niedziela, 21 kwietnia 2024

Lombardia. Jezioro Como, kolejka linowa Argegno - Pigra.



Argegno to mała miejscowość na lewym brzegu jeziora Como, mniej więcej w połowie drogi pomiędzy miastem Como a półwyspem Balbianello. Liczy niespełna 700 mieszkańców, lecz mimo to, jest ważnym punktem na mapie tej okolicy. Podobnie jak w innych miejscowościach, znajdziemy tu port i przystań dla statków, poza tym jest ona swego rodzaju bramą do pięknej doliny Valle d'Intelvi, o której wielokrotnie wspominałam na moim blogu. Dawniej ta dolina cieszyła się wielką popularnością jako miejsce letniego wypoczynku, współcześnie, podobnie jak inne miejsca w obrębie Prealp, nieco straciła na znaczeniu. Jednak nadal jest spora grupa osób, która tu przyjeżdża, ponieważ w okolicznych wioskach zaczyna się wiele malowniczych i chętnie uczęszczanych szlaków pieszych i rowerowych. Jak już pisałam w postach na temat Monte Bisbino i Sasso San Martino, górzyste treny nad jeziorem były kiedyś ważne z punktu widzenia obrony terytorium Lombardii, dlatego można tu spotkać liczne pozostałości umocnień należących do Linii Cadorna. Jednak Argegno ma jeszcze jedną atrakcję, a mianowicie jedyną w obrębie jeziora kolej linową, łączącą jego nabrzeże  z wyżej położoną wioską Pigra. Bardzo atrakcyjną opcją jest rejs statkiem z Como do Argegno, połączony z wjazdem kolejką do Pigry. Na taką wycieczkę wybrałam się pewnej czerwcowej niedzieli a dla  towarzystwa zabrałam ze sobą czternastoletnią córkę moich gospodarzy, u których wynajmowałam mieszkanie.  



Jak to dokładnie widać na zdjęciach powyżej, górna stacja kolejki leży na skraju niezbyt rozległego płaskowyżu; nosi on nazwę Camoggia i stanowi swego rodzaju balkon na zboczu wyższej góry, zwanej Costone. Pigra, podobnie jak cała ta okolica, choć jest naprawdę maleńka (liczy nieco ponad 200 mieszkańców) ma bogatą historię, o czym świadczą zabytki architektury sakralnej i świeckiej. Niegdyś nieopodal miejsca, gdzie teraz jest stacja kolejki, na samym skraju płaskowyżu stała wieża strażnicza z XII wieku, jednak z czasem popadła w ruinę i została rozebrana. Na jej miejscu w początkach XX wieku wzniesiono willę, która chyba nie ma szczęścia do mieszkańców, ponieważ jest niezamieszkała, za to podobno przechodzi niekończące się restrukturyzacje. Poszłam ją zobaczyć z bliska, jednak zniechęcił mnie fakt, że niemal cały teren wokół niej był gęsto zarośnięty wysokimi drzewami i chaszczami, przez które chyba trzeba byłoby przedzierać się z maczetą. Powiem szczerze, że mimo wszystko, nie odmówiłabym kilku dni pobytu w pokoju z romantycznym balkonem i niesamowitym widokiem na jezioro (najlepiej po zakończonej restrukturyzacji).



A widok jaki się roztacza z tej wysokości jest po prostu oszałamiający! Kolejka żeby wjechać na górę ma do pokonania 540 m różnicy poziomów i muszę przyznać, że ta krótka, bo pięciominutowa podróż, wydała mi się o wiele dłuższa z racji natłoku wrażeń, jaki jej towarzyszył. Zdjęcia, które tu zamieszczam nie oddają w pełni urody okolicznego pejzażu; choć dzień był słoneczny, na niebie widziało się dużo nisko wiszących, białych cumulusów a w powietrzu nad jeziorem jak zwykle unosiło się sporo wilgoci. Taka pogoda nie sprzyja fotografowaniu aparatem cyfrowym, choć na żywo daje piękne widoki. Na zdjęciach ten lekki opar foschii spowija wszystko delikatnym welonem błękitu a to sprawia, że są one zaledwie cieniem tego, co można zobaczyć naocznie.






W miarę jak wznosił się wagonik kolejki, przed naszymi oczami otwierał się coraz szerszy widok; początkowo na zabudowania Argegno i drogę prowadzącą w głąb doliny, a następnie na okoliczne wzniesienia, które (zdawało by się) są niemal na wyciągnięcie ręki. Mogłam przy okazji popatrzeć na prześliczny, regularny  kształt  Monte San Zeno, gdzie udało mi się dotrzeć w jakiś czas później i kręte, wąskie jezioro Como, pomiędzy stokami gór schodzącymi wprost do wody. Z tej wysokości widać było jak na dłoni niewielkie miejscowości, położone wzdłuż wąskich kreseczek dróg, biegnących wzdłuż linii brzegowej. Te kręte drogi łączą miasto Como z Bellagio po prawej stronie i leżące o wiele dalej na północ Sorico po lewej. Tam się kończą Prealpy a zaczyna dolina Valchiavenna otoczona łańcuchami Alp, które przecina przełęcz Spluga.  
Tymczasem przed sobą miałam znajomy widok na okoliczne góry, sylwetkę Monte Colmegnone, w głębi za nią  Monte Bisbino, Sasso Gordona i Monte Generoso a po drugiej stronie jeziora Monte San Primo, Monte Palanzone i Monte Bolletone. Uwielbiałam ten widok od chwili, kiedy po raz pierwszy płynęłam tu statkiem po jeziorze; była to prawdziwa magia i wielkie zauroczenie. Z biegiem czasu stało się to moją idee fixe, która  poprowadziła mnie na górskie ścieżki; te szczyty, choć w istocie niewysokie, były moimi Everestami, gdzie na nowo uczyłam się siebie...






