Okolica leżąca na północ od Varese, to jeden z najpiękniejszych terenów w Lombardii. Uwagę przybysza zwraca przede wszystkim rozległe wzniesienie Campo dei Fiori, o czym pisałam przy innej okazji tutaj. Jest to teren górzysty, łańcuch zielonych Prealp rozciąga się pomiędzy jeziorami Maggiore i Lugano, przez które przebiega włosko - szwajcarska granica. To spokojna okolica, tutejsi ludzie cenią wysoko swój styl życia, daleki od wielkomiejskiego zgiełku a przede wszystkim czyste powietrze i wspaniałe lasy, porastające zbocza gór. Kiedyś było to miejsce, gdzie wielu mieszkańców Mediolanu przyjeżdżało na wypoczynek. W niewielkich wioskach zatopionych wśród bujnej zieleni powstały piękne wille, pensjonaty i hotele, oferujące gościom obsługę na najwyższym poziomie a tutejszej ludności liczne miejsca pracy. Jednak ogólny wzrost poziomu życia, zmiany we włoskiej obyczajowości i rozwój komunikacji spowodowały odpływ turystów, bezrobocie stałych mieszkańców oraz ich stopniową migrację do okolicznych miast oferujących zatrudnienie. Mimo to, nadal pozostało sporo osób, które do tego stopnia są przywiązane do tej pięknej okolicy, że nie wahają się codziennie dojeżdżać do pracy w innych miejscowościach, w tym również na terenie Szwajcarii. Nie jest to zbyt duży wysiłek, zważywszy, że Varese i Lugano dzieli odległość około czterdziestu kilometrów a do przejścia granicznego w miasteczku Ponte Tresa jest ich niewiele ponad dwadzieścia. Pokonując tę trasę, mniej więcej w jej połowie dojeżdżamy do malutkiej Ganny.
Droga biegnie pomiędzy niewysokimi górami porośniętymi gęstym, liściastym lasem. Przejeżdżając przez tę miejscowość, widzimy zaledwie kilka domostw stojących bezpośrednio przy drodze, jednak ktoś, kto zatrzyma się w tu na dłużej nie pożałuje, gdyż w głębi znajduje się kilka bardzo malowniczych uliczek. Oprócz tego jest tu zabytek, którym szczyci się nie tylko to maleńkie miasteczko, ale również cały region, ba, całe Włochy. Jest to romańskie opactwo pod wezwaniem San Gemolo, zwane Badia di Ganna. Podanie głosi, że ów święty, który żył w X wieku, poniósł męczeńską śmierć z rąk rabusiów grasujących w okolicznych lasach. W miejscu jego pochówku powstało opactwo, zarządzane przez zakon benedyktynów. Klasztor wzniesiono na przełomie XI i XII wieku, jego zadaniem było udzielanie gościny i ochrony pielgrzymom wędrującym z północnej Europy do Rzymu. Jest to bardzo piękny kompleks budynków, ze wspaniałym, arkadowym dziedzińcem o masywnych, ceglanych kolumnach i kwadratową wieżą w najczystszym romańskim stylu. W niewielkim, trójnawowym kościele przechowywane są relikwie świętego, można tu też zobaczyć interesujące, gotyckie freski. Moją szczególną uwagę zwrócił ten, na którym jest wyobrażona Matka Boska Miłosierna.
Wizerunek przedstawia Madonnę unoszącą poły płaszcza, pod którym szukają schronienia grzesznicy. Fresk zrobił na mnie ogromne wrażenie, zarówno ze względu na piękną twarz Marii, jak i bardzo subtelne kolory oraz delikatny rysunek. Podobne wyobrażenia Madonny można zobaczyć również w innych miejscach, chyba najbardziej znany jest ten namalowany przez Piero della Francesca, znajdujący się w muzeum w Sansepolcro; inny, również bardzo piękny, pędzla Simone Martini jest ozdobą sieneńskiej Pinakoteki.
Moje zdziwienie wzbudził widok wielkiej, czarnej jamy w dolnej części malowidła, wyglądającej niczym wylot komina. Zastanawiałam się, czemu miał służyć ów otwór i jak to się stało, że zniszczono ten cenny XV wieczny fresk? Ponieważ w opactwie prowadzone są prace konserwatorskie, mam nadzieję, iż z biegiem czasu również i ta część muru zostanie naprawiona i doprowadzona do dawnej świetności.
Opactwo przez wiele stuleci było siedzibą zakonu benedyktynów i spełniało swą posługę prawie do końca XIX wieku. Mnisi nie tylko dawali schronienie podróżnym, zajmowali się również osuszaniem mokradeł w okolicy jezior Ganna i Ghirla oraz uprawą ziemi. Ta podwójna rola znalazła odbicie w architekturze opactwa, gdzie jest wyraźnie wyodrębniona część z zabudowaniami gospodarczymi, będąca niegdyś klasztorem, od tej, która służyła pielgrzymom. Choć w przeszłości wielokrotnie podejmowano tu prace konserwatorskie, z biegiem czasu opactwo zaczęło podupadać. Od 2000 roku jego właścicielem jest Prowincja Varese i w związku z tym, część pomieszczeń przeznaczono na cele świeckie i muzealne. Odbywają się tu wystawy, koncerty oraz przedstawienia teatralne w czym bardzo aktywnie uczestniczy miejscowe Koło Przyjaciół Opactwa Ganna. Jego członkowie nie żałują czasu i trudu, aby wypromować swoją miejscowość, pokazać to, co jest interesujące w jej przeszłości a także realizują nowe pomysły. Natomiast świątynia w dalszym ciągu spełnia swą funkcję religijną, jako kościół parafialny.
