sobota, 14 marca 2015

Magnoliowo i wiosennie.


I znów magnolie szykują się do kwitnienia...Dziś rano, kiedy otworzyłam komputer i zajrzałam na bloga, zauważyłam nowy wpis Ady na temat Wawelu w wiosennej szacie, ze zdjęciami wielkiej magnolii, gęsto pokrytej mechatymi pączkami. Mam nadzieję, że tego roku krakowska wiosna nie zawiedzie swoich wielbicieli i pozwoli im nasycić oczy cudnym widokiem, jakim jest to kwitnące drzewo. Ja, podczas mojego pobytu we Włoszech, co roku miałam okazję oglądać ten wspaniały spektakl i zawsze cieszył mnie swoją urodą. 

Nic więc dziwnego, że w moim magnoliowym albumie jest mnóstwo zdjęć tych wspaniałych roślin, gdyż dopiero tam udało mi się je zobaczyć w całej ich przyrodzonej krasie.
W Ostródzie z balkonu mojej mamy mogę zajrzeć do ogrodu po przeciwnej stronie ulicy, gdzie rośnie magnoliowe drzewko. Pamiętam, jak wiele lat temu, po raz pierwszy ujrzałam je w kwiatach, choć jeszcze bez liści. Nie mogłam wtedy uwierzyć własnym oczom, wielkie, różowe kwiaty na bezlistnych gałązkach, w czasie, gdy w naszych ogrodach nieśmiało pokazywały się pierwsze oznaki wiosny, wydawały mi się nierzeczywiste. Moja wiedza na temat magnolii była wtedy dość znikoma i nie miałam pojęcia o bogactwie  gatunków oraz kolorów. Jak wielka jest ich rozmaitość, przekonałam się już w pierwszym roku mojego pobytu we Włoszech. Wybrałam się wtedy na jedną z moich wiosennych przechadzek, pamiętam, że był to piękny, słoneczny dzień.

Niespodziewanie, przechodząc koło domu z dużym, ładnym ogrodem, poczułam niezwykłą, upajającą, kwiatową woń. Zaczęłam się rozglądać wokoło i wtedy zauważyłam białe płatki, leżące na ziemi. Stałam pod okazałym drzewem z ciemnozielonymi, skórzastymi liśćmi a w jego koronie dostrzegłam piękne, duże kwiaty. To właśnie one wydzielały ten intrygujący zapach; było to dla mnie coś zupełnie nowego, więc musiałam się z kimś podzielić tym odkryciem. Od znajomej Włoszki dowiedziałam się, że jest to także jeden z gatunków magnolii, która w odróżnieniu od innych nie zrzuca liści na zimę. 

W następnych latach corocznie miałam okazję oglądać ich urodę, gdyż w lombardzkich ogrodach spotyka się je bardzo często; czasami są niewielkie i delikatne, ale bardzo często widzi się stare, duże, dorodne drzewa. Kiedy po zimowych szarościach nadchodzą pierwsze, naprawdę ciepłe dni, ni stąd ni zowąd, pokrywają się one całą masą różowego lub białego kwiecia, co sprawia, że wyglądają niczym ogromne bukiety, zawieszone na tle lazurowej przestrzeni nieba. Pokochałam je i nie miało tu nic do rzeczy, że miałam je wszędzie na wyciągnięcie ręki. Tak samo mnie cieszyły ogromne, stare drzewa, jak i te malutkie, prezentujące swe kwiaty na drobnych, delikatnych gałązkach. Lubiłam też zaglądać do okolicznych ogrodów w poszukiwaniu niezwykłych kolorów i form, kwiatów o płatkach gładkich lub postrzępionych. 

Czekałam na dzień, kiedy z  pączków okrytych delikatnym puszkiem wyłoni się delikatny rąbek koloru, bo wiedziałam, że wraz z jego pojawieniem znowu się zacznie wiosenny cud natury. Jako pierwsze zakwitają odmiany, które zrzucają liście na jesieni.
Ich kwiaty nie pachną, za to cieszą oczy gamą kolorów, od śnieżno - białego, poprzez wszystkie odcienie różu, aż do purpury. W miarę upływu czasu pojawiają się na nich jasnozielone liście a kwiatów z każdym dniem jest coraz mniej. Kiedy przekwitnie ten gatunek, pałeczkę przejmują drzewa o zimozielonych, skórzastych liściach. 
Ich białe a właściwie lekko kremowe kwiaty, są zazdrośnie ukryte w gąszczu zieleni, mniej liczne, za to oszałamiająco pachnące. Byłabym w dużym kłopocie, gdybym miała dokonać wyboru i powiedzieć, które z nich są piękniejsze, czy te w odcieniach różu, ciemniejsze od zewnątrz i jasne w środku, purpurowe a może te białe, o płatkach w kolorze bitej śmietany?