Gdybym była sama zapewne i tym razem pociągnęło by mnie na szlak i nie odmówiłabym sobie wejścia na szczyt Monte Costone, ale miałyśmy inny plan i musiałam się liczyć z obecnością mojej młodej towarzyszki i jej możliwościami. Dlatego po krótkim spacerze wokół opuszczonej willi i nasyceniu oczu widokami, nie zwlekając zjechałyśmy na powrót do Argegno, skąd statek miał nas zabrać do Como. Tam czekał nas jeszcze jeden wjazd na górę, tym razem kolejką zębatą do Brunate. Ponieważ do przybycia statku miałyśmy jeszcze trochę czasu, poszłyśmy na spacer po miasteczku. Tak jak wspomniałam, jest ono niezbyt duże, jego starsza część składa się z centralnego placu położonego nad samym jeziorem, małego portu oraz skupiska domków, z których wiele liczy sobie ponad dwieście lat.  Najstarszy datowany budynek pochodzi z początku XVII wieku a w głębi miasteczka, nad strumieniem Telo, znajdziemy jeszcze starszy zabytek, most z czasów rzymskich. Stara część Argegno tworzy uroczą plątaninę wąziutkich uliczek, schodów, zaułków, podwórek i domków o balkonach ozdobionych kwiatami. Nowe domostwa znajdują się na  obrzeżach u podnóża okolicznych wzniesień i po obu stronach drogi wiodącej w głąb doliny. Ciekawostką jest fakt, że jezioro Como w tym miejscu osiąga swą największą głębokość 410 m. zdarza się też, że w pewnych okresach jego stan jest tu bardzo wysoki. Natomiast strumień Telo, tworzący przy ujściu do jeziora tzw. wachlarz aluwialny i w okresie dobrej pogody wyglądający bardzo niewinnie, w czasie obfitych opadów zbiera całą wodę spływającą z gór w obrębie Valle d'Intelvi i zmienia się w szeroką, rwącą rzekę. W 1993 roku przybrała do tego stopnia, że porwała dwa autobusy i dwa samochody osobowe.






Na koniec dodam jeszcze małą dygresję dotyczącą nazwy Pigra. Otóż pochodzi ona od słowa "pigrizia" czyli lenistwo a pigra, to po prostu leń rodzaju żeńskiego. Jednak ta niezbyt pochlebna nazwa podobno nie ma związku z charakterem mieszkańców wioski, ani z budową kolejki linowej, którą wznieśli, aby jeździć nią z lenistwa (na górę prowadzi też droga jezdna dla aut i innych środków transportu). Przekaz jest taki, że dawniej na stokach Costone hodowano winorośl, która z racji warunków dojrzewała nieco później niż w innych miejscach, co dało początek nazwie. 

Więcej zdjęć z Argegno i Pigry można zobaczyć w albumie>


15 komentarzy:

  1. kolejny dowód na to, że małe jest piękne. Zdjęcia pokazują, iż miejscowość ma swój klimat. A już zdjęcia widziane z kolejki bajkowe. Piszesz, że nie oddają urody, ale dla mnie widoki są fantastyczne. Ja zatem jestem pigra, bo nie lubię się wspinać i nigdy nie lubiłam. Ale widoki ze szczytu warte są wjazdu kolejką nawet dla mnie, która nad góry przedkłada wodę. Zdjęcia niczym z okna samolotu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Gdybyś kiedyś tam się wybrała to bardzo polecam taką wycieczkę, jest naprawdę bajecznie, zresztą podobnie jak w Como, kiedy wjedzie się do Brunate. Tam możesz sobie być pigra do woli, bo jak nie lubisz chodzić po górach to nie musisz, niżej też jest wszystkiego do woli. Masz rację, że wrażenia są niemal jak z samolotu, bo zbocze ma mały kąt nachylenia. Ja to wspominam z wielkim sentymentem. Również pozdrawiam!

