu czasem dobrze jest tak sobie pospacerować w zadymce zwłaszcza jeśli nie ma mrozu.. Byłam urzeczona efektami wizualnym wywołanymi pogodą o tym że część zdjęć w ogóle wyszła jak sądzę to dlatego że były robione telefonem który ma bardzo szybką migawkę ale można rzec że się spisał tym razem. Również pozdrawiam 🙂

      Usuń
  4. O, jaki ładny spacer. Bardzo spodobał mi się kościół ewangelicki otoczony świerkami ? a do tego padający śnieg , jak w bajce. Białe koszary też przyciągają wzrok. Spacer po parku dodał całości bajkowych elementów. U nas też biało ale jak to na Śląsku tylko jeden dzień jest ładnie, potem ten śnieg jest szary i brzydki. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za odwiedziny i komentarz! Co do kościoła to faktycznie wokół niego rośnie dużo starych drzew lipy świerki i ogromne chyba stuletnie tuje. Dzięki temu wygląda to bardzo ładnie o każdej porze roku. U nas ładnie też było tylko w sobotę teraz raz się topi raz zamarza do tego sól i piasek robią błoto. Dobrze że mam zdjęcia! Serdecznie pozdrawiam 🙂

      Usuń
  5. Eluniu!
    Nie przepadam za zimą bo tak jak Ty, jestem z tych ciepłolubnych. Dzisiaj zaraz po opublikowaniu postu podziwiałam zdjęcia z Waszego sobotniego spaceru. Muszę to powiedzieć. Dosłownie przykuły mnie Twoje niesamowite ujęcia. Doskonałe. Śnieżne płatki w powietrzu i te cudowne chwile uchwycone w obiektywie... Magia, prawdziwa magia zimowa.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lusiu bardzo dziękuję za te miłe słowa! Szczerze mówiąc nie sądziłam że telefonem komórkowym można sfotografować padający śnieg i bardzo byłam tym zdziwiona. A park też wyglądał fantastyczne warto było tam zajrzeć obydwie z Martą przypomniałysmy sobie dzieciństwo, było super. Przesylam uściski Lusiu!😘💙🙂🌞

      Usuń
  6. Zimowe zdjęcia z twojego miasta mnie po prostu zachwyciły. U mnie za oknem szaro-buro.
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, faktycznie udała nam się przechadzka bo tylko w sobotę było tak ładnie, teraz uroda poszła precz a zostały niedogodności, czyli błoto pośniegowe a miejscami lód i ślisko, ale takie to uroki zimy w ostatnich latach. Również pozdrawiam!

      Usuń
  7. I ja dziękuję za ten piękny spacer po Ostródzie. Miło mi, że zaprosiłaś nas na swoje podwórko i Twoje śckieżki. Miasteczko ma swoje opowieści i od tej pory jest mi bliższe dzięki Tobie.
    Jeśli chodzi o nową i starszą zabudowę wydaje mi się, że architekt zrobił kawał dobrej roboty. A taki park z górką i bałwankami (o tej porze roku) powinien się znaleźć wszędzie. Uśmiech zostawiam.🙂🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, w sumie taka stylizowana architektura w małym mieście z pewnością wygląda bardziej sympatycznie niż bezstylowe klocki. A ten park w środku miasta jest bardzo lubiany przez mieszkańców, zwłaszcza seniorów i rodziców z małymi dziećmi. Przesyłam pozdrowienia!

      Usuń
  8. Niezwykły zimowy spacer po Ostródzie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Trafił się Wam fantastyczny dzień! Rzadko dzisiaj już takie bywają. Choć kierowcy na pewno nie byli szczęśliwi, bo innych szczęśliwców widać, że było wielu. Uwielbiam taki magiczny świat zasypany śniegiem. Jest wtedy tak świetliście, czysto i lekko. Jak z Królowej Śniegu. Super było pospacerować po Twoim mieście, w którym znalazłaś dawne, fajne miejscóweczki. Pozdrowionka:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie takie dni to rzadkość więc wszyscy oprócz kierowców cieszą się jak dzieci. Ale warunki do jazdy były koszmarne. Jednak wizualnie sama radość popatrzeć na bajkowy pejzaż po szaroburych miesiącach. A jak śnieg zakryje to co nieładne jest jeszcze lepiej.😘😘😘

      Usuń
  10. Witaj Elu :) Pięknie to wszystko opisałaś, aż poczułam się, jakbym sama spacerowała po tej zimowej Ostródzie! Twój dom z widokiem na historyczne koszary brzmi jak idealne miejsce dla kogoś, kto docenia architekturę z duszą. A te opowieści o Białych i Czerwonych Koszarach – jakby kawałek historii stał na wyciągnięcie ręki!

