W Como bierze swój początek droga, która wzdłuż lewego brzegu jeziora prowadzi nas w głąb Alp. Podobnie jak rejs statkiem, również jazda samochodem lub autobusem oferuje nam niezapomniane widoki. Po lewej stronie mijamy zielone stoki gór, zaś po prawej widzimy jezioro Como i jego przeciwległy brzeg. Przejeżdżając przez kolejne miejscowości możemy cieszyć oczy widokiem willi w pastelowych kolorach, ozdobionych białymi ornamentami, apetycznych niczym weselne torty z bitą śmietaną. Stylowe domostwa przyczepione do stoków gór niczym jaskółcze gniazda, wznoszą się na tarasowo usytuowanych posesjach i odbijają w wodach jeziora. Od wiosny do późnej jesieni raduje oczy bujna roślinność: palmy, drzewka laurowe, pinie, cyprysy, kwitnące hortensje, oleandry, glicynie oraz mnóstwo innych kwiatów, dodających pejzażowi wdzięku i elegancji. Granica pomiędzy poszczególnymi miejscowościami jest właściwie umowna; trudno powiedzieć, gdzie kończy się jedna a zaczyna druga. Są one zorganizowane w gminy (comune) i dzielą na frakcje noszące odrębne nazwy. Tuż za półwyspem Balbianello, zaraz po opuszczeniu miasteczka Lenno wkraczamy w granice gminy Mezzegra, gdzie miał miejsce "fakt historyczny z 28 kwietnia 1945 roku". Tym eufemizmem Włosi określają rozstrzelanie Mussoliniego, który właśnie tutaj zginął z rąk partyzantów należących do 52 Brygady "Garibaldina". Mimo licznych badań historyków i relacji naocznych świadków, do dziś nie wiadomo, jaki był prawdziwy przebieg tych wydarzeń. Relacje są sprzeczne a za całą sprawą kryje się wiele tajemnic. Najbardziej rozpowszechnioną wersją jest ta, według której Mussolini, ujęty przez partyzantów w pobliskim Dongo wraz ze swą długoletnią kochanką Klarą Petacci, padł z ręki partyzanta znanego jako pułkownik "Walerio" ( Walter Audisio). To tu, w miejscowości Mezzegra a właściwie w jej części zwanej Bonzanigo w domu rodziny De Maria Duce i Klaretta spędzili ostatnią noc swego życia. Wyrok śmierci już zapadł, następnego dnia po południu więźniowie zostali przewiezieni pod bramę willi "Belmonte", gdzie Walerio miał dokonać egzekucji; obecnie na murze otaczającym willę tuż przy bramie możemy zobaczyć duży, czarno-złoty krzyż, upamiętniający śmierć dyktatora. Jednak ta oficjalna wersja to zaledwie wierzchołek góry lodowej, gdyż w zasadzie od początku równolegle przedstawiano inne wersje wydarzeń (jedna z nich nawet mówiła o tym, że Mussolini zginął ponieważ bronił Klary, którą próbowali zgwałcić partyzanci).
Najczęściej jednak powtarza się relację o "podwójnym rozstrzelaniu". Jej szczegóły podała włoska telewizja w jednym z (raczej wiarygodnych) programów historycznych. Wykorzystano w nim wywiad z byłym partyzantem o pseudonimie "Giacomo" (w niektórych źródłach podawany jako "Bruno" [Bruno Lonati]). W tym wywiadzie Giacomo oznajmił, że to nie Walerio, ale właśnie on osobiście wykonał wyrok śmierci na Mussolinim. Obszernie mówił także o roli oficera tajnych służb brytyjskich noszącego pseudonim „John" (kapitan John Maccaroni) bardzo aktywnie działającego w okolicy Como. Clou tej wersji stanowiła informacja o ponad dwudziestoletnich, tajnych kontaktach pomiędzy Mussolinim i Churchillem. Podobno ci dwaj politycy w czasie wojny stojący po przeciwnych stronach frontu, już w latach dwudziestych zawarli układ dotyczący wspólnej walki z komunistami. Faktem jest, że w ostatnim okresie wojny Mussolini wielokrotnie spotykał się potajemnie z Anglikami a w swoją ostatnią drogę zabrał dwie skórzane teczki z ważnymi dokumentami, których chciał użyć w pertraktacjach z Aliantami. O dokumentach nie wiadomo nic więcej; jedna z teczek przepadła a w drugiej podobno nie znaleziono niczego istotnego. Inny fakt, którego tajemnicy nie rozwikłano do dziś, to zaginięcie pieniędzy, sztabek złota i kosztowności, które Duce próbował wywieźć uciekając do Szwajcarii (przyjęto wygodną wersję, że wszystko to zostało zatopione w jeziorze Como). Powszechnie uważa się, że o ile Amerykanie za wszelką cenę chcieli ująć Mussoliniego żywego, to Brytyjczykom zależało na tym aby zamilknął na zawsze. Tę wersję potwierdził również Giacomo, były partyzant w czasie telewizyjnego wywiadu zaprezentował się jako pełen godności, starszy pan, bardzo elegancki i spokojny, który swoje wspomnienia relacjonował bez mrugnięcia okiem, czy cienia emocji. Według tego co mówił, w dniu 28 kwietnia 1945 roku był obecny w domu rodziny De Maria, gdzie miał wykonać wyrok śmierci na ex-dyktatorze.