Kiedy zaczęłam robić zdjęcia, nie mogłam sobie odmówić wielokrotnego uwieczniania tych pięknych drzew; zresztą i tak wciąż biegałam z aparatem fotograficznym, próbując zatrzymać w kadrze to, co mi towarzyszyło przez te wszystkie lata. Każdy z przeżytych dni zbliżał mnie do wyjazdu i definitywnego powrotu do Polski, w moje rodzinne strony, które ukochałam najbardziej na świecie. Jednak ta miłość nigdy nie stała w sprzeczności z zachwytem, jaki budziły we mnie Włochy, ich przyroda, pejzaż i kultura. Czas, który był mi tam dany, był nie tylko ciężarem, jaki nie raz z trudem dźwigałam, lecz także pięknym prezentem, więc starałam się spożytkować go jak najlepiej. Wspomnienia przeżytych chwil, obrazy w mojej w pamięci i te uwiecznione na zdjęciach, sprawiły, że już nigdy nie będę tą samą osobą, która wiele lat temu podjęła decyzję o wyjeździe na emigrację, gdyż pozwoliły mi spojrzeć na moje życie z zupełnie innej perspektywy. Z pewnością nie tylko stałam się bardziej odporna na przeciwności losu, to co tam przeżyłam, nauczyło mnie cieszyć się każdą chwilą, każdym okruchem piękna i dobra, jaki to życie mi rzucało.

Mam nadzieję, że widok kwitnących magnolii ucieszy również Wasze oczy, tak jak radował moje. Jeśli chcecie zobaczyć więcej zdjęć, jak zwykle zapraszam do  obejrzenia ich w albumie.

 Więcej zdjęć można zobaczyć tutaj>


   lub na filmiku>


P.S. Ada w swoim komentarzu wspomniała o "magnoliowym festiwalu" jeśli ktoś z czytelników ma swoich albumach zdjęcia magnolii lub jakieś piękne wspomnienie z nimi związane, to może byłby to odpowiedni moment, aby się tym podzielić? 

27 komentarzy:

  1. Elżbieto, to co zobaczyłam w albumie, to po prostu magnoliowa lawina, oszałamiające, cudne zdjęcia! Jak wspaniale, że mogłaś zobaczyć te wszystkie gatunki, odmiany, tą nieograniczoną fantazję przyrody. Wcale Ci się nie dziwię biegania z aparatem, myślę, że nic by mnie nie powstrzymało przed zatrzymywaniem na zdjęciach takiego spektaklu. Magnolie mają w sobie coś teatralnego, prawda? A nawet coś rodem z opery (może właśnie włoskiej i dlatego tak im dobrze pod niebem Italii :-)
    Nigdy nie widziałam odmian pachnących, jeśli są w Polsce, to pewnie tylko w oranżeriach ogrodów botanicznych, ale w krakowskim na pewno nie. W ogóle te krakowskie magnolie nie mogą wytrzymać porównania z włoskimi, ale przecież - jak sama piszesz - uczucia do jakiegoś miasta czy ziemi nie przeszkadzają zachwycać się pięknem innych stron; i te moje wawelskie magnolie zawsze będą dla mnie wyjątkowe.

    Myślę też, że wspaniale wykorzystałaś ten włoski czas. Dodam jeszcze, że nie tylko z pożytkiem dla siebie, ale i dla tych, którzy czytają Twoje wspomnienia i wrażenia. Owszem, w internecie nie brakuje zdjęć, czy opisów, ale znaleźć tekst, który trafia w serce, przywiązać się do autora, czuć jakieś pokrewieństwo - to sprawia, że zupełnie inaczej się to czyta. Gdyby mi było dane pojechać do Włoch, to będziesz moim pierwszym źródłem wiedzy.

    PS Nie mogę się oderwać od tych magnoliowych albumów. Muszę chyba też poszukać czegoś w moich archiwach - mam nieopublikowane zdjęcia z ubiegłego roku. Wydaje się, że powstaje coś na kształt święta magnolii :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ado, dziękuję Ci za ten komentarz tak bardzo wnikliwy i pełen zrozumienia! Bardzo bym chciała choć w części przekazać to, czym żyłam przez te lata, bo jak sądzę, to jedyny sposób aby nie zginęły one w mroku zapomnienia, poza tym, mam wrażenie, że jestem to winna Italii... Zresztą chyba nam blogerom- podróżnikom w większości przyświeca podobny cel a jeśli po drodze spotykamy uważnego czytelnika zainteresowanego tematem to jest to najpiękniejsza nagroda. Co do magnolii z pewnością są bardzo dekoracyjne i wręcz patetyczne w swoim bogactwie co faktycznie może kojarzyć się z operą. Mnie zawsze przypominały spódniczki baletnic, rzec można wystarczy odwrócić taki kwiat płatkami do dołu i już jest gotowa modelka dla Degasa! Natomiast jeśli chodzi o krakowskie magnolie to te na Wawelu przy sprzyjającej aurze z pewnością mogłyby iść w paragon z włoskimi, sądząc po ogromnej ilości pączków. Bardzo mi się podoba pomysł z magnoliowym festiwalem, może jeszcze ktoś ma podobne zdjęcia i zechce je pokazać?