Oprócz tego wspaniałego zabytku Ganna ma także inne powody do dumy. W tej niewielkiej miejscowości, w połowie XIX stulecia urodzili się dwaj uznani artyści - Odoardo Tabacchi, zdolny rzeźbiarz, absolwent mediolańskiej Akademii Brera, twórca wielu pomników oraz Giuseppe Grandi, rzeźbiarz, malarz i rytownik. Nazwiska tych artystów upamiętnia inicjatywa podjęta w pobliskim Boarezzo, nosząca nazwę "Villaggio Artistico G. Grandi, O. Tabacchi" o którym napiszę w następnym poście. W najstarszej części Ganny, zwanej Campobello, odkryłam kilka naprawdę ślicznych zakątków, w tym malutki placyk z pięknym, barokowym kościółkiem. Niestety, był on zamknięty, lecz mogłam zajrzeć do wnętrza przez zakratowane okienko. Zaskoczył mnie widok fresków zdobiących jego ściany, gdyż widać było, że wyszły spod pędzla malarza o niepoślednim talencie. Nieco później, szperając w internecie, dowiedziałam się, że moja ocena była trafna, gdyż stworzył je Antonio Busca, którego prace można oglądać w kościele San Marco w Mediolanie oraz w kaplicach na Sacro Monte w Varese i Orcie (link). W swoim czasie cieszył się on sporym uznaniem, jednak z powodu wola będącego skutkiem choroby tarczycy, musiał zrezygnować z uprawiania malarstwa naściennego.
Na małym placyku koło kościoła znalazłam dom, w którym urodził się Giuseppe Grandi. Na budynku umieszczono pamiątkową tablicę, a nieopodal stoi jego pomnik. Niestety, podczas pobytu w Gannie zabrakło mi czasu, aby poszukać także śladów Odoardo Tabacchi, który miał tu swą willę i gdzie podobno można zobaczyć gipsowe modele jego rzeźb. Zresztą całe miasteczko sprawiało wrażenie wymarłego a w wąskich uliczkach nie spotkałam nikogo, kto mógłby mi udzielić informacji na ten temat...
Niejednokrotnie myślałam o tym, że warto byłoby ponownie udać się w te strony, tym bardziej, że jest tu kilka pięknych szlaków wycieczkowych. Jednak zawsze stawałam w obliczu trudnych wyborów, jakie mi się nasuwały w związku z ogromnym bogactwem podobnych, małych miejscowości, niespodziewanie odkrywających przed turystą swoje skarby. Tak się złożyło, że mimo chęci nigdy już nie wróciłam do Ganny, ani nie zobaczyłam jeszcze wielu innych miejsc, które umieściłam na mojej liście. Ale cóż, życie niesie nam różne niespodzianki, więc może, kiedyś...
Więcej zdjęć z Ganny można zobaczyć pod linkiem>
W każdym razie nie rezygnuj z listy, bo kto wie, jakie dobre niespodzianki mogą być jeszcze Twoim udziałem?... :) BBM
OdpowiedzUsuńNie rezygnuję! Może kiedyś jeszcze pojadę do Włoch, mam tam przyjaciół, ale powiem Ci że jeśli to by miało być za cenę powrotu do pracy na obczyźnie, to broń mnie Boże! Pozdrawiam!
UsuńPiękne miejsca ozdobione klimatycznymi fotami. Świetne relacje i super cały blog. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. :)
Dzięki! Sądząc z tego co piszesz u siebie na żywo pewnie też by Ci się podobało. Zresztą cudownie jest być włóczykijem, nieprawdaż? Również serdecznie pozdrawiam!
UsuńPiękny blog i cudowne zdjęcia zaobserwowałam blog.
OdpowiedzUsuńhttp://agatka123.blogspot.com/
Miło mi! zajrzałam do Ciebie i zostawiłam komentarz.
UsuńŚwietne zdjęcia i miejsce,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Dziękuję Aniu! Czasem mi się wydaje że Włochy to taki "samograj"...Również pozdrawiam, po południu jeszcze raz zajrzę do Ciebie aby zostawić komentarz. Również pozdrawiam!
UsuńLombardia, piękna kraina kryjąca wspaniałe zabytki. Przejeżdżałem przez tę miejscowość, ale bez zatrzymywania. Szkoda, wnętrze świątyni zasługuje na odwiedziny. Kolejna perełka z ziemi włoskiej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Z całymi Włochami jest to szczęście i bieda jednocześnie, że gdzie rzucisz kamieniem jest jakiś interesujący zabytek albo piękny pejzaż. W związku z tym człowiek musiałby wędrować na piechotę i to latami żeby wszystko obejrzeć...Także pozdrawiam!
UsuńPiękne miejsce, warte zobaczenia, może kiedyś będę miała okazję tam wstąpić. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZ pewnoscią warte zobaczenia! Też bym się tam chętnie wybrała jeszcze raz, może ta czarna dziura po kominie już zniknęła?Z tego co widziałam u Ciebie też dużo podróżujesz (jestem w trakcie czytania Twego bloga) więc może kiedyś zajrzysz i do Ganny, choć to daleko od utartych szlaków turystycznych. Pozdrawiam!
UsuńCudowne miejsce piękne widoki życzę miłej soboty i dużo odpoczynku.
OdpowiedzUsuńDziękuję,ja Tobie również!
UsuńPrzepiękny ten fresk, zobaczyć na żywo...
OdpowiedzUsuńZdjęcie faktycznie nie oddaje jego urody i subtelnych kolorów. pozdrawiam!
Usuń