Podobno rankiem Mussolini zmęczony po źle przespanej nocy, wyszedł z pokoju aby zaczerpnąć świeżego powietrza; wtedy Klara Petacci bez ogródek zapytała Giacomo, czy to jest ich koniec. Partyzant potwierdził jej przypuszczenia lecz kobieta nie okazała strachu, prosiła jedynie, żeby wyrok wykonano tak aby Mussolini się nie zorientował a także by nie strzelać mu w głowę. Następnie Giacomo na osobności odbył rozmowę z Johnem; zgodził się strzelać do Duce, jednak wzbraniał przed zabiciem Klary, więc tego przykrego zadania podjął się John. Więźniów wyprowadzono z domu i po przejściu niewielkiego odcinka drogi Giacomo strzelił Mussoliniemu w plecy (prawdopodobnie 3 lub 4 razy). Wówczas Klaretta odwróciła się twarzą w ich stronę; John kilkakrotnie strzelił jej w pierś a następnie sfotografował oboje zabitych. Miało się to wydarzyć przed południem, około godziny jedenastej. Tę wersję potwierdziła Dorina Mazzola, mieszkanka Mezzegry pracująca tego ranka w pobliskim ogrodzie i podobno będąca naocznym świadkiem egzekucji. Następnie miał do akcji wkroczyć wyżej wspomniany Walerio, który wraz ze swoimi ludźmi przewiózł ciała zabitych do Giulino, innej frakcji Mezzegry w pobliże willi ,,Belmonte", gdzie ponownie strzelano do Mussoliniego pozorując egzekucję. Tu znowu pojawiają się osoby, które widziały łysego mężczyznę w mundurowych spodniach i białej koszuli, prowadzonego albo raczej wleczonego przez dwóch innych. Ta ponowna "egzekucja" miała mieć miejsce pomiędzy godz. 16:00 a 17:00. Mniej więcej w tym samym czasie w pobliskim Dongo zabito czternastu bliskich współpracowników Mussoliniego w tym brata Klary, Marcello Petacci oraz niczemu niewinnego, przypadkowego mężczyznę. Ich ciała 29 kwietnia 1945 roku przewieziono do Mediolanu, gdzie na placu Loreto powieszono je za nogi, głowami w dół. Jako zaimprowizowaną szubienicę wykorzystano konstrukcję wiaty na stacji benzynowej Standard Oil. Miejsce nie było przypadkowe; 10 sierpnia 1944 roku, nieopodal rozstrzelano piętnastu partyzantów i antyfaszystów (dziś w tym miejscu znajduje się pomnik upamiętniający ich śmierć). Zwłoki Mussoliniego, do niedawna tak uwielbianego przez tłumy, wielokrotnie zbezczeszczono ze szczególnym zacięciem masakrując jego głowę. Co do Klaretty, to również po śmierci podzieliła los kochanka; jej ciało także zawisło na wiacie, wystawione na widok publiczny. Podobno nie miała na sobie majtek, więc pewien litościwy ksiądz Don Pollarolo, za pomocą agrafki spiął jej spódnicę pomiędzy nogami aby nie opadała w dół. 30 kwietnia 1945 roku zwłoki Mussoliniego poddano oględzinom lekarskim, podczas których stwierdzono, że oddano do niego osiem (!) strzałów (Giacomo twierdził, że strzelał trzy lub cztery razy).