      Usuń
    2. Warto pisać, zdecydowanie warto zatrzymywać wspomnienia! Nigdy nie wiadomo, jakich czytelników znajdą i kiedy - ale na pewno nie można trzymać tego w szufladzie (czy w ulotnej pamięci), zapisane tutaj pójdą w świat, ktoś je odnajdzie, ktoś, kto ich potrzebuje. To sobie zawsze powtarzam, choć moje wspomnienia wydają mi się całkiem zwyczajne. I jest to w jakiś sposób również spłata długu, tak symbolicznie - bardzo dobrze to określasz.
      Myślę, że taki festiwal magnoliowy może się udać. Przygotuję w najbliższym czasie zdjęcia i zachęcę do dzielenia się magnoliowymi wspomnieniami/ relacjami.

      Usuń
    3. PS
      Tancerki Degasa, jesteś mistrzynią skojarzeń :-)

      Usuń
    4. Pachnące znajdziesz we Wrocławiu:)

      Usuń
  2. Magnolie, magnolie... jak ja lubiałam je podziwiać każdej wiosny, gdy byłam we Włoszech.
    W piewszych miesiącach mojego pobytu we Włoszech, w związku z pracą zawieziono mnie do Veneto. Tam w wolnej chwili wybrałam sie na spacer po okolicy, zasugerowano mi wycieczkę do parku z magnoliami. Cały park kwitnących magnoli, pół kilometrowe aleje kwitnących kolorowych drzew i krzewów, szok.
    Oczywiście, przywiozłam sobie z Włoch magnolię, tę białą, co nie zrzuca liści, rośnie na środku mojego ogrodu. Może kiedyś zakwitnie.
    Wiesz sukienko, tak ciężko i trudno było mam na tej obczyźnie, ja czasami czułam się jak bezpański pies ale to co zobaczyłam, to co przeżyłam żeby wytrwać też bardzo mnie zmieniło.Dziś, po roku mieszkania w domu, chętnie pojechałabym do Włoch, powłóczyć się tak jak kiedyś po zamczyskach, katedrach i alpejskich dolinach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja podobnie, chciałabym jeszcz raz zobaczyć miejsca gdzie kiedyś byłam albo takie, o których tylko marzyłam. Jednak wszystko ma swoją cenę...na szczęście mamy zdjęcia i wspomienia! Ciekawa jestem czy masz w swoich zasobach zdjęcia magnolii, które mogłabyś pokazać? Te magnoliowe aleje musiały wyglądać naprawdę czarodziejsko. Mam nadzieję że Twoja mała magnolia kiedyś zakwitnie i będzie Ci przypominała minone lata i to, co było w nich dobre i piękne.

      Usuń
  3. Lubię oglądać drzewa magnolii obsypane kwiatami u kogoś w ogrodzie, wygląda to po prosu bajecznie. Za to nie bardzo chcę mieć je w ogrodzie, bo jak przekwitną to trzeba czekać do następnego roku na następne kwiaty, a samo drzewo zajmuje dużo miejsca, wolę mieć więcej różnorodnych kwiatów. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie z tego powodu moi włoscy gospodarze pozbyli się magnolii a w jej miejsce posadzidzili dużą wiekową oliwkę. Oliwka bardzo jest dekoracyjna ale mnie było szkoda magnolii, bo co roku patrzyłam z utęsknieniem na jej powiekszające się pączki i czekałm na kwiaty. W moim ogrodzie też jej nie mam i i raczej tego nie planuję, natomiast na życzenie mojej córki zapewne znajdzie się w nim klon palmowy. Marta się nim zachwyciła kiedy była we Włoszech ale to dlatego, że jest miłośniczką Japonii a to takie orientalne drzewo. Wzajemnie pozdrawiam!

      Usuń
  4. Pięknie pokazałaś urok tych drzew w porze ich kwitnienia. Już niedługo je zobaczymy w naszych parkach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesli bedziesz miał okazję do ich sfotografowania zapraszam do kontynuacji "festiwalu" a może znajdziesz coś w swoich zasobach?