      Usuń
  2. Argegno jest miejscowością położoną niezwykle malowniczo i na dodatek ma atrakcje turystyczne takie jak kolejkę linową i przepiękne górzyste tereny nad jeziorem. Muszę Ci się przyznać, że uwielbiam jazdę kolejkami linowymi bo to świetna propozycja pozwalająca na szybkie dotarcie do wielu malowniczych zakątków. Dzięki nim szczyty gór stają się szybciej i bardziej osiągalne.
    Widoki z góry zapierają dech w piersiach. Eluniu, wspaniale popatrzeć na Twoje cudowne zdjęcia!
    Serdecznie Cię pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Lusiu, masz rację to bardzo miłe i klimatyczne miasteczko a kolejka to wielka atrakcja. Też lubię kolejki bo pozwalają oszczędzać czas, którego czasem się nie ma a poza tym widoki są spektakularne. Zdjęcia z pewnością byłyby lepsze, gdyby nie to, że słońce świeciło mi w obiektyw a poza tym była foschia. Trochę pomogło robienie aparatowi daszka z mojego kapelusza bo gdyby nie to to pewnie byłyby zupełnie nieudane. No ale to jest siła wyższa i na to nie ma rady, chyba, że ktoś ma super aparat i umiejętności na wysokim poziomie. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia!

      Usuń
  3. Dwa tygodnie temu byłam na drugim jego brzegu, w Varennie. Do Bellagio też podpłynęliśmy. I z powodu tych zapierających dech widoków do dziś nie mogę wyjść z podziwu. I pewnie ten stan jeszcze potrwa długo... Nie dziwię się więc Twoim zachwytom!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, bardzo się cieszę i czekam na relację! Chociaż wiem, że jak człowiek ma taki natłok wrażeń to musi to najpierw przetrawić i poukładać. Rozumiem, że pogoda dopisała i mogłaś się cieszyć tą piękną okolicą. Wiosna nad Como z tego względu jest dobra, bo jeśli nie pada to widoczność jest świetna. Varennę uwielbiam, to obok Bellagio najładniejsze z miasteczek, chociaż zupełnie inne. Ale od strony jeziora wygląda po prostu fantastycznie . Dzięki za odwiedziny, pozdrawiam!

      Usuń
    2. Pogoda była fantastyczna, tak jak widoki. A wpisy za jakiś czas, jest tak jak piszesz. Pięknego tygodnia:)))

      Usuń
  4. Nawet spacer po Argegno dostarcza niezwykłych wrażeń , ale to co można zobaczyć z kolejki i Pigry normalnie zapierają dech. Byłem kiedyś na delegacji w Como i pamiętam te cudowne krajobrazy. Też nie pogardziłbym noclegiem w tak położonej willi. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, widoki z kolejki są niewiarygodnie piękne a ponieważ stok jest stromy ma się wrażanie, że jezioro jest niemal pod stopami. Ponieważ jezioro jest dość wąskie wszystko razem wygląda bajecznie. Serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
  5. Oh, jakie piękne miejsce. I zdjęcia też piękne, mimo wilgoci z jeziora. Takie widoki zapierają dech w piersiach. A małe miasteczka mają swój wielki urok i osobliwy klimat. Uściski i pozdrowienia, Elu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, że taki widok też ma swój urok trochę ze snu, człowiek czuje się niby ptak w przestworzach. Miasteczka nad Como są jedyne w swoim rodzaju, nawet ząb czasu nie odbiera im wdzięku. Ale dodam jeszcze, że kiedy nie ma foschii kolory są tak nieprawdopodobne, ze wygląda to jak najgorszy kicz. Również najserdeczniej pozdrawiam!

      Usuń
  6. Bez reszty urzekają mnie te kamienne budowle oraz czerwone dachówki. Kiedyś się zastanawiałem, skąd te takie specyficzne dachówki oni biorą? I nie znalazłem satysfakcjonującej odpowiedzi ;) Już pisałem, że jestem zauroczony klimatem, kulturą, historią oraz architekturą, która jest pięknie wkomponowana w krajobraz. Dziękuję i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uwielbiam te stare domki i ich czerwone dachy. Ten kolor to specyficzny kolor lombardzkiej terakoty, często widzi się na starszych pałacach czy willach ornamenty w takim kolorze jak np. w kościółku w Menaggio https://photos.google.com/u/0/share/AF1QipPV8RlwSB7Y_NYXSDssiqfBSMBCAkkBZRAIgObz2YA-GUxCDzFch3ilQAqxgtn8MQ/photo/AF1QipPp821oexEO4O_u6DAdHoMu0EEzclmGss_NZs5w?key=Ykc4UHVVTks3RVVlYVJMMG5SRlpoRVJ6Q09ub1ZB&hl=pl
      co prawda na zdjęciu wygląda to na kolor pomarańczowy ale w istocie jest on czerwono brunatny tak, jak na lewej wieżyczce, która jest bardziej w cieniu. Za parę dni będzie post o cudnym kościółku zbudowanym z takiej terakoty. Dzięki za odwiedziny i komentarz, pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  7. Oh ja jestem pigra na calego, nie moge po powrocie zebrac sie do robienia czegokolwiek.widoki cudne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś usprawiedliwiona, po takiej podróży człowiek potrzebuje odpoczynku, poza tym przed wyjazdem byłaś chora, daj sobie czas na poleniuchowanie i porządną regenerację sił. Może następny wyjazd do Europy nad Como? Faktycznie jest pięknie, ładniej niż na zdjęciach. Pozdrawiam!

      Usuń

Dziękuję za komentarz, będzie on widoczny po zatwierdzeniu.