    Zazdroszczę tej wyprawy do Starego Kredensu – takie miejsca zawsze mają swój niepowtarzalny klimat. Nawet jeśli nie znalazłaś idealnego podnóżka, to sama atmosfera i spacer w zimowej zadymce musiały być warte zachodu. A te bałwany w parku? Scena z mini-bałwankiem brzmi po prostu jak z bajki!

    Zakończenie przy gorącej herbacie i kocie na kolanach to wręcz definicja zimowego relaksu. Ja właśnie taką gorącą herbatkę popijam i czytam Twoja opowieść :) Dzięki za tę piękną relację :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za odwiedziny, to prawda że posiadanie widoku na Białe Koszary to ogromna zaleta mojego poddasza, bo wyglądają przepięknie o każdej porze roku, czy to w dzień, czy w nocnym oświetleniu a ich architektura jest bardzo piękna i interesująca zwłaszcza jak na obiekt tego rodzaju.
      Stary Kredens jest super Marta twierdz, że właściciele to stare ostródzkie punki, są przemili, bardzo bezpośredni i świetnie się z nimi rozmawia. Poza tym są kociarzami tak jak my a ich kot z nimi pracuje pilnując foteli i kanap. Ja uwielbiam sklepy ze starociami i pchle targi , nawet jeśli nic nie kupię co się raczej nie zdarza, to przynamniej z przyjemnością popatrzę. Co do spaceru to choć jestem ciepłolubna tęsknię za zimowymi widokami, bo są mi potrzebne dla zachowania równowagi. U Was zapewne śniegu nie brakuje chociaż sądząc po naszej styczniowej wycieczce do Szwecji, kiedy nie było go nawet na lekarstwo to Skandynawia też chyba nie ma patentu na śnieżną zimę. dziękuję za odwiedziny i komentarz, serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
    2. Dzień dobry Elu :) Skandynawia rzeczywiscie nas rozczarowuje śniegiem... w gorach jest go troszkę, ale jak przychodza deszcze zamiast śniegu to niestety jest fo mniej...ale mam nadzieję, że jeszcze uda się nam złapać jakąś śnieżną przygodę w tym sezonie! Dzięki za miłą rozmowę i pozdrawiam serdecznie :) życzę dobrego weekendu :)