Reasumując, cała historia "ostatniej drogi Duce" nadal jest otoczona tajemnicą. Mówi się również o tym, że w rzeczywistości to nie Walter Audisio strzelał do Mussoliniego, ale podający się za "Waleria" Luigi Longo (po wojnie wpływowy polityk w czasie wojny antyfaszysta, jeden z dowódców 52 Brygady). Sprzeczne zeznania nie tylko osób bezpośrednio zaangażowanych w to zdarzenie lecz także „naocznych świadków" których wiarygodność niejednokrotnie podważano, konflikt interesów w ujawnieniu całej prawdy a także czas, który upłynął od tych zdarzeń, nie rokują wielkiej nadziei na to aby szersze rzesze dowiedziały się co tak naprawdę zaszło w tym czarującym zakątku pomiędzy stokami gór i błękitnymi wodami jeziora. Równie interesująca, choć nie do końca jasna jest rola Klary Petacci, gdyż część historyków uważa, że była ona "wtyczką" Brytyjczyków. Podobno zwerbował ją jej brat Marcello, który dla nich pracował i poprzez siostrę mógł mieć dostęp do planów oraz zamierzeń Mussoliniego. Klaretta z pewnością była kobietą niebanalną, silną psychicznie i zdeterminowaną, co ją predysponowało do pełnienia takiej roli. Zastanawiające jest to, że trwała w tym długoletnim związku pomimo licznych zdrad kochanka i nie zawahała się towarzyszyć mu w ucieczce. Czy świadczy to o tym, że chciała go mieć "na oku" w interesie swoich mocodawców, czy po prostu walczyła o własną skórę? Nie można wykluczyć, że istotnie pełniła przy Duce podwójną rolę. Mając na uwadze Układ Jałtański, wszelkie kontakty z Mussolinim rzucałyby dwuznaczne światło na politykę Winstona Churchilla i potwierdzały obiegową opinię o "perfidnym Albionie". W tej sytuacji rodzeństwo Petacci z pewnością stało się jedynie parą niewygodnych świadków tych zakulisowych machinacji, co było równoznaczne z wyrokiem śmierci, klasycznym rozwiązaniu służb specjalnych w stosunku do ludzi wiedzących zbyt dużo...
Chociaż absolutnie nie sympatyzuję z faszyzmem, cała ta sprawa zawsze bardzo mnie interesowała; podobnie zresztą jak sama historia dojścia do władzy Mussoliniego i jego późniejszy upadek. Z moich kilkuletnich obserwacji wysnułam wniosek, że choć spora część Włochów ma do niego jednoznacznie negatywny stosunek, jednak inni (i też jest ich niemało) mają uczucia bardzo mieszane i podkreślają, że w okresie międzywojennym po latach upadku i nędzy Duce spowodował, iż naród włoski odzyskał swoją dumę. Oczywiście nie zapominają dodać, że sojusz z Niemcami był oczywistym błędem politycznym, który srodze się zemścił... Jednak wiele dawnych idei socjalnych powstałych w tej epoce nadal żyje a wnuczka dyktatora Alessandra, od kilku kadencji z powodzeniem posłuje do parlamentu. Pełni ona dość istotną rolę we włoskiej polityce i bardzo często uczestniczy w różnych telewizyjnych programach, więc niejednokrotnie miałam okazję słyszeć jej wypowiedzi w których zawzięcie broni dobrego imienia swego dziadka i jego polityki społecznej. Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu można powiedzieć, że z pewnością jest to bardzo interesujący epizod w historii XX wieku, prowadzący do ciekawych i pouczających wniosków, dlatego też chciałam zobaczyć to miejsce. Niestety, tego dnia pogoda nie dopisała, było gorąco lecz dość pochmurno, więc zdjęcia, jakie wtedy zrobiłam nie oszałamiają jakością a poza tym szczerze mówiąc, sama miejscowość jest raczej bez charakteru ze swą zabudową od Sasa do Lasa i niczym nie urzeka.
Mimo to, jeśli kogoś interesuje historia ostatniej drogi Duce, zapraszam do albumu >
Ciekawe! Tez bym chciał tak podróżować dalego :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Wszystko przed Tobą! Ja natomiast mam nadzieję że trochę popodróżuję po Polsce. Pozdrawiam wzajemnie!
UsuńCiao,bardzo interesujący wpis. Podobnie jak Ty słyszałam od wielu Włochów pochwały dla Mussolliniego za jego politykę na początku jego kariery. Nie lubią go od chwili gdy stanął po stronie Hitlera i faszyzmu. We włoskim serialu "Mussollini" przedstawiono, że po zastrzeleniu ciało było wleczone po mieście aż do Gulio aby wszyscy mogli zobaczyć,że dyktator nie żyje. Podobno takiego końca przerażajaco bał sie Hitler i dlatego kazał się spalić. pozdrawiam. Alina - koziorożec.
OdpowiedzUsuńTeż słyszałam Tę wersję w programie o którym wspominam w poście, ale podobno nie do końca jest zgodna z prawdą i w rzeczywistości ciało przemieszczono samochodem i tylko przez jakiś czas wystawiono w wiosce na widok publiczny a później przewieziono do Mediolanu. Jednak w tym wszystkim jest dużo sprzeczności i dziś nie wiadomo jaka jest prawda...Podobno koziorożec i Panna mają ze sobą wiele wspólnego. Pozdrawiam!