      Usuń
  5. Kolejny raz podziwiam Twoje piękne magnolie. To prawdziwe ogrodowe księżniczki.
    Zachwycają pięknem. Podobają mi się włoskie odmiany. Są zimozielone i kwitną później niż nasze. Nasze są bardzo delikatne. Często jeszcze w pąkach a są już zrudziałe przez mróz. I wtedy na taki widok serce krwawi.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. We Włoszech jest wiele odmian, mnie bardzo się podobały magnolie gwiaździste o delikatnych pierzastych kwiatkach, rzeczywiście przypominających gwiazdki. Nasz klimat faktycznie nie rozpieszcza magnolii, to wielka szkoda, bo ich widok naprawdę raduje oczy i serce. Także pozdrawiam!

      Usuń
  6. Będę w Mediolanie akurat na początku kwietnia, okazja by oprócz zabytków podziwiać magnolie. Ciekawy blog, na pewno w najbliższym czasie "przestudiuję" go skrupulatnie :) Może znajdę coś o Bergamo???
    Mam w ogrodzie magnolie "Susan". Rokrocznie oblepiona jest kwiatami, które oszałamiająco pachną, a potem nadal kwitnie przez całe lato, choć już zdecydowanie mniej obficie.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asfurku, życzę miłego pobytu, kwiecień w Lombardii to bardzo piękny czas. O Bergamo jeszcze nie pisałam, chociaż tam byłam, starówka jest naprawdę piękna i warta obejrzenia. A może na moim blogu znajdziesz jakąś inną inspirację? Również pozdrawiam!

      Usuń
  7. Pierwszą magnolię zauważyłam kiedyś w drodze z Gdańska do Oliwy, odtąd ilekroć jadę tą trasą zwracam na nią uwagę. Dwa lata temu odkryłam piękną magnolię na moim osiedlu. Zawsze obiecuję sobie, że uwiecznię na zdjęciu i jak dotąd wciąż coś staje na przeszkodzie. Twoje zbiory magnoliowe są niesamowite.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może w tym roku się uda i dołączysz do festiwalu? Ja żałuję że nie zrobiłam więcej zdjęć magnolii w "planie ogólnym" a raczej zrobiłam ale z daleka widać było tylko różową plamę a kwiatki się zlewały...

      Usuń
  8. Magnolie już dawno skradły moje serce. Mają w sobie coś hipnotyzującego. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są wyjątkowo urodziwe, to fakt. Również pozdrawiam (wiosennie)

      Usuń
  9. Jakie piękne!! :) BBM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamietam jak robiłam te zdjęcia, to był dla magnolii bardzo dobry rok bo wiosna była naprawdę piękna i pogoda dopisała.

      Usuń
  10. Ty wiesz, że od lat przegapiam pore kwitnienia magnolii?
    We Wrocławiu mam je całkiem niedaleko, w Parku Szczytnickim i zawsze, ale to zawsze przypominam sobie o nich, kiedy 'jest po wszystkim'.
    Idę sobie pooglądac i powąchać Twoje;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie mam nadzieję że w porę Ci o nich przypomniałam i strzelisz im parę portretów jak przyjdzie co do czego i zobaczymy je u Ciebie! A macie tam obydwa gatunki czy tylko zimozielone?

      Usuń
  11. Zachwycające te magnolie, zachwycam się teraz tymi w Japonii jest ich wiele, rozmaitych i w porównaniu do innych kwiatów są wyjątkowo majestatyczne i eleganckie :) Niestety w moim ogrodzie ich nie mam, bo sąsiadom powymarzały więc chyba Kaszuby to nie jest najlepsze miejsce dla magnolii.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniałe, słoneczne, włoskie magnolie. Piękne i w jakiś sposób... zabawne. W Warszawie nie zdarzyło mi się znaleźć tylu magnolii naraz. Jedynym miejscem, w którym krzewy te występują w tak solidnym zagęszczeniu jest Powsin i zdjęcia stamtąd zamieszczam w ramach "festiwalu". Chociaż te nasze polskie jakby mniej ciepłe. A może to wina mojego oka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że dołączyłaś do festiwalu, jak widzę pomysł Ady spotkał się ze sporym odzewem a magnolie mają wielu miłośników, czemu trudno się dziwić patrząc na ich urodę...

      Usuń
  13. Boskie te twoje magnolie. Tez mam fotki z tegorocznymi magnoliami, ale niestety nie mam jak ci załączyć ;) musi ci wystarczyć info ze twoje są boskie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz, będzie on widoczny po zatwierdzeniu.