      Usuń
  11. Patrząc na te białe uliczki i park zaczęłam się zastanawiać jaka pogoda towarzyszyła nam w sobotę. Bo nie przypominam sobie takiej puchowej pierzynki. Był jeden taki dzień, kiedy świat za oknem zrobił się czysto biały, ja jednak obserwowałam go jedynie zza szyb kurując infekcję. Ale jak piszesz nawet zza szyb dobrze jest popatrzeć na takie ośnieżone drzewa i krzewy. I w sumie nie trzeba daleko iść, czy jechać aby obejrzeć takie ciekawe rzeczy. Podziwiam twoją wiedzę na temat najbliższego otoczenia. Ja czasami się śmieję, że lepiej znam to co daleko, niż najbliższe otoczenie. A teraz przeprowadziwszy się pięć lat temu nie znam zupełnie mojego sąsiedztwa. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas właśnie w sobotę był ten pierwszy i jak dotąd ostatni zimowy dzień. Poza tym coś parę razy poprószyło albo przymroziło, ale tylko na chwilę w zasadzie zimy nie ma, więc wszyscy bardzo się cieszyli z tego pięknego dnia. Co do historii naszego miasta (i innych też) to jak wiesz mam trochę manię na tym punkcie, ale to chyba dobrze bo przez wiele lat nawet nie wypadało o tym wiedzieć a co dopiero mówić. Dawni mieszkańcy poumierali lub wyjechali i teraz trzeba te zawikłane dzieje jakoś wygrzebać z niepamięci. Kiedy rozpoczęłam pracę w szpitalu na moim oddziale było kilka pań salowych, które urodziły się przed wojną w Ostródzie i dużo pamiętały, więc na nocnych dyżurach często rozmawiałyśmy na ten temat. Małgosiu zaskoczyłaś mnie wiadomością o przeprowadzce, jeśli mogę prosić to przybliż mi w zarysie, gdzie teraz mieszkasz, jestem bardzo ciekawa no i czy jesteś zadowolona ze zmiany lokum? Mam nadzieję że infekcja należy do przeszłości, ja aktualnie właśnie się z nią borykam, nie mogę czytać sama bo katar, ale dzięki temu wysłuchałam na Audiotece sześciu książek Balzaka. Czytałam je dawno temu więc z przyjemnością sobie odświeżyłam i muszę powiedzieć, że podobają mi się jeszcze bardziej niż kiedyś, zapewne dlatego, że mogę je należycie ocenić dzięki bagażowi doświadczeń. Szkoda jedynie że lektor i lektorka straszliwie kaleczą nazwy miejscowości i francuskie nazwiska, rozbił mnie pan, który z uporem maniaka "sous" wielokrotnie czyta tak jak się pisze, podobnie jak nazwisko Rabelais i wiele innych lapsusów. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    2. Napiszę zaraz maila, bo nie będę tu się rozpisywać o stanie zdrowia:) Już napisałam i wysłałam.

      Usuń
    3. Tak, to ciekawe jak inaczej dziś nam smakuje literatura. Jak zmieniają się nasze gusta, jak dostrzegamy to czego kiedyś nie dostrzegałyśmy, jak dziwi nas, że coś nas kiedyś mogło ciekawić, zachwycać, a dziś nudzi. Niedługo skonfrontuję swoje wrażenia ze sztuki teatralnej oglądanej chyba z dziesięć lat temu z stanem dzisiejszym. Choć tu akurat nie minęło aż tyle czasu, aby zmienić opinię, ale kto wie. Na temat chorób i lokum napisałam maila. Pozdrawiam

      Usuń
    4. Małgosiu wszystko przeczytałam ale odpiszę jutro bo dzisiaj miałam trudny dzień i ogólnie jest słabo. 👍😘

      Usuń
  12. Droga Elu, dziękuję Ci za ten spacer w zimowym plenerze Twojego bardzo uroczego miasta. Czytałam go jak go opublikowałaś, ale wierz mi - nie byłam w stanie napisać komentarza. :(
    Pozdrawiam Cię mocno i ciepło, powoli wracam do świata żywych. Mam tez nadzieję, że u Ciebie wszystko jest OK. Uściski i moc serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzę Joasiu bo ja też mam się bardzo marnie i są momenty że nie mam siły na nic a co gorsza wcale się nie poprawia za to przyplątuje się coś nowego, aktualnie problem ze strunami głosowymi. Najgorsze jest to że wyskoczyły sprawy związane z naszą wspólnotą mieszkaniową które nie mogą czekać i muszę się tym zająć i wydzwaniać w różne miejsca a tu ani głosu ani sił. Ale dzięki za odwiedziny i miłe słowa, cieszę się że masz się lepiej mam też nadzieję że uda Ci się całkowicie wydobrzeć przed powrotem do pracy! Serdecznie pozdrawiam 🙂🥰 przesyłam uściski trzymaj się i dbaj o siebie.

      Usuń
  13. Ależ piekna zima u Ciebie była Elu! U nas była króciutko a ja czekam na więcej, ja i mój aparat... pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę z Twojej wizyty! U nas zima też trwała tylko ten jeden dzień poza tym cały czas mamy przedwiośnie dzisiaj trochę przymroziło, ale za to była słoneczna piękna pogoda. Przesyłam uściski!

      Usuń

Dziękuję za komentarz, będzie on widoczny po zatwierdzeniu.