UsuńU mnie taką ciekawość wzbudza Rodrigo Borgia - odsądzony od czci i wiary, okrutny papież Aleksander VI (któremu zarzucano symonię, nepotyzm,a nawet kazirodztwo),a który był mimo to dobrym politykiem i dyplomatą i nieodrodnym synem epoki.
OdpowiedzUsuńTak już jest że postacie nieprzeciętne nawet jeśli nie są świetlane, budzą nasze zainteresowanie. Myślę że w sprawie Aleksandra VI jest dużo pomówień i plotek rozsiewanych przez jego wrogów, podobnie jak w sprawie Lukrecji. Zapewne nie był grzecznym chłopczykiem ale tak jak mówisz, był synem swojej epoki i nie można do niego przykładać współczesnej miary. Poza tym w tamtych czasach o nepotyzm i symonię pomawiano większość papieży....
UsuńBardzo interesujacy wpis! Biografia i zycie Mussoliniego wydają sie byc interesujace... nie wiem jakie mial zamiary Duce, z pewnoscia zle zrobil o czym sam pisal, ze wszedl w pakt z Hitlerem. Jaki byl tak do konca chyba nikt nie wie, ale chcialoby sie wierzyc, ze chcial dobrze, ale mu nie wyszlo! A film, ktore ogladalam o nim faktycznie bardzo dobrze go pokazal, wrecz zal mi sie go zrobilo na koniec, kiedy go zastrzelono... no ale, jak mowi powiedzenie" "Ko mieczem wojuje, od miecza ginie".
OdpowiedzUsuńDobrze to podsumowałaś! Dla Włochów jest to chyba temat wciąż bardzo istotny, bo co jakiś czas go wietrzą i przetrzepują, czemu trudno się dziwić...Ja też miałam wrażenie, że początkowo miał dobre pomysły ale niestety dyktatorskie zapędy szybko w nim wzięły górę i sprawy potoczyły się w złym kierunku. Film też oglądałam, i przyznam, że zrobił na mnie duże wrażenie, w pewnym sensie jego koleje przypominają mi losy Napoleona, który też zaczynał jako wyzwoliciel a później marnie skończył, po drodze zostawiając pola bitew zasłane trupami i złudne nadzieje.
UsuńOj dziękuję Pani ;) Moje uszanowanie !
OdpowiedzUsuńZ zainteresowaniem przeczytałem twój post. Do tej pory nic nie wiedziałem o śmierci Duce. Troszkę mnie podszkoliłaś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie jest to u nas temat popularny, też nic o tym nie wiedziałam oprócz sławetnego powieszenia za nogi. Dopiero we Włoszech dowiedziałam się dalszych szczegółów. Chciałabym jednak aby definitywnie rozstrzygnięto sprawę Klaretty, podobno sa jeszcze jakieś nieopublikowane dotąd źródła. Również pozdrawiam.
UsuńMa Pani piękną i ciekawą pasję. Tylko gratulować!:)
OdpowiedzUsuńWitam, istotnie, historia i podróże to moja pasja. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńWspaniale to opisałaś. Nie mogłam się oderwać od czytania, pomimo,że ledwo kontaktuję od choroby. Intrygująca historia w swej tragedii.
OdpowiedzUsuńMiodzio. Wolę oglądać, a w tym wypadku czytanie też sprawia przyjemność. Pozdrawiam, będę wracał - czytał oglądał...
OdpowiedzUsuńZapraszam też do Nowego Sącza:)
Bardzo ciekawy wpis o Mussolinim, to już któryś raz ląduję we Włoszech a dopiero teraz dowiaduję się kulisów śmierci Mussoliniego. Dziękuję, pisz dalej.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post... :-)
OdpowiedzUsuńO końcu Musolliniego wiedziałem tylko tyle co wszyscy (czyli niewiele).
Pozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńbardzo interesująca historia .. szkoda, że dyktator nie dostał się w ręce Amerykanów, którzy na pewno postawili by go przed sądem podobnym do Norymbergi Samosąd jest zawsze drogą do nikąd Faszyści postępowali tak samo a Mussolini miał na swoich rękach krew niezliczonych Żydów i Włochów innych przekonań niż on Nawet największy drań i przestępca powinien stanąć przed sądem by mogły wyjść na światło dzienne ich sprawki i ich poplecznicy
OdpowiedzUsuńSmutne to, że niektórzy Włosi mają do niego sentyment Był to nie tylko bardzo zły człowiek ale i beznadziejny dowódca czegokolwiek się dotknął to obracał w katastrofę militarną
i jeszcze dodam, że piszesz niezwykle pasjonująco ..wspaniale się Ciebie czyta
OdpowiedzUsuń